Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Gubinie działało ponad 100 agencji towarzyskich

(pij)
Jak twierdzi policja, dziś w Gubinie większość agencji towarzyskich została już zamknięta. W latach "świetności" działało ich tam ponad 100!
Jak twierdzi policja, dziś w Gubinie większość agencji towarzyskich została już zamknięta. W latach "świetności" działało ich tam ponad 100! Maciej Wilczek
Agencje towarzyskie w przygranicznym Gubinie powstały błyskawicznie na początku lat 90. Równie szybko zniknęły. Dziś prawie nie ma po nich śladu. Teraz kwitnie prostytucja uliczna, kontrolowana przez stręczycieli. Doskonale rozwija się również o wiele bardziej niebezpieczny handel żywym towarem.

Gubin 2013 roku. Po agencjach, które kiedyś błyszczały w mieście nie ma śladu. Na początku lat 90. było ich tam grubo ponad 100. Niektórzy mówią nawet o 250. Przy jednej z głównych ulic został tylko napis, nic więcej. Kiedyś było to słynne miejsce. Dziewczyny znane w całej okolicy. Niemcy przyjeżdżali, miejscowi zaglądali. Teraz pustka. - Zostało może kilka, po innych nie ma nawet nazw - mówi nam emerytowany policjant. Gubin nie słynie już z agencji towarzyskich. Podobnie Słubice. Tam również zostały po nich tylko policyjne wspomnienia.

Mundurowi doskonale pamiętają przestępczość związaną z prostytucją. Punkty były kontrolowane przez konkretne grupy. W latach 90. agencje to było samo zło. Bardzo dochodowe zło. Prostytucja to wielkie źródło dochodu. Olbrzymie zyski dawał również handel narkotykami, które zażywano w takich lokalach. Do tego dochodził przemyt alkoholu i papierosów.

W agencjach nocami gromadził się cały przestępczy lokalny światek. Gangsterzy czuli się bezkarnie. Policja robiła, co tylko mogła żeby uprzykrzyć im życie. - Systematycznie organizowaliśmy kontrole w agencjach towarzyskich, dawaliśmy nieźle w kość przestępcom - wspomina sierż. sztab. Mariusz Grycan, rzecznik policji w Krośnie Odrzańskim.

Policyjne naloty były organizowane w pełnej dyskrecji. Szefowie obawiali się przecieków. Policjanci o kontrolach dowiadywali się tuż przed akcją dostając nazwę agencji w zalakowanej kopercie. Sprawdzano wszystko, od legalności działalności po kobiety zatrudnione w lokalach. - Te, które przebywały nielegalnie były zatrzymywane i natychmiast deportowane z Polski - mówi sierż. sztab. Grycan. To była jednak walka z wiatrakami. Miejsce deportowanych dziewczyn błyskawicznie zajmowały nowe. Agencje trwały w najlepsze. Nielegalny biznes kwitł, nic nie zapowiadało jego upadku.

Policja nie ustępowała. Przestępcy jednak również byli przebiegli. Pomawiali policjantów o współpracę i łapówki. W taki sposób próbowali pozbyć się najbardziej skutecznych gliniarzy, którzy brzydzili się korupcją. Wzorowi funkcjonariusze wstydzili się pomówień wiedząc, że są niewinni. Szargano ich reputację, którą odbudowywali miesiącami lub latami. Najsilniejsi wrócili do służby. Niestety, nikt ich za to nie przeprosił.

Punktem zwrotnym w walce z agencjami towarzyskimi było wyłapanie bossów, którzy je kontrolowali. - To była ciężka walka, dosłownie jak wojna - wspomina nam emerytowany policjant. Ma na koncie zatrzymanie dwóch ważnych szefów przestępczego półświatka Gubina. Dziś siedzą w więzieniach. Dostali długie wyroki.

Razem z nimi za kraty poszli szeregowi członkowie gangów. - Wiele grup przestępczych działających w Gubinie zostało rozbitych dzięki długiej i skutecznej pracy policji - potwierdza sierż. sztab. Grycan. Rynek agencji w pewnym momencie został pusty. Nie było już starego podziału, zaczęła się ostra konkurencja. To od środka wyniszczyło grupy przestępcze. Bandyci zaczęli na siebie donosić, dostarczać policji bardzo ważne dowody. Konkurowali między sobą. W efekcie za kratki trafiało coraz więcej tych, którzy od dawna powinni się tam znaleźć.

W międzyczasie zaczęły się poważne zmiany systemowe. Tak bardzo dobrze znana przestępcom granica nagle zrobiła się inna, otwarta i dostępna. Mieszkańcy przygranicznych niemieckich landów zaczęli wyjeżdżać na zachód kraju. Za pracą. Widać to doskonale na przykładzie Guben, gdzie dziś można znaleźć puste bloki. Przygraniczne miejscowości opustoszały.

Upadek nie oznaczał jednak zniknięcia problemu. Lubuska policja już od dawna zwraca uwagę na handel żywym towarem. Dziś jest to proceder rozwinięty przez zorganizowane grupy, których celem jest przemycanie kobiet do burdeli na całym świecie. Mundurowi walczą z problemem. W czerwcu ubiegłego roku zatrzymali 63-letnią kobietę z nadgranicznego Gubina. Sprowadzała Ukrainki i Litwinki. Zajmowała się handlem ludźmi.

Obecnie widać również rozwój prostytucji ulicznej. Kobiety pojawiły się w wielu różnych miejscach. Usługi oferują w samochodzie lub w lesie. Doszło nawet do tego, że kobiety oferują swoje usługi w jednej ze stacji benzynowych przy krajowej "trójce" pod Zieloną Górą. Mają ochroniarza. Są pilnowane przez stręczycieli, którzy biorą od nich wysokie haracze rzędu 70 lub 80 proc. "utargu". Dziewczyny muszą walczyć o rynek. Bułgarki z Polkami. Biją się i wyzywają. Chcą stację benzynową, która jest luksusowym miejscem pod względem klienta, tylko dla siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska