Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nowej Soli dopłacamy za zimne pokoje

Artur Lawrenc 68 387 52 87 [email protected]
- Dlaczego ktoś, kto nie mieszka w naszym bloku podejmuje za nas decyzję? – pyta Lidia Zakrzewska.
- Dlaczego ktoś, kto nie mieszka w naszym bloku podejmuje za nas decyzję? – pyta Lidia Zakrzewska. fot. Artur Lawrenc
Zbliża się sezon grzewczy. Część lokatorów bloku przy Traugutta 19, jak co roku zaczyna się martwić perspektywą źle ogrzanych mieszkań. - Za przebywanie w zimnych pokojach musimy jeszcze dopłacać. Dlaczego? - pytają.

Wiele osób oszczędzając zakręca częściowo ogrzewanie. Liczniki na kaloryferach nie wykazują poboru ciepła, więc wydaje się, że i rachunki powinny się zmniejszyć. Ale tak nie jest. Panie Lidia Zakrzewska i Barbara Talkowska muszą w tym roku dopłacić kolejno 468 i 400 zł. Ogrzewają tylko jeden pokój.

Czytaj też: Nowa Sól: Mieszkania zamiast skupów złomu?

- Naszym zdaniem zmiana naliczania z elektronicznych mierników na cenę za metraż rozwiązałaby problem. Wniosek zmiany przedstawiono na zebraniu członków spółdzielni, lecz został przegłosowany. A to dlatego, że nie ma rozgraniczenia interesów każdego z bloków. Wszyscy głosują, nawet w sprawach nie dotyczących ich bezpośrednio. Tak nie powinno być - mówią.

- Każdego roku mam kilkaset zł dopłaty. Nie rozumiem, co jest ich przyczyną, skoro oszczędzam, jak się da. W kuchni nie włączam ogrzewania wcale, w małym pokoju też rzadko. Tym bardziej boli, że niektórzy mają zwrot. Ktoś dopłaca, żeby innemu mogli oddać? - pyta mieszkanka z parteru. - W naszym bloku jest taka gęsta atmosfera, że nawet między sobą się nigdy nie dogadamy. Żadnego zrozumienia, tylko kłótnie i wyzwiska. Kto ma zwroty nigdy nie zagłosuje za przejściem na opłaty od metrów. Moja dopłata sięga 1.400 zł! A wcale nie mam ciepło - irytuje się inna z lokatorek.

Od kolejnych rozmówców słyszymy, że cała sprawa, to szukanie dziury w całym. - Wszystko jest w najlepszym porządku, naszego prezesa tylko po rękach całować. Jeśli ktoś uważa, że jest inaczej, to znaczy, że szuka sztucznych problemów - mówią. Czy dostają jakieś zwroty? - Tak - odpowiadają. - Chodzi o to, że ludzie nie rozumieją istoty posługiwania się regulacją ciepła - dodaje inny mieszkaniec.

I rzeczywiście, coś w tym jest, o czym przekonuje prezes spółdzielni Józef Cisło. - Liczniki są odpowiedzią na różne zapotrzebowanie na ciepło przez mieszkańców. Żeby mogli pod siebie dostosować jego pobór. Są elementy, na których nie prowadzi się pomiarów, jak np. korytarze czy rury w łazienkach Za nie płaci się tzw. koszty stałe związane z ilością metrów kwadratowych w mieszkaniu, wynoszące zawsze 40 proc. Pozostałe 60 proc. to koszty zmienne naliczane przez licznik.

System działa następująco: weźmy taką skrajną sytuację - w bloku jest 40 mieszkań i z tego w 39 są zamknięte kaloryfery. Całe koszty zmienne idą na tego jednego grzejącego. Ktoś zakręcając zawory u siebie powoduje większe rachunki u grzejących. Są tacy, którzy wykazują zero zużycia ciepła.

Wielokrotnie tłumaczyliśmy to mieszkańcom. Problem znamy od dawna, tak jest w całym kraju. Proponowaliśmy ludziom próbne zdjęcie mierników na rok, ale nie przychodzą na zebrania, żeby taki wniosek uchwalić. Głosowano: 12 osób za zdjęciem, 27 przeciw, gdzie pozostałe 171 głosów? Interesu bloków nie można rozdzielać, bo są ogrzewane jedną kotłownią - wyjaśnia prezes.

Teraz możesz czytać "Gazetę Lubuską" przez internet już od godziny 4.00 rano.
Kliknij tutaj, by przejść na stronę e-lubuska.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska