MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W podgorzowskiej Kłodawie w 30 minut spłonął dom (zdjęcia)

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Ogień błyskawicznie opanował dom. Strażacy robili co mogli, a mimo to budynek niemal doszczętnie spłonął
Ogień błyskawicznie opanował dom. Strażacy robili co mogli, a mimo to budynek niemal doszczętnie spłonął fot. Jakub Pikulik
6 wozów strażackich z Satocka, Kłodawy i Gorzowa brało udział w gaszeniu nocnego pożaru domku jednorodzinnego. Ogień błyskawicznie opanował budynek, który w 20 minut niemal doszczętnie spłonął.

[galeria_glowna]
Zaczęło się kilkanaście minut po 22. Właściciele domu zaniepokojeni hałasem i smrodem spalenizny weszli do garażu. Tam już się paliło. - Zaczęliśmy to gasić, ale ogień błyskawicznie się rozprzestrzeniał. Wezwaliśmy straż. Później było już za późno, żeby ratować dobytek. Zostaliśmy tak, jak stoimy - mówił nam na miejscu właściciel domu (nie chciał nazwiska w gazecie). Mieszkające w nowowybudowanym domku małżeństwo przyznaje, że spaliło się wszystko. - Nawet pieniądze i dokumenty - mówią.

Świadkowie, którzy pierwsi byli na miejscu relacjonują, że słychać było kilka wybuchów. - Podbiegłem do palącego się domu. Wtedy jeszcze ogień był niewielki, zauważyłem go na poddaszu. Kiedy podchodziłem do budynku usłyszałem wielki huk w garażu. To eksplodowało stojące tam auto - mówi Tomasz, świadek całego zdarzenia.

Małżeństwo budowało dom kilka lat. Dopiero niedawno w nim zamieszkali. - Tak się cieszyliśmy, że będziemy mieć podwórko i, że będzie można obejść nasz domek dookoła - mówi właścicielka. Dom był ubezpieczony. - Ale na niższą kwotę niż w niego włożyliśmy - przyznają właściciele.

Na razie nie wiadomo jeszcze co było przyczyną pożaru. Na pewno wybuchł on w garażu. Najbardziej prawdopodobne są dwa źródła ognia. Albo zaparkowany tam opel albo stare radyjko, które mogło spowodować zwarcie.

Strażacy walczyli z ogniem ponad godzinę. Doszczętnie spłonął dach domu, garaż razem ze stojącym w nim autem. Zniszczeniu uległy też pomieszczenia mieszkalne. - Boję się, że nie będzie czego ratować - ze łzami w oczach mówiła właścicielka.

Najbliższą noc poszkodowani spędzą u rodziny. - Gdyby jednak nie mieli gdzie nocować, to jesteśmy w stanie zapewnić im schronienie - zapewniała Bożena Popowska, kierownik referatu społeczno-organizacyjnego i zarządzania kryzysowego w Urzędzie Gminy w Kłodawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska