Szok. Ale jazda... - kręcił z niedowierzaniem głową Krzysztof Kasprzak, kapitan Stali Gorzów. Czym był tak zdumiony? Miejscem, o którym wie niewielu. Znajduje się w piwnicach willi, w której niegdyś mieścił się urząd miasta w Kostrzynie. Kilka lat temu magistrat przeniesiono do budynków po dawnym przejściu granicznym, a podziemia poniemieckiej willi zajęła pracownia plastyczna Meszuge. Od lat prowadzi ją artysta Mariusz Kaczmarek. Ale sztuka, malarstwo, zajęcia plastyczne dla najmłodszych i litografia (niemal zapomniana już technika drukarska) to tylko część jego pasji. Kaczmarek na hopla na punkcie żużla. I w jego pracowni doskonale to widać.
Programy to było coś!
Zaczęło się przed rokiem. To wtedy w Meszuge Kaczmarek zaczął gromadzić pamiątki żużlowe. Stare, czarno-białe zdjęcia, niedostępne już często proporczyki, programy z lat 60. i 70. Sztukę połączył z żużlem i stworzył portrety zawodników Stali. Są tu Paweł Hlib, Piotr Paluch, Adrian Cyfer, Łukasz Cyran, Cezary Owiżyc, Edmund Migoś, Robert Flis i inni. Było też kilka wizyt na stadionach żużlowych. Ale nie w czasie meczów, tylko w dni powszednie. To wtedy od mechanika udało się dostać tarczkę sprzęgła czy inne części motocykla.
Wszystko ma tu swoje miejsce. Powstało małe muzeum żużla. Całą ścianę zajmują specjalnie zeskanowane, powiększone i wydrukowane okładki programów żużlowych. Dla młodych kibiców są przaśne, proste i czarno-białe. Zupełnie inne niż te kolorowe, pełne reklam, które kupuje się dziś. - Kiedyś program to była bardzo ważna pamiątka. Ludzie zbierali je skrupulatnie, odkładali. To było coś, dzięki czemu można było zabłysnąć w towarzystwie, sprawdzić wynik. Wtedy nie było internetu. Teraz młodzieży trudno to zrozumieć - mówi Kazimierz Waras, kibic żużla z Gorzowa. Sam w domu ma około 100 programów.
W Meszuge odbywają się też żużlowe zawody. Co prawda gra się kapslami, ale emocje momentami są nawet większe niż na "Jancarzu" przy Śląskiej. Takie pojedynki to najczęściej starcia miejscowych fanatyków czarnego sportu z kolegami z Gorzowa. Potyczek w tym roku rozegrano już kilka. Były mecze w Kostrzynie, były też w Gorzowie. Takie prawdziwe, z punktacją, sędzią, trenerami, kapitanami drużyn. Był nawet fotoreporter, a "pstrykający" w kapsle zawodnicy mieli koszulki z barwami swoich klubów.
Aż się wzruszyłem...
Wtedy jeszcze nie spodziewali się, że ich pasja tak zaciekawi żużlowców i działaczy Stali. Zaczęło się na początku listopada. W Kostrzynie zorganizowano spotkanie z mistrzami Polski. Był Bartek Zmarzlik i Adrian Cyfer, honorowy prezes klubu Władysław Komarnicki i kierownik zespołu Krzysztof Orzeł. Stalowcy pojechali do Meszuge po raz pierwszy. I... zamurowało ich. Bartek i Adrian niemal bez przerwy robili zdjęcia. Dokumentowali najciekawsze pamiątki związane z drużyną, dla której zdobywają punkty. Bartek był nawet trochę zawiedziony, że jego podobizny nie ma jeszcze wśród namalowanych na ścianie twarzy żużlowców.
- Byłem tak zdumiony tym miejscem, że aż się wzruszyłem - przyznaje prezes Komar_nicki. - W życiu bym się nie spodziewał, że w Kostrzynie jest takie miejsce, gdzie zgromadzono tak wiele pamiątek związanych ze Stalą. Teraz już rozumiem, dlaczego Zdzisław Garczarek (dyrektor Kostrzyńskiego Centrum Kultury, pod które podlega Meszuge - dop. red.) za każdym razem mnie tu ciągnął.
Komarnicki twierdzi, że kiedyś trzeba będzie przewieźć pamiątki do Gorzowa i zorganizować wystawę. Żeby te wszystkie cudeńka zobaczyło więcej ludzi. W środę honorowy prezes znów przyjechał do Kostrzyna. Tym razem przywiózł ze sobą kapitana drużyny Krzysztofa Kasprzaka i trenera Piotra Palucha. Chciał, żeby oni również obejrzeli Meszuge. Kapitan Stali odnalazł tu nawet zdjęcie swojego ojca Zenona Kasprzaka.
Jest nawet Jarek Gała
Ale pamiątki to nie wszystko. W pracowni jest też drugie pomieszczenie, a w nim... wielka makieta stadionu przy Śląskiej. Ma około dwóch metrów długości i ponad półtora szerokości. Ale to nie ten obiekt, który znany z ostatnich sezonów. To model stadionu sprzed lat, bez wysokich trybun. Na nim miniaturowi żużlowcy, motocykle i cały park maszyn. - O, jest nawet Jarek Gała - śmieje się Kasprzak, przyglądając się ludzikowi na ciągniku w miejscu, z którego na każdym meczu wyjeżdża równiarka toru i polewaczka. Kapitan Stali żartował nawet, że na takiej makiecie zawodnicy mogliby uczyć się strategii rozgrywania pojedynków na "Jancarzu".
Na Kasprzaka w Meszuge czekał prezent. Kapitan dostał obraz z własną podobizną w "kadyrówce", czyli czapce, którą może pochwalić się indywidualny mistrz Polski. Autorem jest oczywiście Kaczmarek. Obok podobizny Kasprzaka napis: "Dziękuję za gwizdy. Mistrz Polski jedzie do Gorzowa". Godzinę po wizycie w Kostrzynie na facebookowym profilu kapitana Stali pojawił się wpis: "Dziękuję pracowni plastycznej w Kostrzynie za prezent oraz kibicom za spotkanie!". Pod nim zdjęcia z wizyty w mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?