Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W powiecie strzelecko-drezdeneckim na każdym kroku słyszy się o zwolnieniach

Krzysztof Korsak
fot. Archiwum
- Jest bardzo ciężko. Tyle ludzi potraciło pracę. Ja na szczęście jestem już na emeryturze - mówiła nam Elżbieta Serocka z Drezdenka. 3.846 i 4.493. Tylu bezrobotnych miał powiat strzelecko-drezdenecki w grudniu i w marcu.

BEZROBOCIE W PIGUŁCE

BEZROBOCIE W PIGUŁCE

W marcu w całym powiecie strzelecko-drezdeneckim było 4493 bezrobotnych. Z tego w gminie Strzelce było 1566 bezrobotnych, w gminie Drezdenko 1476, w gminie Dobiegniew 780, w gminie Stare Kurowo 321, a w gminie Zwierzyn 350.

Małżeństwo Dąbrowskich na szczęście ma pracę. Pan Edward robi na ochronie w Strzelcach, a żona dojeżdża do Gorzowa.

- W Strzelcach to co to za zarobki? Często góra 1.300 zł. Do tego ciągle słyszy się o zwolnieniach z dużych zakładów - opowiadali nam. Ich syn za lepszymi pieniędzmi wyjechał za granicę, do Niemiec. - Tam zarobi trzy razy więcej jak u nas - tłumaczyli.

Bezrobocie nieznacznie rośnie

Największy skok bezrobocia były pod koniec zeszłego roku. W listopadzie zarejestrowano 3.521 bezrobotnych. W grudniu było ich już o 325 osób więcej. A w styczniu ta liczba jeszcze wzrosła, i to o 577 osób. Taka sytuacja jest co roku o tej porze. Wpływ na to miało i ma kilka rzeczy.

- Wiele umów kończy się z końcem roku, sporo osób wraca z zagranicy - wymieniali powody Marlena Płotecka, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Strzelcach i jej zastępca Tadeusz Kałuziak. Na to wszystko przyszedł jeszcze kryzys.

Początek tego roku to już stabilizacja bezrobocia. W styczniu i lutym liczba osób bez pracy była identyczna co do jednej osoby i wynosiła 4.423. W marcu (to ostatni notowany miesiąc) poszła nieznacznie w górę o 70 osób. To dało 4.493 bezrobotnych. Ale już w ubiegłym roku o tej samej porze było ich o 490 osób mniej.

W przeliczeniu na procenty w lutym (z tego miesiąca pochodzą najnowsze procentowe statystki) stopa bezrobocia w skali powiatu strzelecko-drezdeneckiego wynosiła 23,9 proc.

Nie chcą, ale muszą

Dyrektorstwo uważa, że z początkiem wiosny sytuacja z pracą powinna się trochę poprawić. - Wszystko rusza się do życia: roboty budowlane, rolnictwo, sadzenie drzew. Na pewno będzie sporo możliwości podjęcia tymczasowej pracy - tłumaczyli.

Za to w dalszej perspektywie przewidują grupowe zwolnienia z zakładów. Na razie takich nie ma. Są tylko pojedyncze przypadki utraty pracy. - Pracodawcy starają się, jak mogą, żeby nie było kolejnych zwolnień. Wysyłają ludzi na urlopy albo proponują pół etatu.

Niektórzy z nich mówią: "Mamy takich fajnych pracowników, że nie chcemy ich zwalniać. Przyjdą zamówienia i co wtedy zrobimy? Nowych trzeba przecież poszukać, później przeszkolić, itp.". Kapitał ludzki to bardzo ważna sprawa! - opowiadali M. Płotecka i T. Kałuziak.

Wielka, pusta tablica

Urząd Pracy próbuje walczyć z bezrobociem na różne sposoby. W ostatnim kwartale wysłano na staż 255 osób. Do tego doszło 39 osób korzystających ze szkoleń dla bezrobotnych, 21 wykonujących prace społeczno-użyteczne i 16 zatrudnionych na robotach publicznych. 17 osób trafiło na prace interwencyjne (są one częściowo dofinansowywane przez pośredniak). W zeszłym roku urząd wydał na to wszystko 7 mln złotych.

Dodatkowo bezrobotnym pomaga się poprzez różne formy doradztwa i szkoleń (więcej w rozmowie na dole). Aż 71 proc. ludzi bez pracy nie ma nawet wykształcenia średniego.

- Musimy z nimi odpowiednio pracować i pomagamy im, jak możemy. Ktoś kiedyś przyszedł i chciał zrobić kurs na spawacza. Usłyszał, że na końcu jest egzamin z teorii i z tego powodu nawet nie zaczął kursu - opowiadał dyrektor T. Kałuziak.

Na razie ofert pracy jest jak na lekarstwo. - A w ubiegłym roku o tej samej porze brakowało chętnych do pracy - przypomniała dyrektorka M. Płotecka.

W holu urzędu wisi wielka tablica (około półtora metra na półtora) na ogłoszenia o pracę. Te zajmują zaledwie kilka procent jej powierzchni.

Ciągle słyszą o zwolnieniach

Agnieszka Partyka ze Strzelec co chwila słyszy o zwolnieniach. Na szczęście nie dotyka to jej najbliższych. - Ludzie odchodzą z POM-u, AE Group czy firmy Sanita. Słychać także o spadkach zarobków przynajmniej o 20 proc. - mówiła kobieta.

Jadwiga Zydor z Buszowa k. Strzelec od sześciu lat dojeżdża do pracy do Gorzowa. - Tam są lepsze warunki pracy i płacy niż u nas - mówiła. W mieście ciągle słyszy o jakichś zwolnieniach.

- Jest 100 proc. gorzej niż jeszcze kilka miesięcy temu - tłumaczyła. Elżbieta Serocka z Drezdenka mówiła: - Jest bardzo ciężko. Tyle ludzi potraciło pracę. Ja na szczęście jestem już na emeryturze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska