Spółdzielnia Mieszkaniowa w Strzelcach zarządza jedenastoma placami zabaw w mieście. Wszystkie są stare, z metalowymi, często zepsutymi urządzeniami. Czasem to tylko jedna stara piaskownica, czasem wybrakowane huśtawki, jak np. na tzw. "tarasowcach". Mieszkańcy, których dzieci lub wnuki muszą korzystać z takich placów, nie rozumieją, dlaczego spółdzielnia nic w tej sprawie nie robi. - Mam trzech wnuków i zawsze, gdy idę z nimi na plac zabaw brakuje tam albo huśtawek, albo koników do bujania - mówi mieszkanka "tarasowców". Rozumiem, że spółdzielnia może nie mieć pieniędzy na nowy sprzęt. Ale co jakiś czas powinni chociaż uzupełniać zabawki, wymieniać części - denerwuje się.
Inny z mieszkańców: - Spółdzielnia musi opracować plan działania. Wiem, że koszty zabawek są wielkie, ale tego problemu nie można odwlekać. Dzieci też muszą mieć swoje miejsce w mieście - tłumaczy. Lech Berezowski, prezes spółdzielni, podziela zdanie mieszkańców. Twierdzi jednak, że sprawa jest bardziej skomplikowana, i wcale nie chodzi o pieniądze.
Cały tekst o problemie z placami zabaw przeczytasz w sobotnim "Głosie Gorzowa" w wydaniu dla północy regionu.
Kup aktualne wydanie "Gazety Lubuskiej" w wersji elektronicznej. Wyślij SMS o treści EGL na numer 72466 (koszt SMS-a to 2,46 zł). Otrzymany kod aktywuj na stronie **
www.e-lubuska.pl**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?