Środek dnia, toaleta na parterze urzędu. Dostępna dla wszystkich. W męskiej - siny, wyraźnie pijany mężczyzna wybrudzony wymiocinami na koszulce myje się w zlewie. Na ziemi ma torbę z dobytkiem. - Nie gonią pana? - pytam.
- Nie, a czemu? Ja nie brudzę - mówi.
Po obmyciu się ładnie wyciera podłogę papierem toaletowym, który potem wrzuca do sedesu i spłukuje. W tym czasie nikt nie wchodzi do środka, może dlatego, że smród wykręca nos.
W ciągu pięciu minut z ubikacji w urzędzie korzysta siedem osób. Wchodzą do magistratu i wychodzą, niczego w magistracie (poza sobą) nie załatwiając... - Ja się nie dziwię. To i tak kultura! Lepsze to niż brudzenie przy murach obronnych, co i tak robi wielu - mówi Jerzy Bieszak.
Urzędniczka nr 1: - Zawsze było tak, że w urzędzie się ludzie załatwiali. Ale od czasu likwidacji toalet pod fontanną to już jest masakra. Od rana do 15.00 ruch jak na dworcu.
Urzędniczka nr 2: - Pół biedy, jak ktoś jest normalny i zostawia po sobie porządek. Ale są i tacy...
Wiemy jacy, bo widzieliśmy na własne oczy. Odchody i mocz na ścianach, sedesie, podłodze.
Sekretarz urzędu Jacek Jeremicz ciężko wzdycha i potwierdza: - Ubikacje są zanieczyszczane, ale przecież petent musi mieć dostęp do toalety. Udostępniamy je więc wszystkim, dostrzegając jednak, że nie wszyscy zachowują się właściwie.
Czy miasto zamknie toalety na parterze? A może zbuduje szalety w ścisłym centrum? Czytaj w dzisiejszym, papierowym wydaniu ,,GL'' dla Gorzowa i okolic
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?