MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W tym cyrku może dojść do tragedii!

Redakcja
Dla małych dzieci przejście przez takie ogrodzenie to żaden problem
Dla małych dzieci przejście przez takie ogrodzenie to żaden problem fot. Mariusz Kapała
Pokonują dwa płotki i już są u tygrysa. A słonia mają na wyciągniecie ręki. Dla dzieci dzikie zwierzęta to wielka atrakcja. Nie baczą na niebezpieczeństwo.

Wielki i pusty plac przy Castoramie. Obok osiedle mieszkaniowe z wieżowcami. Tu rozbił się cyrk Berolina, który wczoraj o 17.00 dał pierwsze przedstawienie. Jedna z atrakcji to pokazy tresury zwierząt. Są słonie, tygrysy bengalskie, nosorożec, para niedźwiedzi...

Mieszkańcy okolicznych bloków bez przychodzenia do cyrku ujrzeli lamy, które pasły się we wtorek rano tuż obok przedszkola. Zwierzęta prawdopodobnie ktoś wypuścił. Interweniowała policja, która nie pozwoliła im rozejść się po całym osiedlu.

Nie boją się lam, tylko...
Namioty cyrkowe stanęły przy Castoramie w poniedziałek. Dwa dni trwało ich rozstawianie i przygotowanie wszelkich zabezpieczeń. Najważniejsze było ulokowanie klatek i wybiegów dla dzikich zwierząt. W przypadku lam okazało się to nieskuteczne, dlatego pracownicy cyrku wzmocnili ogrodzenie, aby podobna sytuacja się nie powtórzyła.

Ale to nie lam wędrujących między wieżowcami mieszkańcy osiedla boją się najbardziej. - Tu wciąż plączą się dzieci. Bez problemu mogą przejść pomiędzy szczeblami ogrodzenia i dostać w szpony dzikich zwierząt! - alarmuje pan Janusz. - Dziecka przecież nie da się tak w pełni upilnować.

Na pewno nie ma zagrożenia?

Jedziemy to sprawdzić. Na naszych oczach dzieci z pobliskich osiedli przechodzą przez ogrodzenie na teren cyrku. I zbliżają się do klatek z dzikimi zwierzętami... Na szczęście, nie dochodzi do tragedii.

- Tak, wiemy, że przychodzą tu dzieci - przyznaje Adela Kocka, cyrkowa akrobatka, która opiekuje się też zwierzętami. - Ale zaraz je przeganiamy. Co jakiś czas wracają, by pooglądać zwierzaki. Wciąż powtarzamy, że nie można tu wchodzić i nie spuszczamy z nich wzroku. Moim zdaniem, dzieciom nic nie grozi. Jesteśmy czujni.

Ale mieszkańcy mają kolejny problem. Przez jeden dzień wozy cyrkowe stały przy ul. Lisiej, w pobliżu garaży na tyłach Castoramy. - Proszę zobaczyć, jak tu wygląda - denerwuje się Mieczysław Mironiuk. - Trawnik zniszczony, ziemia rozryta... Wszystko przez cyrkowe ciężarówki. Przecież oni powinni to teraz uporządkować.

My też tak uważamy!

Michał Burkowski
0 324 88 34
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska