Jezioro w Bobowicku pokryte jest grubą warstwą lodu. Przed rogatkami wsi schodzę ze skarpy w kierunku zamarzniętego akwenu. Moim przewodnikiem jest emerytowany nauczyciel Jan Całus. Brniemy w śniegu wzdłuż kanału, którym woda spływa do stawów między Bobowickiem i Obrzycami. Na dnie srebrzą się łuski śniętych płotek. Są ich dziesiątki. J. Całus wsadza rękę do wody i wyjmuje z niej ponad półmetrowego węgorza. Ryba ma dobry kilogram, nie rusza się.
- Zdechła. Jak wiele innych. To katastrofa. Jej rozmiary poznamy wiosną, kiedy stopnieje lód - mówi.
Co mogło zabić ryby? - Brak tlenu. Podobnie jest na wielu innych jeziorach - mówi Mariusz Sroka, prezes klubu wędkarskiego Abramis z Międzyrzecza.
Winna zimowa przyducha
Pod lodem leży mnóstwo śniętych ryb
(fot. fot. Dariusz Brożek)
Masowe śnięcie ryb to tzw. przyducha. Najczęściej występuje latem, kiedy temperatura wody jest wysoka i zaczyna w niej brakować tlenu. Ale także zimą, gdy jeziora są skute lodem. - Teraz lód pokryty jest w dodatku grubą warstwą śniegu. Słońce nie może się przebić przez ten całun. Nie dochodzi więc do fotosyntezy i rośliny wodne nie wytwarzają tlenu. Dlatego ryby zaczynają się dusić pod lodem. Dawno nie mieliśmy do czynienia z podobną masakrą. Ale od ponad 20 lat nie było też takich mrozów - tłumaczą wędkarze.
Ulubionym łowiskiem amatorów moczenia kija z Międzyrzecza jest jezioro Gorzyckie Zamkowe koło wsi Gorzyca pod Międzyrzeczem. Podobnie jak w Bobowicku, akwen pokryty jest grubą warstwą lodu i śniegu. Wędkarze od kilku dni ratują zdychające tam ryby. W jaki sposób?
- Kujemy przeręble i przepompowujemy wodę. Polewamy taflę wodą, żeby powstał przeźroczysty lód przepuszczające słońce - wyjaśnia M. Sroka.
Masakra pod lodem
Z zimową przyduchą na jez. Gorzyckim walczy od soboty kilkunastu wędkarzy kierowanych przez Pawła Strzelczyka, prezesa klubu Karpiarz z Międzyrzecza. Nasi rozmówcy prognozują, że skutki mrozów będą fatalne dla ryb. Ofiarami zimowej przyduchy na jeziorach pada przede wszystkim narybek, dlatego wiosną będzie ich znacznie mniej.
- Najgorzej jest na jeziorach, które nie mają dopływów, ani odpływów. Takich polodowcowych oczkach jak w okolicy Gorzycy - mówią.
Starostwo poinformuije właściciela
Mieszkańcy Bobowicka mówią o katastrofie. W jeziorze masowo zdychaja ryby.
(fot. fot. Dariusz Brożek)
O śnięciu ryb w jez. Bobowickim poinformowaliśmy Ryszarda Kanieckiego, naczelnika wydziału ochrony środowiska w międzyrzeckim starostwie. Natychmiast tam pojechał sprawdzić nasz sygnał. Potem ponownie się z nim skontaktowaliśmy.
- Najwięcej śniętych ryb jest przed zastawką na odpływie. Znaleźliśmy tam między innymi dwa węgorze. Porobiliśmy zdjęcia. O sytuacji niezwłocznie poinformujemy właściciela i
dzierżawcę - zapowiada.
Będą wędzić padlinę?
Jezioro Bobowickie znajduje się w ewidencji Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa, ale jak zaznacza wicedyrektor jej gorzowskiego oddziału Marian Bień, jest własnością Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze.
W imieniu marszałka akwenem administruje jednak Lubuski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, który wydzierżawił go prywatnej osobie z Wielkopolski. Mieszkańcy Bobowicka obawiają się, że dzikie zwierzęta mogą roznosić zdechłe ryby po okolicach.
- Co będzie, jeśli ktoś zacznie je wybierać i na przykład wędzić padlinę - pytają nasi rozmówcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?