Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Żarach mamy strefę przemysłową, której mogą nam pozazdrościć

Janczo Todorow
MIECZYSŁAW KURAŁOWICZMa 57 lat, absolwent WSI w Zielonej Górze, właściciel firmy Alpodach oraz Akademii Sztuki Dekarskiej. Żonaty, troje dzieci, hobby - konie, historia i narciarstwo.
MIECZYSŁAW KURAŁOWICZMa 57 lat, absolwent WSI w Zielonej Górze, właściciel firmy Alpodach oraz Akademii Sztuki Dekarskiej. Żonaty, troje dzieci, hobby - konie, historia i narciarstwo. fot. Janczo Todorow
Rozmowa z Mieczysławem Kurałowiczem z Żar, prezesem Łużyckiej Izby Gospodarczej.

- Izba zrzesza prawie 80 przedsiębiorstw dużych i małych na terenie od Gubina aż po Szprotawę. Jaka jest ich kondycja w obecnej sytuacji, kiedy wszyscy mówią o kryzysie?

- Sytuacja w różnych branżach jest różna. Najgorzej jest w firmach eksportujących, oczywiście z powodu recesji na zachodzie. Mniej jest zamówień, a koszty wytwarzania rosną. Systematycznie idą w górę ceny energii elektrycznej i paliw. Rosną też płace, kurs złotówki jest niestabilny. To wszystko powoduje, że w każdej firmie trzeba się zastanowić nad perspektywami dalszej działalności. Najprościej jest ograniczyć zatrudnienie i zmienić profil produkcji, a także szukać innych rynków zbytu.

- Czy przewiduje pan grupowe zwolnienia na naszym terenie?

- Każdy z przedsiębiorców stara się utrzymać załogę w komplecie, jeżeli już, to zwalnia emerytów i rencistów, zatrudnionych na umowę zlecenie. Nie ma żadnych sygnałów o dużych zwolnieniach w naszym regionie.

- Chce pan powiedzieć, że na naszym terenie nie ma kryzysu gospodarczego?

- Kryzys jako pojęcie nie został do tej pory zdefiniowany. Kryzys tak naprawdę to wojna albo klęska żywiołowa. Jeżeli mówimy o zjawiskach związanych z zahamowaniem produkcji, to zostały one spowodowane przez banki, które doprowadziły do tego, że na rynku zabrakło pieniędzy. To nie przedsiębiorcy wywołali kryzysu. A na tle reszty województwa, nasz teren gospodarczo jest prężniejszy i już wcześniej zdobył pozycję regionu zdolnego do pokonania trudności. W Żarach mamy strefę przemysłową, której mogą nam pozazdrościć inne miasta.

- Co należy zrobić, żeby przetrwać te ciężkie czasy?

- Przetrwanie oznacza, że nic się nie robi, tylko wyczekuje. A szczególnie w powiecie żarskim zauważalna jest wzmożona aktywność firm, które poszukują wyjść z sytuacji. To może spowodować większą integrację firm, przedsiębiorcy zaczną współpracować ze sobą. Zaczną produkować razem, co obniży koszty. Prosty przykład: firma z branży metalowej zamierzała zbudować i uruchomić na swoje potrzeby instalację do proszkowego malowania antykorozyjnego. Jednak obecna sytuacja zmusi ją do skorzystania z instalacji innego przedsiębiorcy na naszym terenie.

- Czy mimo wszystko spodziewa się pan, że niektóre firmy w naszym powiecie, albo w sąsiednich zbankrutują?

- Dzisiaj nie ma żadnych odznak, żeby przedsiębiorstwa miały bankrutować. Możliwa jest jednak inna wersja, że niektóre firmy zmienią profil swojej działalności. Ale ja wierzę, że żarscy przedsiębiorcy dadzą sobie radę i nie doprowadzą do zwolnień. W latach 2001-03 na zachodzie też był kryzys gospodarczy. Może to paradoksalne zabrzmi, ale obecna recesja na zachodzie może jeszcze bardziej pobudzić do rozwoju nasze firmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska