- Byliśmy przerażeni. Próbowaliśmy wydostać się na zewnątrz, ale nie mogliśmy. To skandal! - dodaje Czytelnik.
Na miejsce przyjechała policja. - Ochrona zawiadomiła nas, że po sklepie buszują rabusie. Twierdzili, że już wcześniej mieli z nimi do czynienia. Kradli wódkę - zdradziła nam Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji. - Z tego co wiem, nikt nie zamknął ludzi w środku. Po prostu wysiadło zasilanie. Mieli awarię, a drzwi sterowane są elektronicznie, więc się zablokowały - tłumaczy policjantka.
W markecie spotkaliśmy się z kierowniczką. Najpierw zadzwoniła do przełożonej, a później zaprosiła nas do pomieszczenia ochrony. W rogu stał monitor, na którym widać było obraz z czterech kamer umieszczonych wewnątrz obiektu.
- Zablokowaliśmy drzwi w momencie, gdy zobaczyliśmy złodziei. Dobrze ich znamy, bo wielokrotnie okradali nasze markety - twierdzi kobieta. - Wezwaliśmy grupę operacyjną i policję. Rabusiów pilnował ochroniarz - dodaje.
To właśnie wtedy zaczęli się wkurzać pierwsi klienci. - Niestety, nie mogłem otworzyć drzwi. Nie chciałem, żeby ci faceci nam uciekli - wtrąca jeden ze strażników.
Kierowniczka wspomina, że któraś z osób czekających przy wyjściu rozbiła szybkę z alarmem przeciwpożarowym. - W tym momencie system padł. Wyłączyło się zasilanie i zgasły światła. Po przyjeździe policji ochroniarz sam musiał otwierać drzwi.
Obsługa Biedronki twierdzi, że inaczej postąpić nie mogła. - Bardzo przepraszamy wszystkich klientów! - ubolewa kobieta.
A co stało się z gagatkami kradnącymi wódkę? - Zatrzymaliśmy ich. Teraz zostaną rozliczeni za popełnione wykroczenia - wyjaśnia M. Stanisławska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?