Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Zielonej Górze na ulicy ulatnia się gaz! Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo

Rafał Krzymiński rkrzymiń[email protected] 68 324 88 44
Gospodarz bloku Zbigniew Siadaczka mówi, że starsi mieszkańcy bloku boją się o swoje bezpieczeństwo.
Gospodarz bloku Zbigniew Siadaczka mówi, że starsi mieszkańcy bloku boją się o swoje bezpieczeństwo. fot: Mariusz Kapała
- Na naszej ulicy od dwóch tygodni ulatnia się gaz. Pracownicy gazowni niby starają się usunąć awarię, ale niewiele z tego wynika - mówią mieszkańcy budynku przy ul. Węgierskiej. Boją się o swoje bezpieczeństwo.

O ratunek poprosili nas lokatorzy domu przy ul. Węgierskiej na osiedlu Przyjaźni, którzy mają kłopot z ulatniającym się gazem. Wszystko zaczęło się w lutym, kiedy lokatorzy po raz pierwszy poczuli dziwny zapach. Pogotowie gazowe przyjeżdżało kilkakrotnie usiłując znaleźć przyczynę. Bez skutku.
-Wszyscy czuliśmy gaz w piwnicy. A oni tak po prostu stwierdzili, że wszystko jest w porządku, a wykopy, które zrobili, szybko zostały zasypane, a chodnik i parking wróciły na swoje miejsce - wyjaśnia mówiący w imieniu sąsiadów Stanisław Olech.

Problem wrócił. Gazownia na zlecenie lokatorów przeprowadziła kontrolę instalacji we wszystkich mieszkaniach w bloku, która nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Tymczasem w maju gaz znów dał się we znaki mieszkańcom. Pogotowie Gazowe znów rozkopało ulicę i od dwóch tygodni szuka przyczyny awarii i znaleźć nie może.

Sprawdziliśmy. Przy dziurze w ziemi uwija się kilku robotników. Zapach gazu jest intensywny, trudno wytrzymać w tym miejscu choćby pięć minut.

Podchodzi do nas gospodarz bloku.
- Mam wrażenie, że ci panowie nie wiedzą, o co chodzi. Wykopy są zabezpieczone, ale starsi mieszkańcy boją się, że może dojść do wybuchu. Proszą mnie o interwencje. Ten gaz wydobywa się chyba z głównej magistrali przy ulicy i po rurach ciepłowniczych przechodzi do bloku - tłumaczy Zbigniew Siadaczka.

- Kiedyś ktoś podpalił nam zsypy. Teraz ten gaz. Może to jakiś sabotaż? Boję się, że coś się stanie - dodaje emerytka Jadwiga Grabowska
Bardzo blisko wykopów stoi kiosk ruchu, w którym sprzedaje Julianna Smyk.
- Mam już dość tego gazu. Jego woń jest bardzo intensywna. Nie mogę normalnie pracować, duszę się, kaszlę. Nawet kanapki nie przełknę bo robi mi się niedobrze - denerwuje się pani Julianna.
Jej zdaniem gazownia podchodzi do sprawy lekceważąco.

- Nikt nie zareaguje dopóki coś się nie stanie. Niebezpieczeństwo jest realne. Chodzi tędy mnóstwo pijanej młodzieży. Wystarczy, że ktoś wrzuci mały niedopałek i tragedia gotowa- przekonuje kioskarka.
W pobliżu ulatniającego się gazu jest przedszkole nr 36. Spytaliśmy zarządcę nieruchomości czy ma czyste sumienie.

-Mieszkańcy bloku informowali mnie o dochodzącym z piwnic zapachu. Po przeprowadzeniu odpowiednich pomiarów, które potwierdziły obecność gazu, niezwłocznie poinformowano Zakład Gazowniczy o tym fakcie. Sieć przebiegająca pod drogą uległa rozszczelnieniu. Obecnie gazownicy usuwają awarii - wyjaśnia zarządca Artur Klim.

Podeszliśmy pracowników gazowni i spytaliśmy, co jest przyczyną awarii i kiedy można spodziewać się jej usunięcia. Nie byli rozmowni. Jako jedyny wypowiedział się mężczyzna w średnim wieku.
- Nie będę tego komentował. Proszę iść do naszego szefa - usłyszeliśmy odpowiedź.
Tak też zrobiliśmy.

- Mamy uszkodzony gazociąg. Przygotowujemy się do wymiany rur. Mieszkańcy mogą być spokojni. Wykop jest zabezpieczony. Nie ma żadnego zagrożenia - tłumaczy Wiesław Nadolny, kierownik rejonu dystrybucji gazu.

Prace remontowe powinny zakończyć się do końca tygodnia. Do tego czasu niestety gaz wciąż może się ulatniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska