Przed II wojną światową Zielona Góra liczyła zaledwie 26,1 tys. mieszkańców. Teraz jest nas dokładnie 117.699 (według danych GUS z grudnia 2010). I pod względem liczby mieszkańców plasujemy się na ostatnim miejscu spośród wszystkich miast wojewódzkich. Spokojnie, w końcu nie w ilości, a w jakości siła. O sile tej w przeważającej części decydują kobiety, których w Winnym Grodzie mieszka 62.622. Mężczyzn jest o ponad 7,5 tysiąca mniej. Czyli na 100 panów przypada aż 114 kobiet. A zatem wychodzi na to, że kobietom trudniej znaleźć kandydata na męża niż mężczyznom kandydatkę na żonę.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę kobiety i mężczyzn do 50. roku życia, to ta różnica nie jest aż tak widoczna. W jednej grupie, najmłodszej (0-9 lat), mężczyzn mamy nawet więcej. W najbardziej komfortowej sytuacji są zielonogórzanie w wieku 30-34. Tutaj proporcja kobiet do mężczyzn wynosi 1:1. Po "pięćdziesiątce" jest już gorzej i to niestety dla pań. Mężczyzn ubywa i pojawiają się dysproporcje. Wszystko przez to, że żyją krócej. - Panowie mniej dbają o siebie, a do lekarza idą tylko wtedy, kiedy jest to konieczne. Mają też większą skłonność do podejmowania ryzyka - mówi psycholog Hanna Kusznierewicz.
Mężczyźni żyją krócej, ale jednak dłużej niż jeszcze kilka lat temu. W 2010 roku średnia długość życia mieszkańca Grodu Bachusa wynosiła 72 lata, w przypadku pań - 80 lat. Nie dość, że zielonogórzanie żyją dłużej, to jeszcze bardziej świadomie. Coraz więcej ludzi starszych dba o kondycję psychiczną, o czym przekonuje Zofia Banaszak, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
- Dzisiaj jest inne myślenie o przyszłości. Ludzie są bardziej świadomi, co dalej zrobić z tymi latami na emeryturze. Bo jak ktoś będzie żył 80 lat, to powinien jakoś ten czas sobie zorganizować - przekonuje. Najstarszy słuchacz UTW ma 92 lata, a liczba słuchaczy uczelni sięga 800 osób. -Udział w zajęciach, aktywność i możliwość spotkania z innymi ludźmi, korzystnie wypływają na kondycję psychiczną seniorów i przedłużają życie - dodaje pani prezes.
A jak przedstawia się sytuacja z poziomem wykształcenia? Niestety, dane, którymi dysponuje urząd statystyczny pochodzą ze spisu powszechnego z 2002 roku. - Poziom wykształcenia mieszkańców nie jest sprawdzany co roku, bo nawet w zakładach pracy ta informacja nie zawsze jest na bieżąco podawana - mówi Małgorzata Szylderowicz z Urzędu Statystycznego.
Nowe dane na temat poziomu wykształcenia zielonogórzan będą znane jesienią, kiedy to opublikowany zostanie raport z ubiegłorocznego spisu powszechnego. W 2002 roku wyższym wykształceniem mogło pochwalić się 17.502 mieszkańców, 39.179 miało wykształcenie średnie, a 3.471 - policelane. W tym samym roku było 17.478 osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym i 20.413 - z podstawowym.
Według danych sprzed dwóch lat 41.651 mieszkańców miasta Góry codziennie wstawało z łóżka, aby pójść do pracy (liczba ta nie uwzględnia podmiotów gospodarczych zatrudniających mniej niż 9 osób oraz osób pracujących w gospodarstwach indywidualnych w rolnictwie). W tej grupie znalazło się 21.214 kobiet i 20.437 mężczyzn. W sektorze publicznym pracowało 18.234 mieszkańców, a reszta, 23.417, znalazła zatrudnienie w sektorze prywatnym.
Średnie pensje wynosiły w sferze publicznej 3.708,64 zł, a w prywatnej 2.684,78 zł. Najmniej, bo zaledwie 62 osoby trudniły się rolnictwem, leśnictwem, łowiectwem i rybactwem. W przemyśle i budownictwie zatrudnionych było ponad 10,5 tys. mieszkańców, a kolejne prawie 12 tys. spełniało się w handlu, naprawie pojazdów, transporcie, gospodarce magazynowej, zakwaterowaniu, gastronomii i komunikacji. Pozostałe 19.903 zajmowało się innymi rodzajami działalności niż wymienione.
W ostatnich latach przybywa małych mieszkańców Winnego Grodu. W 2010 zielonogórzanki urodziły 1.049 maluchów, a w tym o kilkadziesiąt więcej. Dokładnie 1.113. Ale prognozy dotyczące liczby mieszkańców nie są optymistyczne. Z danych statystycznych wynika, że w 2015 roku może być nas 116.712, a w roku 2030 jeszcze mniej, bo zaledwie 113.852. Dlaczego będzie nas mniej? - Są dwa czynniki, które na to wpływają - tłumaczy socjolog dr Krzysztof Lisowski. - Pierwszy z nich to procesy demograficzne, a drugi, to coraz częstsze migracje ludzi z miast na wieś.
Zielonogórzanie coraz chętniej się wyprowadzają. - Miasto otoczone jest lasami i to mocno ogranicza możliwości inwestycyjne - wyjaśnia dr K. Lisowski.
W gminie Świdnica od 2003 roku liczba na stałe zameldowanych mieszkańców zwiększyła się z 5.268 do 6.070. - W ostatnim roku nasza gmina powiększyła się o kolejnych 25 mieszkańców. Tendencja wzrostowa utrzymuje się od kilku lat - mówi Anita Nowak z urzędu. I chociaż nie ma dokładnych danych, skąd przyjeżdżają poszczególni nowi mieszkańcy, to z obserwacji urzędników wynika, że spora część ludzi przybywa właśnie ze stolicy regionu. Również gmina Zielona Góra odnotowuje wzrost liczby mieszkańców. W zeszłym roku zyskała ona ich 389, a od 2007 roku - 1.660.
- Nie jestem w stanie podać danych, ile z tych osób przyjechało z Zielonej Góry - wyjaśnia Małgorzata Ostrowska z gminy. Zielonogórski magistrat też nie ma informacji, dokąd wyjeżdżają mieszkańcy. Nieoficjalnie wiadomo, że kierunek, który chętnie obierają mieszkańcy miasta przy przeprowadzkach, to gminy: Zielona Góra, Świdnica i Czerwieńsk. Czym zatem gminy przyciągają nowych mieszkańców? - Oferujemy świeże powietrze, spokój i ciszę. Do tego piękne krajobrazy i dobrą infrastrukturę społeczną - mówi Mariusz Zalewski, wójt gminy Zielona Góra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?