Andrzej Pelczar i Tomasz Brunin z Zielonej Góry, miłośnicy motocykli tworzą swoją motoryzacyjną markę. To Skull Customs, czyli ręcznie składane motocykle.
Andrzeja Pelczara, na co dzień, kierownika utrzymania ruchu i Tomasza Brunina, mechanika spotykamy w niewielkim garażu w Zielonej Górze. To właśnie tu powstają ich oryginalne i ręcznie robione motocykle.
Na podeście stoi nowo tworzona maszyna. Widać jeszcze świeże blachy, ale już wypolerowane. Bak też nabiera kształtów. – Taki będzie przód z liczbą trzy, bo to trzecia nasza maszyna – pokazuje Andrzej i przykład osłonę tuż koło reflektora. Wyszlifowane ręcznie miejsce na siedzisko czeka na montaż. Tomasz pokazuje stworzony przez siebie dokładny model siodełka wycięty w styropianie. – Dostanie to nasz tapicer i zrobi skórzane wygodne siedzisko – mówi Tomasz. Skórą obszyte zostaną również manetki gazu. Potem zostaną zamontowane w nowej maszynie. Następnie powstanie oświetlenie i ręcznie szlifowane podnóżki oraz wszelkie niezbędne elementy wyposażenia, w tym również ozdobne. – Taka robota zajmie nam około trzech miesięcy – wyliczają Tomasz i Andrzej. Silnik w tym czasie przejdzie kompleksową regenerację. – Damy mu "nowe życie". Naprawdę będzie czym jechać – mówi Andrzej. A ile spali? – Ile będzie potrzeba – śmieją się konstruktorzy.
Oryginalność maszyny podkreślają różnego rodzaju, zmyślne dodatki. Na przykład wentyle to kostki do gry. Zbiornik wyrównawczy płynu do hamulców, to mała buteleczka. Pomysłowe rozwiązania trzeba przyznać. – Drugiej takiej samej maszyny na pewno nie będzie – zapewniają jej twórcy. Jedyne seryjne, co znajdziemy w motorze, to rama i silnik. Reszta powstanie na nowo.
- Pomysły na motocykle czerpiemy z własnych głów – mówi Andrzej. Projekty powstają w myślach. Potem są przenoszone w rzeczywistość w postaci szkiców. Kolejnym etapem jest już składanie maszyny.
Twórcy zapewniają, że są w stanie zrobić każdy motocykl. Nawet jak ktoś przyniesie gotowy projekt, to przerobią mu maszynę, na taką, o jakiej marzy.
Gotowy motocykl wygląda imponująco. Ma trochę cech retro i angielskich miejskich „ścigantów”, silną konstrukcję i przy tym sportowy charakter. I aż dziw bierze, że wszystko zaczęło się przez przypadek. – Zbudowałem maszynę dla siebie – opowiada Andrzej. Motocykl zobaczył znany żużlowiec Niels Kristian Iversen. I motor trafił do niego. I tak to się właśnie zaczęło. Zielonogórzanie pasję, którą żyją od dzieciństwa powoli przekuwają we własny oryginalny biznes.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!