Coś takiego w głowie się nie mieści. Widać krew nie jest potrzebna w lubuskim, skoro w punkcie krwiodawstwa ludzie odsyłani są z kwitkiem przez znudzone życiem pracownice stacji! Tak mówi Karol Gronaszewski, mieszkaniec Warszawy.
W minioną środę ten 31-letni mężczyzna stawił się w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Kriolecznictwa przy ul. Zyty w Zielonej Górze. Chciał honorowo oddać krew. Dawcą jest od roku. - Od czasu, gdy mojemu synkowi potrzebna była transfuzja. - opowiada. - Dostał cudzą krew. Teraz ja tym darem życia chcę podzielić się z innymi. Przyjechałem na święta do Nowogrodu Bobrzańskiego. Pomyślałem, że skoro jestem na urlopie i mam czas, to mogę znów oddać swoją krew.
Krew trzeba opisać
RCKiK w Zielonej Górze pracuje od 7.00 do 14.35, dawcy rejestrowani są do godz. 14.00.
Gronaszewski twierdzi, że był tu o 13.20. - Jak tylko wszedłem, to pielęgniarka od razu zerknęła na zegarek. Już na dzień dobry okazała swoją niechęć. Dała mi ankietę do wypełnienia, a gdy się dowiedziała, że jestem z Warszawy, to powiedziała, że krwi nie pobierze, bo jest już za późno. Wkurzyłem się na dobre.
Nina Konstanty przyznaje: - Odmówiłam zarejestrowania, bo była godzina 13.35, a my pracujemy tylko do 14.35.
- Więc miała pani jeszcze godzinę?!
- (...)
- Ale tę krew trzeba jeszcze opisać, a to trwa ze dwie godziny - wtrąca inna pielęgniarka.
- Są procedury. Ten pan nie był w naszej bazie, musiałabym faksować do Warszawy, pytać... Próbowałam mu wytłumaczyć, ale nie zdążyłam, bo się zdenerwował i wyzwał nas od wiochy - tłumaczy rejestratorka.
W Żarach nie przeszkadzało
Dzwonię do RCKiK w Warszawie. Przedstawiam sprawę i pytam, czy odesłano by z kwitkiem mieszkańca Zielonej Góry, gdyby przyszedł w ostatniej chwili. - Nawet gdyby stawił się pięć minut po czasie, też byśmy go przyjęły - odpowiada Joanna Wojewoda, szefowa działu krwiodawców.
Warszawa ma swoją specyfikę. Tak rzecz całą ujmuje Monika Fabisz - Kołodziejska, zastępca dyrektora zielonogórskiego RCKiK. Sytuacji całej komentować nie chce, bo tym - jak twierdzi - zajmie się w poniedziałek dyrektor. - Na pewno nie powinno być tak, by jakikolwiek dawca wyszedł od nas niezadowolony.
- Dlaczego stacja pracuje tak krótko? - dopytuję.
- Bo popołudniami ludzie do nas nie przychodzą, a dla jednego dawcy nie będziemy wydłużać godzin pracy - odpowiada.
K. Gronaszewskiego takie argumenty nie przekonują. - Słyszałem dużo złych opinii o tym punkcie - mówi. - A krew oddałem następnego dnia w Żarach. Tam nikomu nie przeszkadzało, że jestem ze stolicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?