Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W zielonogórskim szpitalu nie będzie komu przyjąć porodu

Katarzyna Borek
Na ginekologii i położnictwie leczone są kobiety z Kostrzyna, Sulęcina i z całej południowej części województwa. Trafiają tu bowiem pacjentki, z którymi "zwykłe” szpitale z braku sprzętu czy specjalistów nie są sobie w stanie poradzić.
Na ginekologii i położnictwie leczone są kobiety z Kostrzyna, Sulęcina i z całej południowej części województwa. Trafiają tu bowiem pacjentki, z którymi "zwykłe” szpitale z braku sprzętu czy specjalistów nie są sobie w stanie poradzić. fot. Paweł Janczaruk
Dziś mija termin przyjęcia nowych warunków pracy przez 11 z 15 zielonogórskich ginekologów. Jeśli je odrzucą, tysiące pacjentek szpitala wojewódzkiego zostanie bez pomocy!

Tylko wczoraj lekarze zielonogórskiej ginekologii i położnictwa - i to tylko do południa - zrobili trzy cesarki i pięć operacji. W 2007 r. (za ubiegły nie ma jeszcze pełnych danych) na tej porodówce urodziło najwięcej kobiet w całym województwie. W październiku przez cały oddział tego Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze przewinęło się w sumie 645 pacjentek! Leczone są tu m.in. kobiety z Kostrzyna, Sulęcina i z całej południowej części województwa, dla której jest to lecznica tzw. II stopnia. Oznacza to, że trafiają tu takie pacjentki, z którymi "zwykłe" szpitale z braku sprzętu czy specjalistów nie są sobie w stanie poradzić.

Dlaczego więc aż 11 z 15 lekarzy tego oddziału dostało w październiku wypowiedzenia, zmieniające dotychczasowe warunki umów o pracę?

- Przyczyną jest zmiana zasad organizacji zatrudnienia. Tak, by zapewnić pacjentom całodobową opiekę, ale z poszanowaniem norm czasu pracy, określonych przez prawo - tłumaczy dyrektor zielonogórskiego szpitala Waldemar Taborski.

Sam ordynator ginekologii i położnictwa Jan Wilczyński nie chciał w żaden sposób komentować sprawy.

Będą kolejki

Dziś właśnie mija termin, w którym ginekolodzy i położnicy mieli zadecydować, czy przyjmują nowe zasady pracy w szpitalu.

- Niestety, w ogóle nie wiemy, jak ma wyglądać nowy schemat pracy. Dyrektor ani razu z nami nie chciał oficjalnie rozmawiać na ten temat - mówią lekarze oddziału Maciej Cerbiński z Ogólnopolskiego Zawodowego Związku Lekarzy i Zbigniew Kozłowski, przewodniczący komisji zakładowej Solidarności. Jako związkowcy wypowiedzeń nie dostali. Mówią, że ich koledzy w ciemno na nowe warunki się nie zgodzą.

- Co to oznacza dla pacjentek? - pytam.
- Na pewno wydłużą się kolejki do planowanych operacji. Gdy w marcu lekarzom wygasną umowy, na oddziale zostanie czterech lekarzy - odpowiadają związkowcy. - Jak taką "liczną" ekipą operować i jeszcze przyjmować niezapowiedziane przecież porody? Nie mamy pojęcia. Może dyrektor wie? Niestety, nie ma dla nas czasu. Tym, co stanie się dziś, też się nie interesuje.

Skargi już są

- Nie rozmawiałem z lekarzami, czy przyjmą nowe zasady pracy, czy nie - przyznaje dyrektor Taborski. - Jednak niezależnie od ich dzisiejszej decyzji zmiany na oddziale ginekologiczno - położniczym będą.

Wiemy, że mają dotyczyć nie tylko czasu pracy lekarzy, ale na dalszym etapie i ich samych. Bo na szpitalnych ginekologów mnożą się skargi. Szczególnie od rodzących, ale była i taka od …policjantów. Jeden z lekarzy odmówił im zbadania zgwałconej. Gdy już łaskawie zszedł, pozwalał sobie na ordynarne uwagi.

- Była taka oficjalna skarga. Jeśli o nie chodzi, sytuacja na oddziale jest bardzo zła. Reorganizacja jest niezbędna - mówi rzecznik szpitala Adrianna Wilczyńska. - Mimo wielu próśb i wyznaczanych terminów nie możemy doprosić się od lekarzy koncepcji funkcjonowania oddziału. Dlatego dyrekcja musi ich wyręczyć i nie mogą mieć o to pretensji.
Najprawdopodobniej oddział zostanie podzielony na położniczy i ginekologiczny. Jeśli po dzisiejszym dniu będzie kogo dzielić…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska