Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędkarze zarybiają jeziora

Tadeusz Krawiec
Ichtiolodzy Piotr Tomkowiak i Mateusz Kotowicz oraz Henryk Kucharski wpuścili do jeziora Klukom ponad 200 kg lina
Ichtiolodzy Piotr Tomkowiak i Mateusz Kotowicz oraz Henryk Kucharski wpuścili do jeziora Klukom ponad 200 kg lina fot. Tadeusz Krawiec
- Gdyby nie kłusownicy mielibyście tutaj wędkarskie eldorado - mówi ichtiolog Piotr Tomkowiak. W ubiegły weekend wspólnie z choszczeńskimi wędkarzami wpuścili do jezior ponad 800 kg lina i niespełna 100 kg szczupaka.

W piątek Piotr Tomkowiak i Mateusz Kotowicz, ichtiolodzy z Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Gorzowie Wielkopolskim wpuszczali ryby do jeziora Rajsko (gm. Recza), Klukom (gm. Choszczno), Krzywe (gm. Pełczyce) i jeziora Bierzwnik.

Koła planują

- Dzisiejsze zarybienie sfinansowane zostało przez choszczeńskie starostwo - informuje Ryszard Dobrzaniecki z wydziału ochrony środowiska. Wspólnie z Henrykiem Kucharskim, szefem Społecznej Straży Rybackiej nadzorował całe przedsięwzięcia. Obydwaj podkreślają, że dziś nie ma przypadkowych zarybień. - To przedsięwzięcie sfinansowało nam starostwo, ale koło PZW w Choszcznie też co roku dokłada duże pieniądze - zauważa H. Kucharski. Wymienia jeziora Witoszyn, Gleźno, Smoleń, Klukom, Raduń, Piasecznik gdzie m.in. trafiło ponad 60 tys. sztuk sandacza oraz 40 tys. sztuk szczupaka. Zenon Łakos, prezes ZO PZW w Gorzowie podkreśla, że wszystkie koła dbają o to, żeby co roku zaplanować pewną kwotę na zarybienia natomiast okręg daje fachowców i specjalistyczny sprzęt do przewożenia ryb.

Walka z wiatrakami

- Wędkarze twierdzą, że akweny stają się dla nich mało atrakcyjne ponieważ zbyt często odławiacie sieciami? - pytamy ichtiologów. Ci twierdzą, że to najlepszy sposób na stwierdzenie rybostanu i kondycji ryb. - To są tzw. odłowy kontrolne. Tylko w ten sposób możemy stwierdzić jakiej ryby tu brakuje a jakiej jest nadmiar - tłumaczy M. Kotowicz. H. Kucharski zauważa, że czasami wystarczy część ryb przenieść do innego akwenu. - Od lat w jeziorze Raduń leszcz karłowaciał. Cześć przerzuciliśmy do jeziora Witoszyn i tu już po dwóch lata pojawiły się dwukilowe okazy - zapewnia, że takie akcje będą systematycznie powtarzane. Wszyscy zgodnie stwierdzają, że to kłusownicy czynią największe straty w rybostanie. - Gdyby nie kłusownicy mielibyście tutaj wędkarskie eldorado - mówi ichtiolog P. Tomkowiak. Daje wiele przykładów kłusowniczej presji i twierdzi, że najlepiej o tym może powiedzieć H. Kucharski, który co roku zbiera kilometry sieci. - Jego opinię potwierdza pan Zdzisław, który przyglądał się piątkowemu zarybianiu. - W ubiegłym roku pływały tu ponad dwukilowe okazy okoni, które podusiły się w sieciach zapomnianych przez kłusowników - pokazuje na przeciwległy brzeg jeziora Klukom. Nie ukrywa, że od lat marzy o tym, by podobny okaz trafił mu się na wędkę. Choszczeńscy strażnicy twierdzą, że ich działania przypominają walkę z wiatrakami. Ich zdaniem nasze sądy zbyt liberalnie podchodzą do kłusowników. Tymczasem marzą o tym, by w tym roku nie było lodu? - Mimo okresu ochronnego na lodzie natychmiast wyłowią wszystkie szczupaki - przewiduje H. Kucharski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska