MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiecznie na długach

RENATA WCISŁO (68) 324 88 77 [email protected]
Grażyna Bober wraz córkami zaglądają, co jest w paczkach: - Zapełni się lodówka i zamrażalnik. Będzie co jeść do świąt i w Wigilię.
Grażyna Bober wraz córkami zaglądają, co jest w paczkach: - Zapełni się lodówka i zamrażalnik. Będzie co jeść do świąt i w Wigilię. Mariusz Kapała
Grażyna Bober i córki cieszyły się, gdy otwierały paczki od "GL". - Moniczka - szturchnęła mama najstarszą i z pudła wyjęła proszek do prania: - Dopiero co mówiłyśmy, że potrzebny.

Najmłodsza z dziewczynek, sześcioletnia Kasia od razu podzieliła smakołyki - dla siebie odkładała batoniki, nutellę i kabanosy.

Wiecznie na długach

Mieszkają na poddaszu, w pokoju z kuchnią. Największym marzeniem mamy jest łazienka: - Myjemy się w misce, ubikacja jest wspólna, na piętrze, w zimnym korytarzu.
W piątkę żyją za 640 zł na miesiąc. To pieniądze z pomocy społecznej - rodzinne i dodatek do zasiłku rodzinnego. Są wiecznie na długach.
Monika ma 18 lat, przerwała szkołę, choć zostało tylko pół roku. Mogłaby dokończyć naukę eksternistycznie, ale skąd wziąć 50 zł na egzamin? Od trzech dni przyucza się na operatora maszyn szwalniczych w fabryce w Karpicku. Czy dostanie potem pracę, nie wiadomo.

Czego najbardziej potrzeba?

Mama wzdycha: - Trudno wymieniać: butów, ciuchów. Dziewczynki szybko rosną.
Agnieszka ma 16 lat, uczy się w zawodówce na sprzedawczynię. Nie ma wymagań. Gdyby były pieniądze, pewnie wszystkie poszłyby na leczenie Ani.
- Nauczyciele się dziwią, że nie ma jej przez dwa, trzy miesiące, bo choruje, a ma świadectwo z paskiem - opowiada mama. Lekarze podejrzewają u Ani mukowiscydozę.
- Kiedy dowiedziałam się, co to za choroba, świat się zawalił - mówi G. Bober. I szeptem, ze łzami w oczach dodaje, że nie chce mówić o objawach. - Są straszne. W zeszłym roku Ania była w sanatorium w Rabce. - 300 zł kosztowała droga tam i z powrotem. Dlatego w tym roku Ania nie pojechała - przyznaje mama.
Chora jest też Kasia. I nie ma jej za co leczyć.

Stara szafa do pieca

Byłoby łatwiej, gdyby pani Grażyna miała pracę: - Ale od 12 lat w urzędzie pracy nic dla mnie nie mają.
Nie siedzi jednak w domu, nie czeka. Działa społecznie: w radzie rodziców, trójkach klasowych. Za darmo sprzedaje w szkolnym sklepiku w podstawówce nr 1, do której chodzi jedna z córek. Tak odwdzięcza się za to, że szkoła jej pomaga. Ostatnio po remoncie budynku zostały deski, stare szafy. Dyrekcja dała jej, na opał.
- A kuchnię ogrzewamy piecykiem pożyczonym ze szkoły - dodaje G. Bober.
To właśnie dyrektor podstawówki Bogusław Greń pomógł "GL" znaleźć mamę i dziewczynki. Prosiliśmy o rodzinę w potrzebie.

Znajoma jest w potrzebie

Z prezentami pojechaliśmy w piątek. Wczoraj G. Bober powiedziała nam, że darami podzieliła się ze znajomą, która ma chorą wnuczkę i też nie jest im lekko: - Zaprosiłyśmy je na ucztę, podzieliłyśmy pomarańcze, kabanosy, słodycze.
Do naszego łańcuszka ludzi dobrych serc dołączyła Danuta Bojko, właścicielka nowosolskiej piekarni. Mama i dziewczynki nie będą musiały brać już chleba na zeszyt - pieczywo co dzień będzie czekać na nie w piekarni.
Ty możesz być następnym ogniwem tego łańcucha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska