Jedna z wierzb została ścięta w zeszłym tygodniu. Potem ścisnął mróz i strażacy odłożyli piłowanie na lepszą pogodę. Jeszcze wczoraj rosły na Placu Zamkowym dwie, już ostatnie. Wysokie, rozłożyste. Żeby objąć tę najgrubszą, potrzeba byłoby kilku rosłych mężczyzn.
Wycinka wzburzyła wielu wschowian, niektórzy pamiętają czasy, kiedy je sadzono. Mówią, że była to przyjemna dla oka oaza zieleni w centrum miasta. Teraz skwer będzie wyglądał łyso, nie będzie skrawka cienistego miejsca. Złośliwcy spekulują, że władze potrzebują drewna do kominków. Albo że urzędnicy chcą sobie poprawić widoki z okna ratusza.
- Ten rynek jest już martwy. Pusty park, zostanie tylko jakaś fontanna do niczego. To jest właśnie Wschowa: masakra. Tu nic nie ma. I nic nie będzie - trzy dziewczyny spotkane w rynku mają dosłownie łzy w oczach. Od kiedy pamiętają - te drzewa zawsze były.
Mężczyźni stojący pod sklepem rybnym mają inne zdanie. - A czego tu żałować, stare były. Trzeba wsadzić nowe w ziemię, wierzba szybko rośnie - mówią.
- Były stare i spróchniałe, zagrzybione - tłumaczą w wydziale środowiska wschowskiego ratusza. - A poza tym niebezpieczne. Podczas wichury odłamywały się całe konary. Zagrażały ludziom, bo to ruchliwe miejsce. Raz o mały włos konar spadłby na dziecko.
Zamiast wierzb będą posadzone 4 lipy, dokładnie na miejscu starych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?