Jakie "pamiątki" turyści zostawiają po sobie w bunkrach koło Międzyrzecza? - Przede wszystkim butelki. Przeważają plastikowe po wodzie i napojach, ale nie brakuje też szklanych po rozmaitych alkoholach. I puszek po piwie oczywiście - wylicza Aleksandra Babecka, która w miniony weekend razem z grupą przyjaciół sprzątała fortyfikacje Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego koło wsi Kursko.
Bunkry to przebój miasta i regionu. Turystów z całej Europy przyciągają trasy wytyczone w podziemiach MRU koło wsi Pniewo i Boryszyn. Część penetruje także obiekty znajdujące się na północ od tych miejscowości. Przede wszystkim ruiny grupy warownej Schill koło wsi Kursko. - Niektórzy nie potrafią jednak uszanować ani zabytków, ani otaczającej je przyrody. Po każdym sezonie w bunkrach i w pobliskich lasach zalegają sterty śmieci. Dlatego ostatnio ponownie postanowiliśmy je posprzątać, Ponownie, bo podobne akcje organizowaliśmy już wcześniej. Teraz pomogły nam władze gminy i leśnicy - mówi Zbigniew Bińkowski ze stowarzyszenia Panzerwerk 7.
W sobotę i w niedzielę miłośnicy fortyfikacji wspierani przez wolontariuszy z Międzyrzecza uczestniczyli w wiosennym sprzątaniu bunkrów. Siedem osób uzbierało 28 foliowych worków odpadów. - Każdy ma sto dwadzieścia litrów pojemności. To przyczepa śmieci - wylicza A. Babecka.
Po wojnie bunkry koło Kurska zostały wysadzone przez Rosjan. Obecnie to ruiny, ale i tak wielu śmiałków schodzi do ich podziemi zwiedzać koszary i magazyny. Turystów przyciąga także pobliski most obrotowy na kanale. To arcydzieło inżynierii militarnej. Od ponad roku próbują go uruchomić miłośnicy fortyfikacji z poznańskiego stowarzyszenia EGOP. - Trochę im w tym pomagamy. Most to prawdziwe cacko. Po uruchomieniu będzie kolejną atrakcją turystyczną Międzyrzecza - mówi Szymon Rekuć.
Na początku br. pasjonaci umocnień pomagali przyrodnikom w liczeniu nietoperzy hibernujących w ich podziemiach. Stowarzyszenie powstało w minionym roku z inicjatywy Z. Binkowskiego, który obecnie mieszka i pracuje w Warszawie, ale urodził się i wychował w Międzyrzeczu. - Od dzieciństwa jestem zafascynowany bunkrami. Pierwszy raz pokazał mi je dziadek. Miałem wtedy sześć, czy siedem lat. Od razu złapałem bakcyla. Nie ja jeden zresztą - wspomina.
Niemcy nazywali bunkry panzerwerkami. Stąd nazwa stowarzyszenia. Siódemka nawiązuje natomiast do tego, że większość obiektów w rejonie Międzyrzecza ma numery zaczynające się właśnie od tej cyfry. Czy hitlerowska metryka obiektów nie przeszkadza działaczom stowarzyszenia? - Teraz fortyfikacje są międzyrzeckie. To unikalne zabytki. Podobnie jak zamek w Malborku, który wybudowali przecież Krzyżacy. Czyli Niemcy - tłumaczy Marek Giemza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?