Zmienione prawo wodne jest błogosławieństwem dla wędkarzy. Dzierżawca każdej wody musi ją bowiem intensywnie zarybiać. Na przetargach na poszczególne zbiorniki i rzeki w Agencji Nieruchomości Rolnych liczą się teraz dwie propozycje: stawka czynszu dzierżawnego i kwota przeznaczona na zarybienia. Konkurenci podbijają więc stawki ku uciesze wędkarzy. Gorzowski okręg PZW skoncentrował się w tym roku na przetargach na rzeki i dlatego głównie one zostały zarybione.
Wpuścili białoryb
Do Warty w Gorzowie trafił jesienny narybek jazia. Rybki mają około 8-10 cm. PZW wpuścił go też do innych odcinków Warty, Brdy, Obry, Noteci, Drawy (powyżej Drawna), Odry i Myśli (poniżej Barnówka). Ta akcja prowadzona jest od dwóch lat. Warta od Santoka do ujścia została też zasilona narybkiem bolenia, klenia, brzany, certy, suma i węgorza. Te gatunki trafiły również do Odry od ujścia Ilanki do ujścia Myśli oraz do Noteci.
Jeziora w tym roku ,,odpoczną’’, ale to na nich w ostatnich latach skupiały się zarybienia. - Będziemy przerzucać popularne gatunki, jak płoć, okoń czy leszcz, z jezior o dużych populacjach do zbiorników słabo zarybionych, na których jest duża presja łowiecka gorzowskich wędkarzy. Wędkarze sami zdecydują, gdzie je wpuścimy - tłumaczy ichtiolog z Gorzowa Andrzej Zakrzewski. W okolicy miasta zarybiono natomiast sielawą jeziora Lubikowo, Lubiwiec (k. Międzychodu), Czyste (k. Bledzewa), Pełcz Duży i Okunie.
Drapieżniki jesienią
dawnego województwa gorzowskiego, Myśla i Noteć wzbogacą się o narybek szczupaka i sandacza. Zarybienia będą prowadzone jesienią.
Płynącą nieopodal miasta Santoczną zarybiono centymetrowym wylęgiem pstrąga potokowego. Wylęg trafił też do Drawy, Ilanki i Iny. Ichtiolodzy wpuścili też łososie i trocie wędrowne (smolty) do Warty, Odry, Drawy i Ilanki. Narybek lipienia trafi zaś do Drawy powyżej Drawna, Ilanki powyżej Rzepina i Myśli powyżej Namyślina.
Prywaciarze się skarżą
Gorzej jest z zarybieniem prywatnych łowisk. Presja okręgów PZW na kupno wylęgu i narybku jest tak duża, że zdaniem specjalistów wkrótce zabraknie ryb. Namiary na hodowców są dziś ściśle strzeżonymi tajemnicami. - Od dawna próbuję zarybić swoje wyrobiska pożwirowe sandaczami i nigdzie nie mogę ich dostać, bo nikt nie chce zdradzić adresów hodowców - skarży się Jerzy Łochowicz, właściciel prywatnego łowiska w Dzierżowie pod Gorzowem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?