MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wschowianka nie ma gdzie się podziać. Żyje tak od trzech lat

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Pani Halina wpisała się już w koloryt wschowskiego rynku. Tutaj, na tej ławce, codziennie przesiaduje
Pani Halina wpisała się już w koloryt wschowskiego rynku. Tutaj, na tej ławce, codziennie przesiaduje Dorota Nyk
Zima nie zima, deszcz nie deszcz, pani Halina przesiaduje na ławeczce na placu Zamkowym, przed ratuszem. I tak już od trzech lat! - Pomóżcie jej! - błagają nas mieszkańcy.

Wielu wschowian przyznaje: pani Halina wpisała się już w koloryt wschowskiego rynku. Od nich dostaje coś do zjedzenia i picia. Chodzi po parkach, przesiaduje na przystankach. Śpi, gdzie popadnie, to w krzakach, to na schodach w pobliskich kamienicach. - Serce się kraje na widok, że człowiek w taki sposób żyje - załamuje ręce Anna Duchniak. - Przynosimy jej jedzenie, czasem weźmiemy do domu, żeby trochę się umyła. Całkowicie zdziczała. Załatwia się po parkach, gdzie popadnie.

Ci, którzy współczują pani Halinie, przyznają, że czasami sobie coś wypije. Co dziwne, wcale nie jest bezdomną. Ma mieszkanie przy ul. Niepodległości, ale z różnych powodów tam nie zagląda. Dostaje też rentę. Trochę trudno się z nią porozumieć, bo bardzo niewyraźnie mówi.
- W jej mieszkaniu przebywa taki pan, którego ona sama zameldowała. Niby mieli mieszkać razem pod jednym dachem, ale w praktyce wygląda to tak, że on jej do środka nie wpuszcza - opowiada nam wschowianka.
- Wyrzucił mnie - mówi niewyraźnie nasza bohaterka, kiedy pytam ją, dlaczego nie ma gdzie się podziać. I pokazuje na palcach, że żyje już tak od trzech lat! Rodziny żadnej nie ma, mąż kilka lat temu zmarł.

W instytucjach, które powinny się nią zająć, wszędzie nam odpowiadają, że takie życie to jest jej wybór i żaden urzędnik nie może jej do niczego przymusić. - Ja bardzo proszę, żeby ktoś ją do mnie przyprowadził. Bo ona na mój widok ucieka - mówi Renata Kuppe z Ośrodka Pomocy Społecznej. - Mogłaby korzystać z naszej pomocy, z posiłków. Ale po prostu nie chce.
Opowiada, że kilka razy OPS dorabiał jej klucze do mieszkania, a policja odwoziła ją pod same drzwi. Ale następnego dnia znów od rana siedziała na ławce przed ratuszem.
- Zimą prawie codziennie jej szukałam, bo bałam się, żeby nie zamarzła. Za nic nie chciała iść do domu. Broni się przed stabilizacją - opowiada.

Miała się nią opiekować była sąsiadka. Trzy lata temu zamieniły się na mieszkania. Pani Halina oddała swoje większe, a poszła do mniejszego. Obie załatwiły wszystkie formalności. I nie wiadomo dlaczego, w swoim mieszkaniu zameldowała lokatora.
- Jak możemy, to jej pomagamy - mówi komendant straży miejskiej Witold Skorupiński. - Ale mamy z tą panią też problemy, bo zdarza się, że narusza prawo. Grzecznie zwracamy jej uwagę, lecz czasami musimy napisać wniosek do policji o jej ukaranie.
Wszyscy obiecali nam jedno, że zainteresują się bardziej losem pani Haliny. Chociaż podkreślali, że pomóc jej będzie trudno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska