Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspaniały sznycel

(decha, med)
Nasi sąsiedzi gęsiego idą przez most w Łęknicy wprost w objęcia bazaru. Tym razem handlowcy mieli szczęście, przyjechał autokar emerytów z okolicy Drezna.
Nasi sąsiedzi gęsiego idą przez most w Łęknicy wprost w objęcia bazaru. Tym razem handlowcy mieli szczęście, przyjechał autokar emerytów z okolicy Drezna. Tomasz Gawałkiewicz
Zakupowi turyści coraz rzadziej wchodzą w bazarowe alejki. Jadą w głąb województwa do Zielonej Góry i Gorzowa - do centrów handlowych.

Gdy w Gubinie zaczęto mówić o planach połączenia szynobusem Zielonej Góry z Guben, larum podnieśli miejscowi handlowcy. Na bazarze coraz mniej gości. Wszyscy jadą do zielonogórskich hipermarketów. - Jak do szynobusu wsiądą jeszcze niemieccy emeryci i renciści, możemy zwinąć manatki - mówi handlujący na przygranicznym targowisku Piotr.

Nowe zwyczaje niemieckich klientów widzą też sprzedawcy w Łęknicy. Tam można poczuć atmosferę początków bazarowego boomu. Plątanina bud ściśniętych wzdłuż alejek. Klimat pozostał, pojawił się bruk, zadaszenia...

Wspaniały sznycel

- Lubię tutaj przyjechać właśnie dla tej odrobiny egzotyki - opowiada Inge Stolz z Weisswasser. - U nas też są bazarki, ale raptem kilka straganów. Cenowo zakupy nie są tak wielką okazją, ale nigdy nie wyjeżdżam z pustymi rękami. Co podoba mi się najbardziej? Wasz sznycel schabowy.

Szef bazaru Andrzej Walter przyznaje, że teraz zachodzą starsi, ubożsi, bez aut i mieszkańcy z dalszych stron Niemiec. Ci z pogranicza jadą już do Żar i Zielonej Góry. - W tamtych miastach zabierają nasze euro - denerwuje się sprzedawca płyt.

Tańszy prysznic

Janino Mooss z Berlina przyjeżdża do Zielonej Góry raz w miesiącu. Teraz w Castoramie kupił kabinę i armaturę prysznicową. Zapłacił o ponad 200 zł mniej niż wydałby w Berlinie. Rozglądał się jeszcze za złotem i kupił trochę spożywki. Berlińczyk Piotr Rozynski przyznaje, że większość jego znajomych przyjeżdża do Polski na zakupy. - Czekam, aż żona skończy wizytę u fryzjera - mówi Horst Ernst z okolic Haveli. - Później idziemy na zakupy.

Odwiedzający Zieloną Górę goście przyznają, że porzucili przygraniczne bazary. Pocztą pantoflową dowiedzieli się jednak, że opłaci się przejechać kilkadziesiąt kilometrów i zrobić zakupy w Zielonej Górze, czy Gorzowie. Tutaj niższe ceny ma także paliwo i usługi.

- Z tym należało się liczyć - podsumowuje Walter i uważa, że dla łęknickiego bazaru szansą jest pozostawienie siermiężnej atmosfery pchlego targu. I ściągnięcie gości z bardziej odległych zakątków Niemiec, aby zwiedzili Park Mużakowski i pobuszowali między straganami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska