Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polonia w formie

(zico, af, dob, lada, ds)
Obrońca Szczakowianki Artur Adamus (z prawej) nie upilnował Łukasza Kałużnego, który lekkim technicznym strzałem zdobył jedyną bramkę dla Arki
Obrońca Szczakowianki Artur Adamus (z prawej) nie upilnował Łukasza Kałużnego, który lekkim technicznym strzałem zdobył jedyną bramkę dla Arki Ryszard Poprawski
To był dość udany weekend dla naszych trzecioligowców. Piłkarze z północy regionu: GKP Gorzów i Polonia Intermarche Słubice wygrali swoje wyjazdowe pojedynki.

Zwycięstwa na wyjazdach bardzo cieszą. Szczególnie cenne są punkty zdobyte przez gorzowian. Grali bowiem z głównym kandydatem do awansu GKS-em Katowice. Słubiczanie ograli spokojnie TOR Dobrzeń.

Nie udała się wyprawa Pogoni Świebodzin do Zabrza. Walka nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa, mimo że przez większość drugiej połowy grała w dziesiątkę. Znów przegrała Arka. Czyżby to jakiś kryzys formy?

Polonia w formie

Zwycięstwo słubiczan nad outsiderem rozgrywek nie było ani przez moment zagrożone, choć przy ich lepszej skuteczności strzeleckiej, mogło być bardziej efektowne.

Od początku spotkania warunki na placu gry dyktowali goście. Już w 12 min, po akcji Radosława Bączyka, głową z pięciu metrów strzelał Ousmane Sylla, trafiając jednak piłką w nogę obrońcy. W 15 min, po prostopadłym podaniu Marcina Adamczewskiego, groźnie uderzał z 10 m Radosław Bugaj, ale udanie interweniował nogami bramkarz TOR-u. W 42 min piłkę dogrywał atakujący w polu karnym Rafał Jakubczak, a prowadzenie dla gości uzyskał celną główką w dolny róg bramki Bugaj. Tuż przed przerwą gola zdobył Sylla, jednak sędzia słusznie go nie uznał z powodu spalonego.

Po zmianie stron przez blisko kwadrans trwały ataki gospodarzy, jednak bramkarz polonistów zachował czyste konto. Sygnał do zwrotu sytuacji dał znów Bugaj, który w 57 min po szybkiej akcji posłał piłkę w boczną siatkę. Odtąd przewaga należała znów do słubiczan, którzy w 62 min przypieczętowali swoje zwycięstwo. Po kontrze prawym skrzydłem Artur Anioł dośrodkował piłkę w pole karne, a Sylla efektowną główką posłał ją nad bezradnym bramkarzem do siatki.

TOR DOBRZEŃ WIELKI - POLONIA INTERMARCHE SŁUBICE 0:2 (0:1)
Bramki: Bugaj (42) i Sylla (90).
POLONIA INTERMARCHE: Dmuchowski - Bączyk, Kozioła, Żyluk, Ziemniak - Anioł (od 70 min Timoszyk), Kaczmarczyk (od 76 min Świdkiewicz), Jakubczak, Adamczewski (od 80 min Sylwestrzak) - Bugaj (od 63 min Cal), Sylla.

Gieksa na kolanach!

Sześć tysięcy katowickich kibiców przeżyło w sobotę gorycz porażki swoich pupili w starciu z bojowo nastawionym teamem GKP.

Spadkobiercy pierwszoligowej Gieksy aspirują wciąż do awansu, ale dziś mają już stratę pięciu punktów do lidera i czterech do GKP. Pomimo zaciekłych ataków i ogłuszającego dopingu widowni, katowiczanie nie przerwali zwycięskiej passy gorzowian, która trwa już od czterech tygodni. Zespół trenera Marka Czerniawskiego rozpoczął mecz spokojnie, nie zaprzepaszczając jednak okazji do kontr. W 12 min bliski szczęścia był Maciej Malinowski, lecz jego strzał obronił Andrzej Urbańczyk. W 34 min, po akcji Marcina Całki z Krzysztofem Kuźmińczukiem, w polu karnym został sfaulowany szarżujący Damian Szałas, a Malinowski wykorzystał ,,jedenastkę'', myląc zwodem bramkarza GKS. Było jeszcze sporo sytuacji z obu stron, ale obaj bramkarze bronili pewnie.

W 69 min, po akcji lewym skrzydłem, na 1:1 wyrównał strzałem głową w górny róg bramki Łukasz Wijas, ale pięć minut później, po dalekim wykopie piłki przez świetnie broniącego Dawida Dłoniaka, przejął ją Krystian Weres i precyzyjnym lobem w przeciwległy róg bramki powalił na kolana atakujących desperacko gospodarzy.

GKS KATOWICE - GKP GORZÓW WLKP. 1:2 (0:1)
Bramki: Wijas (69) - Malinowski (34 - karny), Weres (74).
GKP: Dłoniak - Dolaciński, Skórczyński, Więckowski, Nabzdyk - Jarymowicz (od 25 min Szwiec), Całko (od 76 min Cierach), K. Kuźmińczuk, Szałas - Czarnecki (od 53 min Weres), Malinowski (od 67 min Hołub).

Szkoda punktów

Zielonogórzanie powinni zdobyć na Rozwoju komplet punktów. Niestety, miejscowym zabrakło trochę szczęścia i… umiejętności.

Goście wystąpili bez kilku zawodników z podstawowego składu i było to widoczne na boisku. Zielonogórzanie przez cały mecz posiadali przewagę, jednak nie potrafili przypieczętować jej celnym trafieniem.
W pierwszej odsłonie przyjezdni zaatakowali groźnie tylko raz. W 20 min po rzucie wolnym wykonywanym z boku pola karnego, zakotłowało się w polu karnym Lechii. Z bliska dwa razy uderzał Tomasz Waniek ale bramkarz Mirosław Kasprzak popisał się znakomitym refleksem i odbił strzały.
Miejscowi najlepszą okazję mieli w 40 min gdy po dośrodkowaniu Galdinho, akcję głową kończył Emil Drozdowicz. Piłka przeleciała jednak nad poprzeczką.
W drugiej odsłonie miejscowi jeszcze bardziej ruszyli do ataku jednak ich ataki zatrzymywały się na 16 metrze. Z kolei goście czyhali na kontrę. W 52 min Krzysztof Michalski z czterech metrów strzelał głową, ale piłka przeleciała obok bramki Kasprzaka. Gospodarze najlepszą okazję mieli w 55 min, gdy po odegraniu głową przez Krzysztofa Rośmiarka, z 16 m uderzał Michał Maślenik. Piłka przeleciała jednak nad bramką.

LECHIA ZIELONA GÓRA - ROZWÓJ KATOWICE 0:0
LECHIA: Kasprzak - Zawadzki (od 55 min Wierzbicki), Szeląg, Pochylski, Łuszkiewicz - Cierniak (od 60 min Jeremicz), Galdinho, Maślenik (od 70 min Świtaj), Świniarek - Drozdowicz, Rośmiarek.

Mógł być remis

Pogoń mogła wywieźć punkt z Zabrza. Zabrakło jednak trochę szczęścia.

Goście nastawieni defensywnie realizowali od początku swoją taktykę. W 35 min nie zdołali jednak upilnować Mirosława Wani i w zamieszaniu podbramkowym sfaulowany został szarżujący napastnik gospodarzy. Arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Przemysław Gałecki, ale nie zdołał pokonać Adriana Pasa.

Gdy na początku drugiej połowy Gałecki został wyrzucony z boiska za brutalny faul, wydawało się, że goście ruszą do ataku. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Miejscowi grali "swoje" i w 60 min po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego Rafała Wawrzyńczoka, Pas musiał wyciągać piłkę z siatki.

Mimo niekorzystnego wyniku i gry w przewadze, goście nie ruszyli do ataków na bramkę miejscowych. Jedyną dogodną okazję wypracował sobie Tomasz Cenin, ale posłał piłkę nad poprzeczką. Potem gra toczyła się w środku pola.

- Zasłużyliśmy na remis - powiedział po spotkaniu miejscowym dziennikarzom trener Pogoni Sylwester Buczyński. - Walka ma jednak w swoich szeregach wielu doświadczonych zawodników, którzy skutecznie odpierali nasze ataki. Niepowodzenie zrzucam na karb młodego wieku moich zawodników. Oni bowiem muszą się ograć na trzecioligowych boiskach.
Teraz przed świebodzińskim zespołem kolejny trudny pojedynek. W sobotę rywalem Pogoni będzie bowiem nie kryjący swoich wysokich aspiracji Gawin Królewska Wola.

WALKA ZABRZE - POGOŃ ŚWIEBODZIN 1:0
Bramka: Wawrzyńczok (60)
POGOŃ: Pas - Iwan, Kołodyński, Mazur, Szwer - Żeno, Wasilewski, Górecki (od 79 min Drzyzga), Szczepanek - Cenin, Wolak.

Na pół gwizdka

Nowosolanie wciąż nie mogą wygrać. Po wyjazdowej porażce w minionej kolejce, tym razem ulegli przeciętnie dysponowanym gościom z Jaworzna.

Jak na spadkowicza z drugiej ligi, przyjezdni zaczęli słabo i pozwolili Arce przejąć inicjatywę. W 6 min Arkadiusz Ekiert dośrodkował pod nogi wbiegającego w pole karne Łukasza Kałużnego, ale ten spudłował w sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Nowosolanie wykorzystali chaos w defensywie Szczakowianki i atakowali dalej. W 11 min po zamieszaniu w okolicach bramki przyjezdnych, piłkę przejął Kałużny i lekkim technicznym strzałem umieścił ją w siatce. W 26 min pozostawiony bez opieki obrońców Ekiert miał szansę na powiększenie przewagi, ale fatalnie przestrzelił z 5 m. Goście otrząsnęli się dopiero w 42 min. Precyzyjne dośrodkowanie Adama Janeczki na gola zamienił Paweł Sermak. Odpowiedź nowosolan była błyskawiczna, ale nieskuteczna. W 45 min Gracjan Walter trafił w bramkarza, a dobitka Ekierta odbiła się od poprzeczki.

W drugiej połowie Arka nie była nawet cieniem ekipy z pierwszej odsłony. Miejscowi seryjnie tracili piłkę, mnożyły się niecelne podania i na efekty nie trzeba było długo czekać. Dwa gole przyjezdnych przypieczętowały ich dominację.

ARKA NOWA SÓL - SZCZAKOWIANKA JAWORZNO 1:3 (1:1)
Bramki: Kałużny (11) dla Arki oraz Sermak (42), Boś (66) i Błasiak (79) dla Szczakowianki.
ARKA: Łoboda - Ilnicki, Grochowski, Adamczak, Nowakowski - Gallewicz (od 75 min Siemiński), Flejterski (od 70 min Rubacha), Mierzwiak, Walter (od 84 min Woźnica) - Ekiert (od 63 min Pojnar), Kałużny.

Przegrali po walce

"Chcemy zwycięstwa" - skandowali głogowscy kibice. Niestety, nie doczekali się na pierwsze w tym sezonie trzy punkty. Na pocieszenie pozostaje fakt, że ich ulubieńcy grali nieco lepiej, niż w poprzednich meczach.

Nie jest wykluczone, że Chrobry przegrał z przyszłym drugoligowcem. Przed wyjazdem do Głogowa władze GKS-u dostały zapewnienie, że w przypadku awansu, klub dostanie 1 mln zł. W pierwszej części goście częściej byli w posiadaniu piłki. Dobrej okazji w 25 min nie wykorzystał Michał Chrabąszcz, który z siedmiu metrów huknął na bramkę głogowian. Cuper z trudem wybił piłkę na róg. Siedem minut później bardzo dobrą okazję zmarnował dawny gracz Chrobrego Marcin Narwojsz. Tym razem piłkę sprzed bramki wybił Grzegorz Murat. Pierwszy gol padł w 38 min. W sytuacji "sam na sam" znalazł się Maciej Małkowski, ale Cuper nie dał się zaskoczyć. Piłkę jednak przejął Narwojsz i dopełnił formalności. W 40 min za faul na Radosławie Druciaku sędzia podyktował karnego, którego na bramkę zamienił Piotr Błauciak.

Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Było dużo biegania i sporo akcji. Więcej szans mieli goście, którzy byli po prostu szybsi. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 83 min. Mariusz Adaszek ośmieszył trzech obrońców, mijając ich jak tyczki i pięknym uderzeniem w długi róg, nie dał szans Cuperowi.

CHROBRY GŁOGÓW - GKS JASTRZĘBIE 1:2 (1:1)
Bramki zdobyli: Błauciak (40-karny) - Narwojsz (38) i Adaszek (83)
CHROBRY: Cuper - Sybis, Murat, Smolin (od 63 min Plewko), Puchalski (od 54 min Kwiatkowski) - Rola (od 67 min Milkowski), Trznadel (od 84 min Cackowski), Nitkiewicz - Druciak, Wojtczak.

Pozostałe wyniki: Gawin Królewska Wola - Raków Częstochowa 1:4 (0:1). Giza (69) - Broniszewski (6-samo-bójcza), Sołtysik (64), Bański (75), Lenartowski (87), Zagłębie II Lubin - Skalnik Gracze 0:2 (0:0). Bąk 2 (73, 86).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska