Piątek rano. Waldemara Gładeckiego spotykamy w autobusie linii 104. Ma przejazdówkę. - Uważam, że jak ktoś jest uczciwy, to płaci za usługę. To chyba oczywiste? - mówił nam.
No, nie do końca. Gapowicze rozhulali się potężnie. Zaczęło się to wówczas, gdy półtora roku temu kontrolę przejęło na siebie miasto - wcześniej zajmował się tym sam MZK. Urzędnicy zniszczyli jednak wypracowany system: zamiast etatowych kanarów zatrudnili kilku na umowę - zlecenie. Przez to kontrola stała się fikcją, a kontrolerów można było szukać ze świecą.
Tak było do końca stycznia. Bo od lutego, m.in. po naszych publikacjach (krytykowaliśmy przyjęty system, ujawnialiśmy przypadki puszczania gapowiczów wolno), w życie weszły poważne zmiany. Miasto zatrudniło na etat sześć osób. Siedem zostało na umowę - zlecenie. Zdobyliśmy raport o ich miesięcznej pracy. Efekty? Znakomite!
Tylko w lutym weszli do 3 tys. 81 pojazdów, sprawdzili 78 tys. ludzi i wystawili 1.688 mandatów. To oznacza odpowiednio: 138 proc., 127 proc. i 87 proc. wzrostu! Czyli - uśredniając - kontrole i ich skuteczność podwoiła się. A to i tak dopiero początek - bo pierwsze dni lutego nowi kontrolerzy jeszcze poznawali miasto, rozkłady jazdy i uczyli się zawodu.
"Kapitalnie" - jak piszą w raporcie urzędnicy, sprawdziła się też pomoc straży miejskiej (podobne działania miały miejsce, gdy sprawdzaniem biletów zajmował się MZK...). Mundurowi - mając prawo do legitymowania - pomagali kanarom w egzekwowaniu prawdziwych danych osobowych od gapowiczów. I sprawili, że nawet najbardziej krewcy z zatrzymanych bez biletu szybko tracą rezon i nie wszczynają awantur, co kiedyś miało miejsce dużo częściej.
To nie koniec plusów. Dzięki etatowym pracownikom kontroli, udało się zaplanować obławy na gapowiczów na wszystkich liniach, we wszystkich godzinach, także w weekendy. Powstała przy okazji lista linii, z których korzysta najwięcej nieuczciwych pasażerów (patrz infografika).
Co ciekawe, pasażerowie kibicują kontrolerom. - Jeśli są kulturalni, to czemu mam być przeciwko? Przecież oni to w naszym interesie pracują. Oczywiście w naszym, czyli w tych, którzy płacą za bilety - precyzuje Zdzisława Danielska.
Podobnego zdania jest pan Andrzej, który najczęściej jeździ tramwajem nr 3 (córkę ma na Piaskach, sam mieszka na Górczynie). - Ale moim zdaniem szybko to dobrze nie będzie. Kontrolerzy muszą sobie zapracować na szacunek, poważanie i respekt. Będzie tak, jeśli będą grzeczni, ale nieustępliwi. Zwłaszcza wobec nastolatków, bo mam wrażenie, że oni najgorzej się zachowują i mają najmniejszy szacunek dla zasad - mówi gorzowianin.
Kolejny raport na temat skuteczności nowego systemu kontroli ma powstać za około pół roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?