Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko zaczęło się od droszkowskiej szkoły

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Zofia Kulikowska, liderka Stowarzyszenia Miłośników Droszkowa, pisała i brała już udział w 20 różnorakich projektach na rzecz swoje wsi i gminy
Zofia Kulikowska, liderka Stowarzyszenia Miłośników Droszkowa, pisała i brała już udział w 20 różnorakich projektach na rzecz swoje wsi i gminy fot. Paweł Janczaruk
To zaskakujące, ale prawdziwe! Mieszkańcy sporej podzielonogórskiej miejscowości Droszków potrafili napisać kilkanaście projektów, głównie z myślą o młodzieży swojej wsi, i przez pięć lat zdobyć w różny sposób ponad 80 tys. zł. Na pewno się przydały!

- Wszystko zaczęło się jesienią 2004 roku od... likwidacji naszej szkoły - zaczyna opowieść Zofia Kulikowska, prezeska Stowarzyszenia Miłośników Droszkowa. Ludzie nie zgadzali się z zamknięciem wiejskiej placówki i postanowili wziąć sprawę w swoje ręce. Tak powstało stowarzyszenie, które już 1 września 2005 uruchomiło Niepubliczną Szkołę Podstawową i stało się dla niej tzw. organem prowadzącym. W ten sposób licząca około 800 obywateli społeczność podzielonogórskiej wioski pokazała - jeszcze płynąc na fali oświatowego protestu - że jeśli się skrzyknie to potrafi coś zdziałać. Dlatego SMD poszło za ciosem i rok później, także od 1 września, obok podstawówki działał już oddział przedszkolny.

- To bardzo dobrze, że udało się nam z maluchami - podkreśla sołtyska Stefania Małż. - Dziś przedszkole jest czynne nawet do godziny 16.00, co jest bardzo na rękę rodzicom.

Wzorem dla Droszkowa stała się społeczna szkoła powstała już w 2002 r. w Plotach. Zresztą powód jej powołania był taki sam, samorząd postanowił oszczędzać i zlikwidował placówkę publiczną.

- Dziś do naszej szkoły chodzi 21 uczniów w klasach I-III, a 22 dzieci uczęszcza do przedszkola; mamy naukę niemieckiego i angielskiego oraz lekcje rytmiki - wylicza Małgorzata Wekwert, pełniąca dotąd obowiązki dyrektora szkoły. 21 grudnia wybrano nowego dyrektora, został nim Mirosław Choma. W szkole podkreślają, iż przyciągnęli też dzieci z Czarnej, z Nowego Kisielina, a nawet z Zielonej Góry.

Napęd do dzialalności

Rozkręcanie i utrzymywanie własnych placówek oświatowych dało lokalnej społeczności napęd do działań, które dziś, a więc po paru latach od trudnych początków, dają ciekawy zysk. Na pewno finansowy, bo udało się "wyciągnąć" sporo pieniążków unijnych. Także organizacyjny, ale przede wszystkim zaczęła się integracja lokalnej społeczności. Może nie całej, bo w końcu miejscowość jest spora, ale zawsze... No i wypłynęli ludzie dotąd niezaangażowani w życie wsi.

- Pewnego razu przyszedł do mnie sąsiad, Łukasz Skorodercki, i mówi, że skoro pracuję w branży informatycznej, to może bym założył stronkę dla stowarzyszenia - wspomina Dariusz Tarnas, od pięciu lat mieszaniec Droszkowa, zawodowo działający w innym województwie. Jeśli ktoś kliknie w: www.droszkow.eu, to dowie się wielu ciekawych historii o historycznej miejscowości właśnie dzięki sąsiedzkiej integracji.

- Moja przygoda z projektami, zresztą nie tylko tymi unijnymi, zaczęła się, gdy w urzędzie gminy w Zaborze dowiedziałam się, że są różne konkursy i różne możliwości zdobywania "pieniędzy zewnętrznych" - relacjonuje pani Zofia. - Ten pierwszy "mój" projekt nazywał się "Artyści Droszkowa z teatrem na ty". Napisaliśmy i o dziwo udało się, dostaliśmy 8 tys. zł. Wydawało się, że to fura pieniędzy. Od tego momentu jak tylko dowiadywałam się o możliwości zdobycia kolejnych złotówek, to siadaliśmy i pisaliśmy. Jeśli dobrze liczę, to razem z osobami ze stowarzyszenia napisałam chyba ze 20 projektów.

- Czy efekty tych projektów są widoczne? - zastanawia się D. Tarnas. - Raczej niezbyt mocno, bo większość tego co zrealizowaliśmy to były małe, czyli miękkie projekty.

Podział pracy

Fakt, trudno zauważyć po jakimś czasie "Wędrówki poznawcze" po Zielonej Górze, "Pomysł na aktywne życie w trzecim wieku" lub "Bliżej natury". Choć już projekt "Z przyrodą za pan brat" da się zauważyć, gdyż chodziło to obsadzenie centrum wsi krzewami ozdobnymi. Pan Dariusz zapamiętał największy "Szczęśliwa trzynastka - wsparcie dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą w powiecie", gdyż tutaj kwoty szły już w setki tysiące złotych. - SMD było tu jednak współuczestnikiem, ale ważne są skutki końcowe, a te na pewno były - uważa informatyk.

Może więc nie każdy mieszkaniec wsi zauważy skutki pozyskania przez stowarzyszenie (licząc od chwili powstania do dziś) ok. 82 tys. zł, ale te pieniądze tutaj są! Zostały wpompowane, choć mogą zaprocentować dopiero kiedyś, po latach.

Tę opinię potwierdza pani sołtys. Jej zdaniem podział roboty w Droszkowie wygląda tak: pani Zofia wraz ze stowarzyszeniem inwestuje w dzieci i młodzież, natomiast rada sołecka nastawia się na pomoc starszym oraz integrację tej grupy wiekowej.

- Ale wie pan, z młodzieżą nie jest łatwo - podkreśla S. Małż. - Stawiamy na nią, robimy dla niej wiele, ale czy to widać? Czy to skutkuje? Nie wiem. Nawet księdzu się nie udaje. Mamy nowego księdza, chce stworzyć chór, ale młodzi do tego pomysłu tak tylko bokiem, bokiem...

Ludzie są zdystansowani

- Ludzie są jeszcze wobec siebie zdystansowani, wszak mamy tutaj zderzenie dwóch kultur, rolniczej i napływowej - zauważa Tarnas. - W takich wypadkach zawsze występuje nieufność i trudno od razu przebić się nowym.

Może dlatego społeczną liderką jest osiadła tu w 1974 r. pani Zofia, która - jak to żartobliwie określa sołtyska - jest od pisania projektów. I co zaskakujące nie tylko udaje się jej realizować zamiary zapisane tychże projektach, ale i samej wspinać po społecznej drabinie. Już nie tylko prezesuje w Droszkowie, ale jest też w Lokalnej Grupie Działania "Między Odrą a Bobrem", jest członkiem Związku Lubuskich Organizacji Pozarządowych, i delegatką ZLOP-u w Warszawie. Znalazła się też we Wspólnocie Roboczej Organizacji Socjalnych WRZOS, czyli projekcie polsko-niemieckim. - Byłam na trzydniowym szkoleniu w Berlinie - uśmiecha się Z. Kulikowska. - Chodzi tu o tworzenie grup samopomocowych, czyli wolontariatu na rzecz osób starszych. Jestem już do tego przygotowana.
A poza tym myśli jeszcze o urządzeniu placu zabaw obok droszkowskiej szkoły i zapewne wielu innych pomysłach. Ma kobieta niezły rozpęd...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska