Okazało się, że pierwotnie był on dłuższy i głosił: "Wynajmę pomieszczenia biurowe", a na końcu podany był numer telefonu. Pomieszczenia wynajęto, a ogłoszenie zaczęto zrywać. - No i wtedy przyszły mrozy. Zdjęcie dużego napisu z wysokości pierwszego piętra nie jest takie proste, dlatego postanowiliśmy poczekać do wiosny - tłumaczy portier w biurowcu, na którym wisi napis. - Nikt nie pomyślał, że wyjdzie z tego taka afera - dodaje.
Wszystkich dbających o czystość języka ojczystego uspakajamy. Już w marcu wyspecjalizowana firma ma myć szyby w całym budynku. Poproszono ich o to, żeby w pierwszej kolejności usunięto feralny napis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?