O sprawach katowanych oraz porzucanych zwierząt pisaliśmy już na naszych łamach wielokrotnie. Czytelnikami wstrząsnęła m.in. sprawa wyrzuconego kundelka z pierwszego piętra na pl. Wyzwolenia w Nowej Soli, czy makabrycznego odkrycia nad Odrą, gdzie znaleziono psa, któremu ktoś zawiązał na głowie worek na głowę.
Odpowiednie służby co chwilę otrzymują ponadto sygnał o porzuconym w lesie zwierzęciu. Sytuacje takie nasilają się zwłaszcza w okresie letnim, kiedy ludzie, wyjeżdżając na wakacje, nie mają skrupułów, by wyrzucić, jak zabawkę, swojego dotychczasowego pupila. O jednym z takich przypadków poinformował nas w ubiegłym tygodniu Czytelnik.
30 maja, Emil Sojka, syn sołtysa Niecieczy, małej miejscowości w gminie Nowe Miasteczko, był świadkiem wyrzucenia z szarego fiata uno czworonoga. Zdarzenie miało miejsce przy skrzyżowaniu dróg na Kożuchów, w kierunku Bytomia Odrzańskiego i Niecieczy. Mężczyzna zareagował szybko. Zdążył spisać część numeru rejestracyjnego, a następnie powiadomił o wszystkim Krzysztofa Kasprzyczaka, którego partnerka Kamila Gembara jest pracownikiem Straży Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze.
Jak skończyła się cała historia? Jak sprawę znęcania się nad zwierzętami komentują nasi czytelnicy? Gdzie dzwonić, w razie, gdy będziemy świadkami podobnego przypadku? Przeczytasz o tym w sobotę, w "Tygodniku Nowej Soli", dodatku do magazynu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?