Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzuciłam intruza z ciała i z duszy

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
- Kocham życie, bo jest piękne i tyle w nim trzeba jeszcze zrobić... - cieszy się Ania Czyż, która w grudniu skończy 54 lata
- Kocham życie, bo jest piękne i tyle w nim trzeba jeszcze zrobić... - cieszy się Ania Czyż, która w grudniu skończy 54 lata fot. Mariusz Kapała
- Nie przyjdę do pracy, mam raka - powiedziała szefowi przez telefon. Przez trzy dni ryczała jak bóbr. A czwartego wzięła się w garść.

- To żaden wstyd mieć raka piersi. Wstyd to nie iść do lekarza, gdy się coś wybadało - przekonuje Anna Czyż, która cztery lata temu pozbyła się intruza. I ciągle jest szczęśliwa.

Ania nie rozumie jednego - że ludzie idą drogą i niczego nie widzą. Ani ślimaka, ani kwiatka żadnego... że pyk i przelecą tę wiosnę. A ona jak PKS-em raniutko do Piasek jeździła, to zachwycała się rosą osiadłą na pajęczynach rozsianych między trawami... Zawsze widziała... A teraz widzi jeszcze bardziej. Bo bardziej kocha życie.

- Jak masz świadomość, że nagle wszystko może się urwać, to zaczynasz rozumieć, że w życiu nie ma nic ważniejszego od życia - mówi.

Ta świadomość spadła na nią pod koniec września 2004 roku. W pracy skupić się nie mogła, wykręciła numer na onkologię. Czekała na wyniki z biopsji. Kazali przyjechać, to pojechała pełna niepokoju. - Przykro mi, ale ma pani nowotwór złośliwy - usłyszała od doktora Zielewskiego.

- Jak to?! - wrzasnęła - Przecież tyle już lat jestem pod waszą kontrolą!
- No właśnie, dlatego, że pani jest, to będzie pani żyła - usłyszała.

Ryczała jak bóbr

Wtedy po raz pierwszy ugięły jej się nogi. - Nie przyjdę do pracy, mam raka - rzuciła do szefa przez telefon. A potem przez trzy dni ryczała jak bóbr. A czwartego wzięła się w garść, otrząsnęła, podniosła... Gdy 29 października 2004 roku szła na operację w zielonogórskim szpitalu, od współpracowników z ALSTY dostała wielkiego misia pocieszyciela. A szef Stanisław Jura powiedział, że szampan czeka, jak tylko z tej operacji wróci.

- Na szczęście, wycięto mi tylko guza z węzłami chłonnymi, pierś uratowałam - wspomina. - Ale wyłącznie dlatego, że tego raka wykryto u mnie tak wcześnie. Potem przez miesiąc jeździłam na radioterapię do Poznania. Wtedy jeszcze w Zielonej Górze nie było tak dobrego sprzętu, jaki jest dzisiaj.

Swoich piersi Ania zaczęła pilnować 15 lat temu. To było zaraz po tym, jak lekarze wykryli raka u jej matki. - Musieli amputować jej pierś, wyglądało to okropnie, przestraszyłam się na dobre, zaczęłam badać swoje.

Musi być silna

11 lat temu wykryła małego guzka w prawej piersi. Pobiegła do onkologa. Okazało się, że to była torbiel. Od tamtej pory jest pod stałą kontrolą, regularnie robi usg i mammografię. Guzek w tym czasie pojawiał się i znikał... Cztery lata temu usadowił się w lewej piersi. Już jako złośliwy rak.

- Pozbyłam się intruza i jestem szczęśliwa - przyznaje Ania. - Wyrzuciłam go z ciała i z duszy. Wiem, że jest dobrze i będzie dobrze, jestem optymistką, cieszę się każdą chwilą. Myślę, że jestem silna, tak jak moja mama, która ma dzisiaj 80 lat... Muszę być silna. Mam wspaniałego męża, który mnie wspiera i dwoje dorosłych dzieci. Moją Olę ganiam, żeby regularnie robiła badania. To ważne... Kobiety, badajcie się, jeśli chcecie żyć... Te badania uratowały mi życie, was też mogą uratować...

Ania żyje aktywnie. Spotyka się z Amazonkami, odwiedza pacjentki na chirurgii onkologicznej, służy im pomocą, wspiera słowem... I dba o siebie: dużo spaceruje, chodzi na basen. - Nawet pływać się nauczyłam - przyznaje uradowana.

Zapytaliśmy specjalistów

  • Czy raka piersi należy się bać?
    ROMAN MONCZAK, onkolog, specjalista patomorfolog
  • - Nie ma dobrego czasu na chorowanie, bo każda choroba przychodzi w niewłaściwym momencie. I to naturalne, że człowiek boi się, zwłaszcza poważnych zachorowań. Dziś dysponujemy bardzo dobrymi metodami wczesnego wykrywania stanów przedrakowych, a postęp w medycynie pozwala na skuteczne leczenie tych wczesnych postaci nowotworu.

    Od dawna powtarzam: humanizujmy raka. Co to znaczy? Ano to, żeby społeczeństwo zdobywało wiedzę na ten temat, bo większość nowotworów złośliwych, wykrytych wcześnie, można wyleczyć bez okaleczenia i powikłań. I w tym choćby kontekście nie należy bać się nowotworu, tylko rzeczowo podejść do stanu swojego zdrowia.

    Bo nie ma nic cenniejszego od inwestycji we własne zdrowie. A tą inwestycją jest wiedza. Są dwie populacje pacjentek, które zgłaszają się do onkologa. Te, u których wykrywa się chorobę w ramach programów profilaktycznych, leczy się bardzo dobrze. Mają największe szanse na pokonanie raka. Druga grupa to kobiety, które zgłaszają się do nas z zaawansowanym nowotworem. W tym przypadku możliwości leczenia są mniejsze. Dlatego namawiam panie: badajcie swoje piersi, a przede wszystkim róbcie mammografię.

  • Czy mammografia może uratować życie kobiecie?
    IWONA SYTAR, specjalista radiolog

    - Nie ma innego, bardziej skutecznego badania, które pozwoli na wczesne wykrycie nowotworu piersi, zanim pojawią się pierwsze objawy choroby. W dzisiejszych czasach nie powinno być sytuacji, że kobieta kończy 40 lat i nie myśli o zrobieniu mammografi. Czasami pozwolę sobie mocno przygadać pacjentkom, zwłaszcza tym po pięćdziesiątce, że jeszcze nie zrobiły badań. To nie do pomyślenia! Przecież nasze zdrówko jest naszym dobrem największym i musimy o nie zadbać!

    Mam 51 lat, pierwszą mammografię zrobiłam sobie 10 lat temu. Jest to przykre badanie, ale przecież nie robię go dla przyjemności. I muszę liczyć się z tym, że któregoś dnia mogę usłyszeć: pani ma nowotwór. Jestem zwykłą babą, która czasami ryczy, ale nad strachem trzeba zapanować. Są dwa wyjścia: można bać się, ale robić badania, a tym samym dać sobie szansę na wyleczenie. Albo bać się i nic nie robić. I takiej szansy nie wyleczenie nie mieć.

  • Czy każdy rak oznacza amputację piersi?
    EWA DUNAS, specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej

    - Oczywiście, że nie. Są dwie metody chirurgicznego leczenia raka piersi. Wszystko zależy od stopnia zaawansowania klinicznego choroby. Im nowotwór jest wcześniej wykryty, tym większe szanse na leczenie oszczędzające. W tym przypadku usuwa się tylko samego guza, ewentualnie z węzłami chłonnymi.

    Sama pierś pozostaje nietknięta. Niestety, bywa i tak, że kobiety przychodzą do onkologa zbyt późno, gdy choroba jest już zaawansowana. Wtedy na uratowanie piersi jest za późno. Średnio w roku na onkologii w zielonogórskim szpitalu operujemy około 110 kobiet. Zaledwie 40-45 procent z nich, to zabiegi oszczędzające.

  • Na czym polega radioterapia w leczeniu raka piersi?
    RÓŻA PÓŹNIAK-BALICKA, radioterapeuta, specjalista onkolog

    - Radioterapia polega na wykorzystaniu promieniowania jonizującego. Kobieta trafia do nas po rozpoznaniu choroby nowotworowej. Na podstawie kompleksowych badań kwalifikowana jest do radioterapii albo od niej odstępujemy. Jeśli pierś nie jest amputowana, guz jest mały i przerzutów nie ma, radioterapia z reguły nie jest konieczna.

    Przy raku inwazyjnym stosuje się radioterapię po amputacji piersi, gdy są przerzuty między innymi do węzłów chłonnych. Zabieg polega na miejscowym napromieniowaniu. Jest to dość skuteczna metoda leczenia nowotworu, a dolegliwości są znacznie mniejsze niż przy chemioterapii. Najczęściej zdarza się rumień w okolicy napromieniowania.

  • Czy chemioterapia jest konieczna w leczeniu nowotworu piersi?
    MARCIN NAPIERAŁA, specjalista onkologii klinicznej

    - U części kobiet nie da się uniknąć chemioterapii. Dotyczy to przede wszystkim pań, u których rak został wykryty zbyt późno, doszło do przerzutów albo choroba jest przewlekła i wszystkie inne metody zawodzą. A, niestety, im bardziej zaawansowany nowotwór, tym częściej mamy do czynienia z przerzutami. Jest tak, że kobiety panicznie boją się chemioterapii, bo to coś nieznanego, czemu towarzyszy nimb tajemniczości.

    Boją się wypadania włosów, utarty kobiecości, niezrozumienia w środowisku, braku akceptacji bliskich... I ja ten strach rozumiem, ale bywa, że chemia jest koniecznością. W niektórych przypadkach nowotwór można też leczyć hormonalnie. Jedno jest pewne: przy bardzo wczesnym wykryciu raka nie jest potrzebna ani chemioterapia, ani leczenie hormonalne.

  • Czy rak to wyrok śmierci?
    ROMAN SIBILSKI, specjalista onkolog

    - Absolutnie nie. Postęp w medycynie jest taki, że wczesne wykrycie nowotworu daje największe szanse na całkowite wyleczenie. Stąd te wszystkie programy profilaktyczne, które są najlepszym lekarstwem na raka piersi. Dlatego zachęcam kobiety, by robiły mammografię. Te, które na badania chodzą, ratują swoje życie.

    Tu zbadasz się za darmo

    Bezpłatne badania mammograficzne kierowane są do kobiet w wieku 50-69 lat. Wystarczy zgłosić się z dowodem tożsamości i książeczką RUM.

    ZIELONA GÓRA
  • Szpital Wojewódzki - 0 68 329 63 30
  • NSZOZ Diagnostyk - 0 68 452 77 94
  • Centrum Medyczne Aldemed - 0 68 324 42 33

    GORZÓW
  • NZOZ Artma - 0 95 735 74 00
  • NZOZ Panoramix - 0 95 781 47 00

    ŻARY
  • 105 Szpital Wojskowy - 0 68 470 79 01
  • NZOZ Szpital na Wyspie - 0 68 470 36 95

    NOWA SÓL
  • SPZOZ szpital - 0 68 388 22 21
  • NZOZ Ars Medica Bis - 0 68 356 35 67

    ŚWIEBODZIN
  • SPZOZ - 0 68 382 74 66

    SULĘCIN
  • SPZOZ - 0 95 755 24 31
  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska