Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzajemne pretensje

(boch)
- Przez dwa miesiące jeździłem ciężarówką za grosze - żali się mieszkaniec Kowalowa. - Wypłaciłem mu co do złotówki, to on jest mi winien za stracone paliwo - twierdzi szef firmy transportowej.

Mężczyzna (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) opowiada, że ze względu na trudną sytuację finansową musiał szukać pracy choć jest już na emeryturze.

- Żona choruje, leki są drogie, a z czegoś trzeba żyć - mówi. Jest kierowcą, więc szukał zajęcia w firmach przewozowych. Zatrudnił go przedsiębiorca z sąsiedniej wsi.

- Podpisałem umowę z pracodawcą od 1 września. Miałem dostawać 6 złotych za godzinę, więc miało wychodzić około 100 złotych za kurs - twierdzi. Wyjaśnia, że na początku wszystko było w porządku, dostał 300 zł, ale potem szef przestał mu płacić.

Kto komu winien?

- Zaczęło się od tego, że na jednej z tras pękł mi w ciężarówce przewód doprowadzający paliwo i sporo go zgubiłem - opowiada.

Twierdzi, że szef nie uwierzył w awarię i nakrzyczał na niego. Wtedy postanowił odejść, a niedługo potem dostał notę obciążeniową na 1.500 zł. Pracodawca domaga się od byłego kierowcy 900 zł za braki paliwa i 600 zł za nieuzasadnione przejazdy.

- To on jest mi winien ponad 600 zł za kursy - uważa kierowca.

Stracone złotówki

Właściciel firmy (prosi o anonimowość) zapewnia, że jest w porządku. Pokazuje książkę, w której zapisuje wszystkie wypłaty. Wynika z niej, że kierowca otrzymał 11 października 310 zł, 22 października dostał 220 zł i potem kolejne 400. Pod każdą sumą jest potwierdzenie odbioru.

- Nie wiem skąd się tam wzięły moje podpisy, bo poza 300 zł nie widziałem na oczy żadnych pieniędzy - twierdzi podwładny i zapowiada, że zgłosi sprawę policji. Tymczasem właściciel firmy mówi, że z tym pracownikiem miał od początku kłopoty. Twierdzi, iż po każdym kursie brakowało paliwa i były nieuzasadnione przejazdy.

- Gdzie by ten pan nie jechał, to trasa zawsze wiodła przez jego miejscowość, a przecież to dodatkowy czas i paliwo - podkreśla. Dlatego postanowił dochodzić od niego straconych pieniędzy. - Pewnie spotkamy się w sądzie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska