Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za strajk dostali pałami

Jarosław Miłkowski, 95 722 57 72, [email protected]
Strajk dokumentuje zaledwie kilka zdjęć. To jedno z nich
Strajk dokumentuje zaledwie kilka zdjęć. To jedno z nich Stanisław Oczkoś
13 osób przed sądem, 67 aresztowanych, 700 pacyfikujących - tak w liczbach wygląda strajk w Ursusie sprzed 31 lat. Opisał go Dariusz Rymar. Właśnie ukazuje się jego książka "Odblokować zakład".

- Mimo, że zostałem spałowany i miałem wybitą rękę, dziś decyzję podjąłbym taką samą. Wziąłbym udział w tym strajku. Byłem zły na to, że wprowadzono stan wojenny - mówi nam Zenon Nosalski. Podobnie wypowiada się Marek Stachowiak: - Dziś też wystąpiłbym przeciwko władzy, która dusi aspiracje ludzi.
15 grudnia 1981 r. obaj byli pracownikami Zakładów Mechanicznych Ursus i brali udział w trwającym niespełna dobę strajku zakładu przy ul. Przemysłowej. Na ponad dwustu kartkach książki wydarzenia sprzed 31 lat opisał dyrektor gorzowskiego Archiwum Państwowego Dariusz Rymar. "Odblokować zakład" jeszcze przed wydaniem zdobyła II nagrodę w konkursie organizowanym przez Europejskie Centrum Solidarności.

Dlaczego Rymar opisał wydarzenia w Ursusie, a nie np. w Stilonie, gdzie strajk rozpoczął się dzień wcześniej i trwał przez trzy dni? - Bo strajk w Zakładach Mechanicznych został w dramatycznych okolicznościach stłumiony przez władze. Do wyważenia bramy hali, w której byli strajkujący, użyto czołgu, ale przede wszystkim - i to ewenement na skalę kraju - użyto gazów łzawiących. Jakby tego było mało, w czasie likwidacji strajku pobito kilkudziesięciu pracowników - mówi historyk.

Protest w Ursusie był znaczący na tle innych strajków w kraju także pod względem liczebności. - W grudniowych strajkach uczestniczyło zwykle ok. 10 proc. załóg, natomiast w tym przypadku strajkował znacznie wyższy odsetek. Gorzowski Ursus oraz jego filia w Sulęcinie liczyły 2 tys. osób. Z relacji uczestników wiemy, że wieczorem 15 grudnia mogło strajkować nawet 1 tys. pracowników. 16 grudnia nad ranem, w momencie likwidacji, było ich ok. 400 - mówi Rymar. Po stronie pacyfikujących, wedle szacunków, było 350 milicjantów różnych formacji i drugie tyle wojskowych.
Na likwidację strajku władze zdecydowały się ze względów logistycznych. Teren Ursusa łatwo było otoczyć z każdej strony. Poza tym strajkujący zgromadzeni byli w jednej hali. W Stilonie byłoby zupełnie inaczej. Pracownicy pozostawali na swoich stanowiskach, bo nie chcieli zatrzymać produkujących żyłkę drogich maszyn. W największym wówczas gorzowskim zakładzie zgromadzone były też pojemniki z niebezpiecznymi substancjami, m.in. amoniakiem. Nikt nie chciał ryzykować ewentualnego zagrożenia biologicznego.

Kto podjął decyzję o stłumieniu strajku? Dziś trudno na to pytanie odpowiedzieć. - Za sytuację na naszym terenie odpowiadał Wojewódzki Komitet Obrony. Z tego okresu nie ma żadnego protokołu - mówi Rymar. Większość materiałów źródłowych, z których korzystał autor książki, pochodzi z zeznań ponad 120 osób, które w 1991 r. przesłuchała Prokuratura Okręgowa. - To kapitalny materiał, bo dokumentów dotyczących tego strajku nie ma prawie żadnych. Ani milicyjnych, ani wojskowych, ani tym bardziej związkowych, bo Solidarność ich nie wytwarzała. Skazany byłem więc na relacje ustne - mówi Rymar.

Za strajk w Ursusie sądzonych było 13 osób. Największą cenę zapłacił Tadeusz Kołodziejski. Za zorganizowanie strajku skazany został na pięć lat więzienia, a za napisanie odezwy do milicjantów i żołnierzy, by nie uczestniczyli w interwencji, w drugim procesie usłyszał wyrok trzech lat więzienia. 67 osób zostało zatrzymanych w areszcie, a oprócz tego co najmniej kilkanaście osób trafiło przed kolegium ds. wykroczeń. Nie skazano nikogo ze strony władzy.

- Książkę pisałem przez dwa miesiące, choć materiały zbierałem do niej przez ponad pół roku. Nie powstałaby bez wsparcia ze strony gorzowskiej Solidarności - mówi dr Rymar. To właśnie gorzowscy związkowcy wydali "Odblokować zakład". Już we wtorek o 17.00 w bibliotece przy Kosynierów Gdyńskich odbędzie się spotkanie z autorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska