Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabawa w policjantów i złodziei

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 36 [email protected]
Bywa, że policjanci i prokuratorzy z trudem powstrzymują łzy. Śmiechu. Bo jak można zareagować na opowieść o pijanym rowerzyście śpiącym na drodze, pod rowerem. Jak później twierdził, że przykrył się pojazdem, bo... było mu zimno.

Prokurator Kazimierz Rubaszewski wspomina sprawę z lat, gdy rozpoczynał swoją zawodową karierę. Oto zawiadomiono, go o przypadku znęcania się w rodzinie. Pani biła pana tak skutecznie, że trafił do szpitala.

- Oczywiście nie wierzyłem tej opowieści aż zobaczyłem małżonków - opowiada. - Pani miała 190 cm wzrostu i dobre 140 kilogramów wagi. Chłopina z 1,58 metra w kapeluszu... Pamiętam, że niewiasta trafiła do więzienia.

Rzeczniczka prasowa zielonogórskich policjantów przypomina sobie włamanie do sklepu przy ul. Działkowej. Jak w sensacyjnym filmie postanowili dostać się przez strop. Zrobili otwór, zaczęli schodzić po linie... A na dole czekał patrol policji.
W policyjnych raportach roi się od kryminałów, które brzmią jak dowcipy.

Złodziej kreatywny

Ukradli rury PCV, by zrobić z nich... armatę do strzelania martwymi kurczakami. Tak tłumaczył się jeden z dwóch 18-latków, których prokuratura w Żaganiu oskarżyła o kradzież na szkodę jednej z firm budowlanych.

Obaj młodzi ludzie byli uczniami szkol średnich. Jeden z nich wyjaśnił, że ze skradzionych rur PCV o dużej średnicy zamierzał wykonać armatę do strzelania martwymi kurczakami. Prototyp takiej armaty widział w jednym z ogólnopolskich miesięczników. Dodał, że jako materiału miotającego miał użyć perfum w sprayu. Tak wykonane urządzenie zamierzał zaprezentować w szkole. W ramach zajęć z... kreatywności.

- Mimo tak niecodziennej linii obrony w toku postępowania przygotowawczego nie stwierdzono, aby 18-latek miał zaburzenia psychiczne - stwierdził prokurator.

Porwał piłkarza

Zdziwienia i rozbawienia nie kryli policjanci, kiedy przyjęli zgłoszenie o nietypowym porwaniu. Otóż z holu jednego z międzyrzeckich marketów uprowadzono makietę piłkarza reklamującego piwo. Złodziej zostawił tam list, w którym zażądał okupu. Reklamowy baner wycenił na... trzy piwa.

W liście porywacz podał numer swej komórki. W trakcie telefonicznych negocjacji policjantom udało się zbić okup do dwóch piw. Umówili się z nim na wtorek. Na spotkanie poszedł ubrany po cywilnemu funkcjonariusz miejscowej dochodzeniówki, który występował w roli pracującego w markecie pana Krzysia. Omal nie pękł ze śmiechu, kiedy o umówionej godzinie zobaczył 25-letniego porywacza taszczącego pod pachą makietę piłkarza...

Pobił się sam

Używając teatralnych sztuczek mieszkaniec okolic Międzyrzecza chciał zgłosić rozbój, którego nie było. Ktoś zatelefonował do dyżurnego policji w Międzyrzeczu informując, że na przystanku PKS leży zakrwawiony mężczyzna.

Stróże porządku zastali tam 20-letniego Kamila D., mieszkańca pobliskiej wsi. Wezwana karetka pogotowia zawiozła go do szpitala. Podczas badania lekarz stwierdził potłuczenie, opuchliznę oraz zadrapania twarzy. Wtedy też mężczyzna ranny złożył zawiadomienie o dokonanym na nim rozboju. Miał stracić 100zł.

Okazało się, że aby uniknąć spłaty pieniędzy, które był winien koledze, próbował wzbudzić w nim współczucie. Wstając rano, jeszcze w domu, okaleczył sobie nożyczkami twarz, a na przystanku uderzając głową w jedną ze ścian nabił sobie guza na czole i skroni. Wargę rozciął sobie pięścią...

Ciężka robota

Około godziny 6.00 do baru piwnego przy ul. Pomorskiej w Gorzowie przyjechał jego właściciel. Kiedy otworzył drzwi, ku swojemu zdziwieniu zauważył leżącego przed barem człowieka. Mężczyzna był mocno zamroczony. Na miejsce wezwano policję.

Patrol z stwierdził, że w nocy doszło do włamania. Włamywacz dostał się do baru przez okno, po czym, jak niedźwiedź do miodu, dobrał do barowych zapasów. Opróżnianie butelek z trunkami tak go zmęczyło, że nie zdołał o własnych siłach opuścić budynku. Badanie Alkomatem wykazało u niego ponad 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.

Bankomat na wózku

Niedawno temu, w środku nocy, trzech zamaskowanych sprawców próbowało ukraść bankomat. Wpadli ciągnąc go przez miasto na wózku. Uszkodzony wózek z bankomatem złodzieje zostawili na chodniku i uciekli.

Okazało się, że złodzieje wyrwali bankomat przymocowany do podłoża w pasażu handlowym na osiedlu Kopernika w Głogowie. Załadowali go na wózek, żeby przewieźć w bezpieczne miejsce i tam wyjąć pieniądze. Kiedy cała trójka zauważyła radiowóz, rzuciła się do ucieczki. Policjanci zatrzymali jednego z nich.

Rzucali telewizorami

Świebodziński sąd aresztował dwóch złodziei. Podczas pościgu rzucali oni w policję... telewizorami LCD. Policjanci zauważyli białego busa. Samochód jeździł z parkingu na parking, wzdłuż krajowej trójki pod Świebodzinem. W pewnej chwili, na jednym z parkingów auto zatrzymało się. Wysiedli z niego dwaj mężczyźni.

Zaczęli pieszo chodzić między zaparkowanymi ciężarówkami. Policjanci ruszyli w pościg za busem. Kierowca nie zatrzymywał się, nie reagował na policyjnej sygnały. W trakcie pościgu mężczyźni z busa rzucali w radiowóz telewizorami. Tak utrudniali pościg. Jak się później okazało, z jednego z tirów ukradli telewizory, każdy wart ponad 12 tys. zł.

Wszystko dla... PIN-u

Policjanci z Międzyrzecza zatrzymali nieletniego ucznia jednej ze szkół. Młody człowiek z szatni szkoły do której uczęszcza, ukradł telefon komórkowy starszemu koledze, a po kilku dniach dzwonił do jego ojca, domagając się podania numeru PIN i hasła do skradzionego telefonu, grożąc jemu i jego synowi pozbawieniem życia.

Chłopak tłumaczył się, że telefon ten znalazł w klasie na ławce, ale nikomu o tym nie powiedział, ponieważ chciał go zachować dla siebie. Jednak kiedy po kilku dniach okazało się, że bez nr PIN telefon jest zablokowany, wpadł na pomysł, aby zadzwonić na numer w telefonie opisany : "TATA" i chcąc wymusić kod groził chłopcu a następnie jego ojcu pozbawieniem życia.

Ukradł bałwana i Mikołaja

Policyjny patrol zobaczył na ul. Pocztowej w Gorzowie mężczyznę, który ciągnął za sobą dmuchane figury. 22-letniego Sławomira K. zatrzymano w centrum miasta. Wcześniej stróże porządku otrzymali sygnał, że na skwerze przed jedną z aptek stoi młody mężczyzna, który manipuluje przy świątecznych figurach.
W chwili zatrzymania sprawca taszczył dwumetrowe, dmuchane figury bałwana i Świętego Mikołaja. Miał 2,24 prom. alkoholu.

Naiwnych nie sieją

Do jednego z krośnieńskich kiosków zatelefonował mężczyzna podając się za pracownika urzędu. Kobieta, właścicielka punktu, nie pamięta nawet jakiego. Poinformował, iż w mieście pojawiły się w obrocie fałszywe karty doładowania telefonu komórkowego. Jak zapewnił jego zadaniem jest sprawdzenie wszystkich kart, które znajdują się w kiosku.

Nakazał kobiecie podać nazwę karty, wartość karty, usunąć zabezpieczenie, podać numer karty i po podaniu tych danych zniszczyć kartę przez pocięcie jej. Zapewnił właścicielkę kiosku, że po spisaniu kart zgłosi się do niej osobiście i przywiezie oryginalne karty w zamian za te fałszywe i już zniszczone. W wyniku współpracy kioskarki z "pracownikiem urzędu" straciła ona 1.445zł.

Grunt to pozory

W nocy żagańscy policjanci w czasie patrolowania miasta zauważyli mężczyznę, który próbował wyrwać żaluzję antywłamaniową z okna baru gastronomicznego znajdującego się w budynku dworca autobusowego. Mężczyzna na widok radiowozu zaczął udawać pijanego i zataczając się poszedł w kierunku peronów. Policjanci zatrzymali i wylegitymowali go.

Włamywaczem okazał się 21-letni mieszkaniec powiatu żagańskiego. Okazało się, że nie jest to jego aktorski debiut. Kilka tygodni temu w Brzeźnicy, jadąc samochodem swoich znajomych, wjechał w przydrożne drzewo. Zgłosił, że kiedy szedł ulicą został potrącony przez ten właśnie samochód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska