Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczęli od małej firmy, teraz zatrudniają kilkaset osób

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Renata i Marek Jackowscy, podwójni laureaci konkursu "Gazety Lubuskiej” - "Nasze Dobre Lubuskie” (fot. Tomasz Gawałkiewicz)
Renata i Marek Jackowscy, podwójni laureaci konkursu "Gazety Lubuskiej” - "Nasze Dobre Lubuskie” (fot. Tomasz Gawałkiewicz)
Renata i Marek Jackowscy z Kostrzyna prowadzą dwie nowoczesne piekarnie. Zatrudniają 300 osób. Idą do przodu, podczas gdy w Polsce pada kilkuset producentów pieczywa rocznie.

Pierwszy raz zdarzyło się, że w konkursie "Gazety Lubuskiej” - "Nasze Dobre Lubuskie” jedna firma zdobyła dwie pierwsze nagrody, przyznane przez kapitułę i Czytelników. Tym sposobem będzie mogła wykorzystać u nas na promocję swoich produktów aż 20 tys. zł, które dostała w prezencie. Przebojem stała się granola orzechowa.

- To nasz nowy pomysł, który będziemy sprzedawać w całej Polsce - mówi Marek Jackowski, współwłaściciel Piekarni Bagietka. - To przekąska ze zbóż, płatków zbożowych, wypiekana z miodem. Modna już w krajach zachodnich i w USA. Polacy jedzą coraz mniej pieczywa, wybierają różne przekąski, zmieniają się nasze zwyczaje żywieniowe. I musimy myśleć o tym, by nasz biznes wciąż się rozwijał. Jeśli nie będziemy planowali produkcji na kilka lat do przodu, przewidywali, co może się sprzedawać, czeka nas to, co wiele piekarni w Polsce. Rocznie w ostatnich latach padało po kilkaset zakładów.

Jackowscy są piekarzami z wykształcenia. Poznali się w szkole zawodowej. Pan Marek uczył się potem fachu u swojego wuja w Szczecinie, bo stamtąd pochodzi. Branżowe nowinki podpatrywał już w latach 90., gdy wyjechał do pracy w szwedzkich piekarniach. - Miałem 22 lata, gdy spróbowałem ruszyć z własnym zakładem, ale nie udało się. Brakowało mi doświadczenia w biznesie - wspomina.

Potem pracował w branży spożywczej, która współpracowała z piekarniami. Jeździł po piekarniach w woj. zachodniopomorskim i lubuskim. Był doradcą, technologiem, sprzedawcą. Poznał wiele zakładów. Także ten, który 10 lat temu kupił w Kostrzynie. - Wszyscy mi odradzali, że za duży, moloch, że nie damy rady, poniesiemy porażkę - opowiada. - A dziś go rozbudowujemy, bo tyle mamy zamówień. Dostawiamy jeszcze jedną halę.

Ale szybsza od męża w rodzinnym biznesie okazała się żona. Kupili zakład wuja i pani Renata zaczęła go prowadzić 12 lat temu. Mieszkają w Kostrzynie. Wrośli w Lubuskie.

Być dobrym piekarzem to jedno, ale jak nauczyli się prowadzić tak duży biznes? Zarządzać 300 pracownikami, siecią własnych sklepów, podpisywać kontrakty z marketami, bo codziennie dostarczają towar do 50 dyskontów, nawiązać kontakty za granicą, bo wysyłają też pieczywo mrożone do Anglii?

- Zaczynaliśmy od małej firmy - mówi pani Renata. - Cały czas się uczyliśmy, mamy w sobie ciągłą potrzebę wiedzy. I nie chodzi tu o kursy, szkoły. Najwięcej dało nam własne doświadczenie, intuicja i doskonała wiedza technologiczna mojego męża. Dzięki temu możemy wysyłać pieczywo do Londynu. Umiemy to robić.

Pieczywo zaraz po upieczeniu, jeszcze gorące, jest zamrażane szokowo, w minus 40 stopniach. Teraz wiele sklepów chwali się chlebem i bułkami wypiekanymi na miejscu. Trafiają tam też zamrożone, ale najczęściej tańszą metodą, dlatego muszą zawierać polepszacze, aby się upiec w markecie.

- Bardzo dużo dały nam zagraniczne podróże, podczas których oglądaliśmy nowoczesne zakłady w USA, Niemczech i robimy to cały czas - dodaje pan Marek. - Staramy się zawsze, wykorzystując swoje kontakty z dostawcami maszyn, wejść do tamtych piekarni. Dużo uczymy się i podpatrujemy. A teraz to nie ma dnia, żeby ktoś nie dzwonił z pytaniem, czy może obejrzeć naszą nowoczesną piekarnię w Szczecinie.

Jackowscy analizują pomysły innych piekarzy, zmiany upodobań klientów w innych krajach i tak starają się przewidzieć, co może się sprzedać za kilka lat. Przekonanie, że muszą zająć się takimi produktami jak granola, wynieśli z obserwacji w USA. Zamiast pieczywa ludzie jedzą różne przekąski. Ale w naszych sklepach jest ich już pełno. Czym chcą wygrać z konkurencją? - Postawiliśmy na recepturę. Zamówiliśmy ją u specjalisty. Metodą prób i błędów osiągnęliśmy to, że ziarna i płatki są połączone miodem bez żadnych polepszaczy i słodzików - zdradza pan Marek.

Czy za kilka lat przestaniemy jeść chleb i bułki? Jackowscy uważają, że dopóki jemy wędlinę i sery, sięgniemy po pieczywo. Zauważyli, że w ostatnich latach klienci wracają do tradycyjnych smaków, sprawdzają skład chleba, by nie był podprawiany chemią. Są coraz bardziej wybredni, ale doceniają dobrych piekarzy.

Czytaj też: Nasze Dobre Lubuskie 2011. Nagrodziliśmy najlepsze produkty i usługi (zdjęcia)

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska