MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zadowolona tylko Olimpia

Redakcja
Mecz Olimpia - Orzeł. Atakuje Kamil Sekuła z Olimpii, blokują Wojciech Wesołowski (z lewej) i Marcin Karbowiak. Na efekt akcji oczekują: Roman Bartuzi oraz Wojciech Janas.
Mecz Olimpia - Orzeł. Atakuje Kamil Sekuła z Olimpii, blokują Wojciech Wesołowski (z lewej) i Marcin Karbowiak. Na efekt akcji oczekują: Roman Bartuzi oraz Wojciech Janas. fot. Katarzyna Chądzyńska
Nie był to dobry weekend dla naszych zespołów. Wygrała jedynie Olimpia, która w lubuskich derbach pokonała Orła. Pozostałe nasze ekipy sobie nie pograły.

Derby jak się patrzy

OLIMPIA SULĘCIN - MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ 3:2 (14:25, 25:23, 23:25, 25:20, 15:9)

OLIMPIA: Boguta, Chajec, Bartuzi, Lorens, Sekuła, Dziekanowski, Dudzik (libero) oraz Waściński, Dobek, Glinka i Biliński.
MOW ORZEŁ AZS AWF: Karbowiak, Pająk, Jakubczak, Pajor, Wesołowski, Janas, Kabziński (libero) oraz Sikora, Kawczak i Antczak.

Znakomite widowisko stworzyli w sobotni wieczór drugoligowcy z Sulęcina i Międzyrzecza.

Derbowy pojedynek Olimpii z MOW Orłem wzbudził ogromne zainteresowanie kibiców obydwu drużyn. Hala wypełniła się kompletem 600 widzów grubo godzinę przed rozpoczęciem spotkania, a potem huczała ogłuszającym dopingiem od pierwszej do ostatniej piłki.

Międzyrzeczanie zaskoczyli rywali znakomitymi serwisami, świetnym przyjęciem oraz wzorowym rozgrywaniem akcji przez Grzegorza Pająka. Gospodarze omal nie przegrali błyskawicznie trzech pierwszych setów. W pierwszym i trzecim nie znaleźli żadnego sposobu na zatrzymanie rozpędzonych ,,Orłów''. W drugim też pachniało sensacją. Przyjezdni odrobili w końcówce czteropunktową stratę (18:14 i 20:16), by od remisu 21:21 rywalizować z sulęcinianami według reguły ,,punkt za punkt''. Dopiero dwie skuteczne akcje rezerwowego Olimpii Krzysztofa Dobka przesądziły o triumfie miejscowych.

W czwartej partii trudno było wskazać faworyta do rezultatu 11:11. Wystarczyło jednak wzmocnienie przez gospodarzy zagrywki, by goście zaczęli się mylić w ataku. Sulęcinianie zdobywali serie punktów blokiem lub też po uderzeniach swego środkowego Pawła Dziekanowskiego, bezwzględnie kończącego przechodzące nad siatką piłki.

Tie break miał już jednostronny przebieg. Rozpędzona Olimpia dominowała we wszystkich elementach gry, pewnie prowadząc: 3:0, 7:2 i 9:4. Dwugodzinny pojedynek zakończył za pierwszym meczbolem Łukasz Chajec, pewnie wykorzystując kontrę swego zespołu.

Nie udało się, ale powalczyli

STELMET AZS UZ ZIELONA GÓRA - AZS UAM POZNAŃ 1:3 (25:18, 22:25, 30:32, 23:25)

STELMET AZS UZ: Janusz, Gańko, Gwadera, Lis, Paluch, Przyborowski, Baumgarten (libero) oraz Kowalczyk, Maruszak, Milczarek, Mariaskin.

Stelmet znów nie zdobył punktów, ale trener Tomasz Paluch nie narzekał. - Z meczu na mecz gramy coraz lepiej - zauważył.

Po trzech porażkach z rzędu zielonogórzanie skorzystali z pomocy psychologa. W sobotę na parkiecie pokazali, że mentalnie są już inną drużyną. Dodawali sobie otuchy, przybijali piątki, a po każdej udanej akcji, w stylu japońskim rozbiegali się po całym boisku.

W pierwszym secie dali lekcję wyżej notowanym gościom z Poznania. Seriami zdobywali punkty, prowadzili 8:2, potem 23:13 i bez problemu rozstrzygnęli tę partię na swoją korzyść. Drugą rozpoczęli od przewagi 4:0. Trener rywali wziął czas i od tego momentu przyjezdni grali już uważniej, skuteczniej i po czwartej piłce setowej wyrównali stan meczu.

Trzecia odsłona była najbardziej zacięta. Gospodarze odrobili trzypunktową stratę i doszło do emocjonującej końcówki na przewagi. Stelmet miał pięć setboli, ale żadnego nie wykorzystał, a przegrał, bo przy stanie 30:31 blokujący dotknęli siatki. W czwartej partii nasi wyciągnęli z 16:21 na 20:21, lecz na więcej rywale już nie pozwolili.

W sobotę miejscowi rozpoczęli przemeblowanym składem, np. na pozycji rozgrywającego Palucha zastąpił Sławomir Janusz. - Chciałbym, żeby nasi zawodnicy byli uniwersalni. Wtedy mam większe pole manewru - wyjaśnił trener.

Tylko jeden set

IKAR LEGNICA - CHROBRY GŁOGÓW 3:1 (20:25, 25:19, 25:19, 25:22)

CHROBRY: Dykta, Patykiewicz, Buko, Sosiński, Berkowski, Oczkowski, Uderjan (libero) oraz Lewicki, Paśko.

Nie udała się głogowianom wyprawa do Legnicy. Jedynie w pierwszej odsłonie zagrali na dobrym poziomie. Później zabrakło zmienników.

Znakomity dla Chrobrego był początek meczu. Przyjezdni szybko objęli prowadzenie 5:0 i taką przewagę utrzymali do końca seta. Przede wszystkim imponowali dobrą zagrywką i skutecznym atakiem. - Pierwszą część zagraliśmy koncertowo - stwierdził trener głogowian Piotr Szarejko. - Popełniliśmy tylko cztery własne błędy.

Niestety, w kolejnych setach szło już dużo gorzej, choć początek drugiej części był w miarę wyrównany, a oba zespoły zdobywały punkty na przemian. Legnicki szkoleniowiec dokonał kilku zmian co okazało się kluczem do sukcesu. - Po raz kolejny okazało się, jak ważna jest długa ławka rezerwowych - dodał Szarejko. - Ich trener miał do dyspozycji 12 zawodników. Ja tylko dziewięciu. Nowi gracze całkowicie zmienili obraz gry i po prostu wybili nas z rytmu. Ja nie miałem możliwości zmiany ustawienia.

Kolejne sety wyglądały podobnie. Początki były wyrównane, ale końcówki należały do gospodarzy. Zacięty był czwarty set, ale jak stwierdził Szarejko, do jego przegrania przyczynili się sędziowie. - Za kopnięcie piłki Bartek Dykta, zamiast ostrzeżenia, dostał czerwoną kartkę, przez co straciliśmy punkt - powiedział trener. - Ponadto przy stanie 20:22 sędzia przyznał punkt legniczanom, choć jeden z ich zawodników popełnił błąd niesionej piłki.

Czekają na przerwę

ORION SULECHÓW - GTS GDAŃSK 0:3 (18:25, 22:25, 15:25)

ORION: Haładus, Bilon, Petrus, Janowiak, Sroga, Myślicki, Odwarzny (libero) oraz Pudzianowski, Kołodziński, Radzikowski, Ruszkowski.

Orion nie urwał nawet seta mocnej drużynie z Gdańska. Rywale mieli lepszych środkowych i zdecydowaną przewagę na siatce.

W ekipie z Sulechowa ponownie zabrakło kontuzjowanego Marcina Czajki i w sobotę było to widoczne. - Na środku zagrał Grzegorz Petrus, potem próbowałem "łatać" także Jakubem Pudzianowskim, ale na niewiele się to zdało - mówił trener Marek Szczepaniuk.

W pierwszym secie Orion dotrzymywał kroku gościom tylko do stanu 8:8. W tym momencie nastąpił "odjazd". Gospodarze nie potrafili powstrzymać właśnie środkowych GTS-u. Druga odsłona zaczęła się dla miejscowych fatalnie, zespół z Gdańska odskoczył na 1:5. Ale potem zawodnicy z Sulechowa zmobilizowali się, objęli prowadzenie 10:9 i... - Popełniliśmy kilka prostych błędów, nie skończyliśmy paru ataków, a przeciwnik to wykorzystał - skomentował trener Szczepaniuk.

W trzeciej partii miejscowi mogli "wrócić do gry". Prowadzili 5:1, a później jeszcze 12:8. W tym momencie szkoleniowiec GTS-u wziął czas, po którym na parkiecie rządzili już goście. Kapitalnymi serwisami popisał się Andrzej Skórski i zrobiło się... 12:16. Po takim ciosie siatkarze z Sulechowa już nie byli w stanie się podnieść.

- Niedługo nastąpi przerwa w rozgrywkach. Chłopcy będą mieli czas na wyleczenie kontuzji - pocieszał się trener Szczepaniuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska