Marsz z Żagania do Sprembergu mają zakończyć dzisiaj.
- Long March to fantastyczne wydarzenie - powiedział nam we wtorek kapral Neil Sinclair, odpowiedzialny za bezpieczeństwo uczestników imprezy. - Żagań jest w Wielkiej Brytanii jednym z bardziej znanych polskich miast, prawie każdy z nas oglądał słynny film "Wielka Ucieczka".
Wielu nie mogło się już doczekać wizyty na terenie dawnego obozu - dodał kapral, śmiejąc się, że po chłodnej nocy w jenieckim baraku miny im nieco zrzedły. Podkreślał też, że uczestnicy nie przygotowywali się do przemarszu. - Są w końcu żołnierzami i zawsze powinni być w formie - zaznaczył.
To wspaniała przygoda
Wymarszowi z terenu Muzeum Martyrologii Alianckich Jeńców Wojennych w Żaganiu przyglądała się spora grupka młodzieży. - Przyszliśmy tutaj na wycieczkę integracyjną - wyjaśniła nam Natalia Nieradka, uczennica żagańskiego technikum. - Pomysł uczczenia pamięci jeńców wojennych za pomocą przemarszu jest bardzo ciekawy - dodała.
Czy młodzi ludzie wzięliby udział w podobnej wyprawie? - Jak najbardziej, przecież to wspaniała przygoda, a zarazem godny hołd dla ofiar okrutnej wojny - powiedział Michał Szpyrka, kolega Natalii.
- Warto ten przemarsz bardziej nagłośnić. Chociażby przez organizowanie tu podobnych rajdów skautowskich - zasugerował nam Mark Fitton z Newark, który w tym roku pierwszy raz wziął udział w Long Marchu. Żołnierz podkreślił wysokie walory wychowawcze wydarzenia i stwierdził, że przy odpowiedniej promocji mogłoby się stać dużą atrakcją turystyczną dla miasta.
Papierosy za wrzątek
Ku rozwijaniu formuły imprezy skłania się również Jacek Jakubiak, dyrektor żagańskiego muzeum.
- Jeśli się do nas ktoś zgłosi, to oczywiście bardzo chętnie pomożemy w organizowaniu podobnych rajdów - powiedział. Dodał też, że Long March to nie tylko atrakcja dla Brytyjczyków, ale i dla mieszkańców powiatu. - Żołnierze spotykają się z dziećmi w szkole imienia Lotników Alianckich w Iłowej, przez co pomagają im zrozumieć historię tych ziem - wyjaśnił.
Uczestnicy marszu nocują w tych samych miejscach co ewakuowani jeńcy w 1945 roku. - Pierwszego dnia spali w stodole w Lipnej. Spotkał się z nimi pewien Niemiec, który jako chłopiec obserwował przemarsz jeńców. Pamięta, że była mroźna zima i brakowało im ciepłej wody.
Wymieniali więc u okolicznej ludności kawę i papierosy z obozowych racji na wrzątek - dodał J. Jakubiak, wyjaśniając, że wiele o historycznym przemarszu może również opowiedzieć kadetom jego bezpośredni uczestnik, Andrew Wiseman, którego każdorazowo zaprasza się dla uświetnienia imprezy.
Dziś marsz zakończy etap z Bad Muskau do Sprembergu. Tam żołnierze dotrą do stacji kolejowej, z której jeńcy zostali rozwiezieni do różnych obozów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?