Czytaj też: Praca. Zawód kasjera to jeden z najtrudniejszych, bo klienci to chamyW tym tygodniu, w obecności ministra obrony narodowej Bogdana Klicha, przysięgało 330 żołnierzy służby przygotowawczej do Narodowych Sił Rezerwowych. - Mamy zawodową armię, chcemy mieć także zawodowych rezerwistów. NSR to przedsionek zawodowego wojska - zapewnia minister. - Co roku żołnierze odchodzą na emeryturę, a w ich miejsce w pierwszej kolejności będą przyjmowani właśnie członkowie NSR.
W 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej - w Żaganiu, Czerwieńsku i Sulechowie - szkoli się obecnie 330 kandydatów do NSR. Wszystko wygląda, jak w dawnej zasadniczej służbie wojskowej. - Z tą różnicą, że tu każdy może dobrowolnie zrezygnować - zaznacza major Szczepan Głuszczak z "Czarnej Dywizji”. - W 34. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Żaganiu z ponad 200 osób, które zaczęły szkolenie, do przysięgi wykruszyło się 40. Niektórzy zrezygnowali, inni musieli odejść z powodów dyscyplinarnych.
Zjechali z Polski
Czytaj też: Nie będzie podwyżek dla budżetówkiWiększość jednak chce zostać w koszarach jak najdłużej. Żeby dostać się do armii, na przeszkolenie przyjechali z całej Polski. - Zawsze interesowałem się wojskiem. Oczywiście nie ukrywam, że służba to także dobra, pewna praca - mówił nam szeregowy Mateusz Machla, który przyjechał do lubuskiego aż z Krakowa. - Ale będę także dumny, gdy dane mi będzie służyć ojczyźnie.
- Mówią, że jest szansa zostać w wojsku, jako żołnierz zawodowy. To ważne. Ale militaria pasjonowały mnie od dawna. Czytałem wojskowe gazety, oglądałem filmy - dodał Czesław Kuriata, który na przeszkolenie do "Czarnej Dywizji” przyjechał aż spod Łodzi, dokładnie ze Strykowa.
Służba zasadnicza od ponad roku już w naszej armii nie istnieje, ale przysięgi z przytupem i mnóstwem członków rodzin nadal istnieją. Po ponad roku przerwy właśnie takową obejrzeliśmy w Żaganiu. Na placu generała Maczka zgromadziły się rodziny prawie wszystkich nowych żołnierzy. - Mój syn jest pierwszym w naszej rodzinie wojskowym. Czuliśmy się dumni, gdy widzieliśmy go na placu. Teraz czuję się bezpieczna, wiem, że ma kto bronić naszych granic - opowiadała Grażyna Husar, matka Krzysztofa.
Z dyplomem w armii
Czytaj też:Gubin: Firmy stawiają hale, będzie praca w strefie- Byłam dziś dumna z mojego syna. A sama przysięga super. Była znacznie lepsza, niż te przed laty. A byłam m. in. na przysięgach swoich dwóch braci. Teraz jest super organizacja, ciepłe napoje dla wszystkich. Widać, że armia zawodowa. Aż ciarki przechodzą jak się na to wszystko patrzy - ocenia Daniela Lewandowska, która przyjechała do Żagania do syna. Zaznacza jednak, że ma pewne obawy związane z jego służbą w wojsku. - Skończył studia, ale wiem, że chce zostać na stałe w armii. Oczywiście boję się, że może zostać skierowany na przykład na misję do Afganistanu, a tam jest niebezpiecznie.
- Kiedyś przysięga była na ludowe wojsko, a teraz jest krótsza - oceniał Krzysztof Kalina, który przyszedł zobaczyć w mundurze swojego syna Michała . - Kiedyś do przysięgi ćwiczyliśmy dwa miesiące, chodziło się codziennie od rana do wieczora. Teraz są tylko ćwiczenia i służba, to mają na to czas. Nie muszą sprzątać, ochraniać się.
Pan Krzysztof zaznacza, że wojskowa kindersztuba przyda się bez wątpienia każdemu. - Szczególnie młodzieńcom, których widziałem dziś na placu. Proszę zauważyć, że podczas grania hymnu każdy starszy mężczyzna ściągnął czapkę, a młodzi nawet się nie uciszyli - oceniał K. Kalina.
Tradycje rodzinne
Czytaj też: Praca w regionie. Zawody skazane na bezrobociePo przysiędze spotkaliśmy Jakuba Błażewicza, który liczy na karierę w armii. - Od dawna interesowałem się wojskiem. Marzyłem, żeby zostać żołnierzem. Nie chcę na tym poprzestać. Studiuję i chcę być oficerem - zapowiada szeregowy. - Mundur w naszej rodzinie jest od lat. Jeden wujek jest wojskowej komendzie uzupełnień, drugi jest emerytowanym pilotem. Ojciec był w policji.
J. Błażewicz opowiada, że pierwsze tygodnie służby przygotowawczej były trudne. - Mieliśmy bardzo dużo musztry w ciągu tygodnia. Najtrudniejsza była poranna zaprawa. Tuż po pobudce od razu zakładaliśmy dresy i trzeba było biegać. Na mojej baterii odeszło osiem osób. Nie wytrzymali szkolenia - wspomina.
Czytaj też: Zielona Góra. Będzie praca dla 100 osób?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?