Wszystko z powodu rozpylonego na korytarzach gazu.
To był piątek, jak każdy inny. Na dobre trwała piąta lekcja, zbliżał się weekend. Krótko po godz. 12.00 zaczął się koszmar. Uczniowie dostawali duszności. - Nagle wszyscy zaczęli się dusić - opowiadają uczennice drugiej klasy liceum ogólnokształcącego Kornelia Sygutowska, Magdalena Toczka i Patrycja Szyjewska.
- Na szczęście bardzo przytomnie zachowała się dyrekcja i nauczyciele, zwłaszcza pan od przysposobienia obronnego Piotr Pawlak - podkreślają.
Uczennice również przypominają sobie, że dość szybko pojawiła się straż pożarna. Do akcji wkroczyły dwa zastępy, czyli ośmiu miejscowych strażaków. Początkowo przystąpili do działań w aparatach powietrznych. - Ewakuowaliśmy wszystkich uczniów oraz nauczycieli i innych pracowników, w sumie około 500 osób.
Następnie z policją przewietrzaliśmy wszystkie pomieszczenia - opowiada o piątkowych zdarzeniach rzecznik żagańskich ogniowców Waldemar Kasperowicz, który dodaje, że czujniki gazu nie wykryły szkodliwej substancji, a ewakuacja odbyła się bardzo sprawnie. - W szkole były już przeprowadzane ćwiczenia i z pewnością dlatego wszystko poszło, tak jak należy - podkreślił strażak.
Mogło dojść do tragedii
Teraz pozostają pytania - czy gaz wydobywał się z instalacji znajdującej się w szkole, czy ktoś celowo rozpylił bardzo niebezpieczną dla zdrowia substancję? Kto to zrobił? Według wstępnych przypuszczeń wiadomo, że było to celowe rozpylenie gazu, zapewne dla kawału.
Policja już w piątek rozpoczęła śledztwo. - Ustalamy przebieg zdarzenia, sprawcę, substancję - wyjaśnia oficer prasowy żagańskiej policji Sylwia Woroniec i dodaje, że adekwatnie do stopnia zagrożenia, w stosunku do sprawców będą wysuwane odpowiednie konsekwencje.
Rzecznik straży przypomina natomiast, że to nie nowość w powiecie żagańskim. Do takich zdarzeń dochodziło kilkakrotnie, szczególnie w Szprotawie i Wiechlicach. - Mam jeszcze w pamięci przypadek rozprzestrzeniania się gazu po Wymiarkach - wspomina W. Kasperowicz.
- Przy każdym takim zdarzeniu akcja ratownicza jest długa i bardzo skomplikowana. W każdym z tych przypadków epilog mógł być tragiczny w skutkach - dodaje żagański strażak.
Po obserwacji do domu
Piątkowy przypadek z gazem w szkole bardzo poważnie traktuje dyrektor "Mechanika" Zbigniew Stebelski. Zapowiedział nam, że nie zbagatelizuje tego występku, który otwarcie nazywa przestępstwem.
Dyrektor Stebelski podkreśla, że nie chodzi tu o zmarnowane zajęcia po godzinie 12.00, lecz przede wszystkim o los uczniów szkoły. - Udostępniliśmy już policji zapis z monitoringu. Będziemy pomagali ile możemy - podkreślał podczas odwiedzin czterech 17-lenich uczennic na oddziale wewnętrznym żagańskiego szpitala.
Na szczęście jeszcze w piątek, o godz. 17.00 cztery dziewczyny opuszczały szpital. Do domu mogła wrócić także ta, która straciła przytomność.
Dzięki szybkiej i sprawnej akcji ratunkowej personel oddziału wewnętrznego miał stosunkowo niewiele problemów przy pacjentkach przywiezionych ze szkoły. - Doszło do zatrucia nieznanym gazem, jednak po obserwacji na izbie przyjęć uznaliśmy, że już nie ma zagrożenia dla ich zdrowia - podsumował lekarz dyżurny Jacek Nowak.
Do sprawy wrócimy w sobotnim "Tygodniku Żarsko-Żagańskim". Być może do tego czasu policja wspólnie ze szkołą ustalą, kto kryje się za rozpyleniem gazu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?