MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żaranin na dobre zadomowił się w Finlandii

Janczo Todorow
Marcin Malewicz zasłynął jako mistrz w zapasach. Kiedy wszyscy zapowiadali mu karierę w sporcie... opuścił rodzinne miasto.

Teraz wraca, ale tylko odwiedzić rodziców. Potem znów wyrusza w drogę.

Marcin urodził się w Żarach trzy dekady temu. Skończył podstawówkę, potem poszedł do liceum im. Prusa. Był jeszcze dzieckiem, kiedy ojciec Mirosław Malewicz zabierał go na treningi. Już wtedy poznał smak walki, szybko został zapaśnikiem.

Ojciec z zadowoleniem przyjmował wiadomości o kolejnych sukcesach. Marcin trzykrotnie, w różnych grupach wiekowych został mistrzem Polski. Raz wygrał tytuł mistrza na zawodach międzynarodowych, brał też udział w mistrzostwach świata i Europy.

Stale w rozjazdach

Sport jednak nie był jego jedyną ambicją. Bardzo chciał się uczyć, zapisał się na germanistykę na Uniwersytecie Zielonogórskim. Na uczelni otrzymał stypendium, przeniósł się na Uniwersytet w Poczdamie. Tam studiował kilka specjalności - germanistykę, ekonomię oraz politologię.

Uroczą Finkę Jonnę-Leenę poznał na drugim roku studiów. Od razu przypadli sobie do gustu, rozmawiali po niemiecku, a mieli sobie wiele do powiedzenia. W 2001 roku pobrali się. Pierwsza urodziła się córeczka Anna Leena.

W ubiegłym roku przyszedł na świat syn Otto Pekka. Marcin jednak jest stale w rozjazdach, po studiach zaczął pracę w centrali Lidla, jego zadanie to ciągłe kontrole w różnych krajach europejskich. A żona uczy w szkole niemieckiego i szwedzkiego. - Teraz musiała przerwać pracę, jest na urlopie macierzyńskim - dodaje Marcin.

Zimy są surowe

Marcin jest zachwycony stylem i organizacją życia w Finlandii. - Oświata i służba zdrowia to dwie wzorowo zorganizowane branże. W tym kraju wystarczy tylko mieć pracę. Nie ma stresu, niepewności jutra. Państwo nie pozwoli, żebyś żył poniżej określonego poziomu.

- Wiadomo, Finowe produkują telefony komórkowe renomowanej marki. Wytwarzają też bardzo dużo papieru, meble. Ale Polaków tam prawie nie ma, może dlatego, że jest zimniej niż w Polsce? - zastanawia się Marcin.

Zima w tym skandynawskim kraju rzeczywiście jest surowa, nieraz temperatura spada do minus 45 stopni. Raz było tak chłodno, że Marcinowi zamarzło podczas jazdy paliwo w samochodzie. Ale jak twierdzi, tam z odśnieżaniem dróg nie najmniejszego problemu.

Największe marzenie

Z tego co opowiada Marcin wynika, że życie codzienne Finów jest zdrowsze od życia Polaków. Tamtejsi mieszkańcy biegają codziennie, ot tak, dla zdrowia, uwielbiają wędkować. Na stole też mniej jest u nich tłuszczu i ciężkich potraw, więcej warzyw i owoców.

Nie ma się co dziwić - choć kraj leży na północ od Polski, to jednak importuje się do niego i jada więcej jarzyn. - Finowie są małomówni, trzeba bardzo długo czekać, zanim ktoś z nich się otworzy i zacznie o sobie opowiadać. Ale jak się z kimś zaprzyjaźnisz, to już do końca życia pozostaje wiernym przyjacielem - zapewnia Marcin.

O zapasach już zapomniał, nie ma w planie powrotu do kariery sportowca. Czeka go natomiast awans w pracy, w przyszłym roku ma się już znaleźć w centrali firmy pod Helsinkami. Wtedy nie będzie musiał bez przerwy podróżować, będzie miał więcej czasu dla rodziny, dla dzieci, za którymi nieraz bardzo tęskni. - Mam już dom, dobry samochód, teraz moim największym marzeniem jest być razem z rodziną - zwierza się Marcin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska