MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żary: Konflikt wśród teczek

Janczo Todorow
- Zrobiłem bardzo dużo dla żarskiego archiwum, a w podzięce mnie wyrzucono - mówi Krzysztof Świerzko.
- Zrobiłem bardzo dużo dla żarskiego archiwum, a w podzięce mnie wyrzucono - mówi Krzysztof Świerzko. fot. Janczo Todorow
- Zostałem zniszczony przez dyrektora, wykończył mnie, a placówką teraz kieruje technik ogrodnik - mówi były kierownik żarskiego archiwum Krzysztof Świerzko.

- Byliśmy przez wiele lat kolegami, ale Świerzko ostatnio nie dawał sobie rady z kierowaniem placówki - twierdzi dr Tadeusz Dzwonkowski, szef Archiwum Państwowego w Zielonej Górze.

K. Świerzko pracował w żarskim archiwum od 1980 r., dziewięć lat później został szefem placówki. W styczniu tego roku otrzymał wypowiedzenie. Z placówką pożegnał się z końcem kwietnia. Przeniesiono go na stanowisko szeregowego pracownika do archiwum w Starym Kisielinie.

Obecnie jest na zwolnieniu lekarskim. - Założyłem sprawę w sądzie pracy, bo nie mogę się pogodzić z takim traktowaniem. Przez tyle lat byłem dobrym pracownikiem, nie miałem żadnych kar, a tu raptem trzeba było mnie wyrzucić - żali się K. Świerzko.

W lipcu ub. roku, kiedy jedna z archiwistek wysłała do dyrekcji orzeczenie o stopniu niepełnosprawności, dyrektor miał powiedzieć, że trzeba ją zwolnić. Archiwistka napisała w związku z tym skargę do naczelnej dyrekcji w Warszawie. - Szef powiedział mi w cztery oczy, że dostałem wypowiedzenie za to, że archiwistka naskarżyła. Archiwistka jest załamana, przebywa na zwolnieniu lekarskim - opowiada K. Świerzko.

Ukończyłam kurs

Byłego kierownika boli to, że po jego odejściu, żarską placówkę prowadzi archiwistka, która z zawodu jest technikiem ogrodnikiem. Nie może tego przełknąć, bo sam ma wyższe wykształcenie historycznie, a został odsunięty. - W czyich rękach jest teraz żarskie archiwum - technika rolnika, sprzątaczki i palacza - mówi z ironią K. Świerzko.

- Owszem, jestem technikiem rolniczo - ogrodniczym, ale jakie ma to znaczenie, skoro skończyłam kurs archiwalny przy Wojewódzkim Ośrodku Doskonalenia Kadr i Administracji Rządowej w Zielonej Górze - oburza się archiwistka Romualda Piotrowicz. Potem dodaje, że w żarskim archiwum pracuje od wielu lat i doskonale sobie radzi.

Archiwa u prokuratora

- Wyniki jakie Świerzko osiągał w opracowaniu zasobów były bardzo słabe - opowiada dr Tadeusz Dzwonkowski.

- Owszem, ma przygotowanie historycznie, ale z biegiem lat coraz gorzej sobie radził z kierowaniem placówki. Brakowało należytej ewidencji, nie wywiązywał się jak należy z obowiązków kierownika. Nie mogłem tego tolerować i przeniosłem Świerzkę do Starego Kisielina, nie zwolniłem go przecież.

Dyrekcja ogłosiła konkurs na nowego kierownika, zwycięzca już jest. - Nie będę dłużej czekać, od lipca powołam kierownika pełniącego obowiązków - zapowiada T. Dzwonkowski.

Wczoraj T. Dzwonkowski skierował do prokuratury doniesienie, bo jego zdaniem K. Świerzko popełnił przestępstwo wrzucając archiwa byłej Dekory do piwnicy, zamiast zakwalifikować je do kategorii A i przechowywać bardzo starannie.

- Przez kilka miesięcy byłem na zwolnieniu lekarskim, nie dałem rady tej sprawy załatwić. Te zarzuty to kolejna intryga dyrektora - broni się Świerzko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska