Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żary - Żagań: Już prawie nikt nie przeprowadza dzieci przez ulicę

Redakcja
Osoba przeprowadzająca uczniów przez przejście przy żarskiej SP-5 jest zdaniem rodziców i nauczycieli bardzo potrzebna, zwłaszcza przy tak ruchliwej ulicy.
Osoba przeprowadzająca uczniów przez przejście przy żarskiej SP-5 jest zdaniem rodziców i nauczycieli bardzo potrzebna, zwłaszcza przy tak ruchliwej ulicy. fot. Aleksandra Łuczyńska
W powiatach żarskim i żagańskim tzw. przeprowadzacze są już praktycznie historią.

Jedynie w Żarach i Lipinkach Łużyckich znaleźliśmy popularnych "stopmanów". W Żaganiu i okolicach już ich nie ma. Dlaczego?

W Żarach jedyną szkołą przy jakiej można spotkać przeprowadzacza jest SP - 5 przy ul. Częstochowskiej. - Kiedyś w każdej szkole był tego typu etat. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby takiego stopmana u nas nie było. I my i rodzice chcemy, żeby dzieci były bezpieczne - mówi dyrektorka placówki Małgorzata Stodulska.

Największy ruch rano

Apolinary Kotwica przyprowadził do szkoły swojego wnuka. Dla siedmioletniego Kacpra to pierwsze dni nauki. - Oczywiście, że to dobry pomysł ze stopmanem. Przy każdej szkole powinna być taka osoba - uważa dziadek chłopca.

Ubrany w ciuchy z odblaskami z ogromnym znakiem stop w ręce Ryszard Firmanty, jedyny stopman w Żarach jest widoczny z odległości kilkuset metrów. - Największy ruch jest rano, przed ósmą, potem na każdej przerwie przychodzę i przeprowadzam dzieci - mówi.

Przeprowadzacza znaleźliśmy także przy szkole w Lipinkach Łużyckich. - Przy tak ruchliwej ulicy jest tu bardzo potrzebny, dzieciom trzeba zapewnić bezpieczeństwo.- tłumaczy Janina Duszeńko ,dyrektorka szkoły.

Nie tylko kasa

Wczoraj odwiedziliśmy SP-7, jedyną placówkę w Żaganiu, gdzie funkcjonowali przeprowadzacze. - Jeszcze kilka lat temu można ich było spotkać. Nie wiem dlaczego, ale teraz nikt nie dba o bezpieczeństwo dzieci, które przechodzą przez jezdnię w drodze do tej szkoły - martwi się Anna Kowalik, matka uczennicy z "siódemki". - Na ulicach przy szkole panuje duży ruch i jestem zmuszona codziennie odprowadzać Justynkę na zajęcia.

O sprawę przeprowadzaczy zapytaliśmy Halinę Pilarczyk, dyrektorkę zespołu szkół w Żaganiu. - Działali tu jeszcze przed moją kadencją. Ich obecność związana była z tym, że nasza szkoła posiadała filię przy ulicy Śląskiej. Przestali być niezbędni kiedy filia została zlikwidowana - wyjaśniła nam dyrektora, zapewniając, że teraz to woźni dbają o bezpieczeństwo uczniów przechodzących przez pasy.

Byliśmy wczoraj też w Lubsku. Tu przeprowadzacze pracowali 10 lat temu, nazywani byli przez uczniów "Pan Stoper". - Pamiętam, że w czasie, kiedy przy przejściu dla pieszych stał Pan Stoper czuliśmy się pewniej - wspomina Ewa Śmiałek-Kowalewska, dyrektor SP-1.

Jak się dowiedzieliśmy obecnie problem zatrudniania przeprowadzaczy to nie tylko kwestia finansowania. Zmianie uległy przepisy związane z przygotowaniem chętnego. Musi on przejść specjalistyczne szkolenie na policji, a także przejąć na siebie odpowiedzialność cywilno-prawną, związaną z ewentualnymi wypadkami.

Tomasz Hucał,
(alucz, mars, gory)
0 68 377 02 20
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska