Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zastalowi brakuje ognia

Notował Szymon Kozica
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Pytania do ROBERTA MORKOWSKIEGO, koszykarza AZS-u OSRiR-u Kalisz, który oglądał sobotni mecz Intermarche Zastalu Zielona Góra z Big Starem Tychy

- Jak ocenia pan ten pojedynek?

- Fajny był, podobał mi się. Twardo grali przez pierwsze dziesięć minut. Zastal później troszeczkę... nie to, że osłabł, ale lepsze umiejętności w ataku wyszły po stronie przeciwnika, więcej ruchu, więcej gry zespołowej. W Zastalu to piłkę ma jeden zawodnik, kozłuje, kozłuje, pick and roll i koniec. Nie ma zespołowości i w ogóle w oczach chłopaków widzę, że coś jest... nie mówię, że jakiś ferment w drużynie, ale brakuje im ognia, radości. Szkoda mi na to patrzeć, bo znam chłopaków, wiem, że potrafią dużo rzeczy. Niestety, teraz wygląda to... nie powiem, że tragicznie, ale czegoś brakuje. W obronie jak zawsze jest solidnie, nieźle i nagle stanęło to w trzeciej kwarcie, przeciwnik odjechał na 20 punktów i już nie było szans.

- Widział pan także Zastal w meczu z Kaliszem i...

- Z nami zagrali lepiej. Druga sprawa, że przyszedł też Jarek (Kalinowski - dop. red.), to wiadomo, że teraz w drużynie jest... nie powiem, że zamieszanie, ale inne ustawienia są, częstsze zmiany, może ktoś się nie czuje bardziej komfortowo, bo stracił trochę minut gry i jeszcze ekipa będzie się docierała. Jeśli wszystko wróci na swoje tory, to będzie fajnie, ale na razie brakuje tej chemii, ognia, żeby to pociągnęli.

- A co u pana słychać? Kontuzja to wersja oficjalna?

- Nie, nie. Miałem złamany wyrostek poprzeczny w kręgosłupie. W poniedziałek byłem na prześwietleniu, jest wszystko OK, od środy zacząłem treningi. Teraz nie pojechałem z drużyną na mecz do Łańcuta, bo nie było sensu. Od poniedziałku zaczynam już normalne przygotowania, czeka mnie seria trzech meczów. Trochę zdrowia będzie brakowało, ale cieszę się, że wracam, bo siedzenie z boku i patrzenie, jak inni grają, a samemu nie można się ruszyć, jest chyba najgorszą rzeczą, jaka mnie spotkała.

- Poprawia się coś w Kaliszu?

- Stoimy w miejscu. Ale jestem optymistycznie nastawiony i mam nadzieję, że to się wszystko ułoży, bo jest fajna drużyna, fajni ludzie, fajny trener, tylko trochę organizacja szwankuje. Zapewniają nas, że od stycznia wszystko będzie w porządku, każą nam cierpliwie do tego miesiąca czekać i my tę cierpliwość wykazujemy.

- Gdy zobaczyliśmy pana na trybunach, zaczęliśmy żartować, że jak Kalinowski już z Kalisza wrócił, to teraz czas na Morkowskiego.

- Nie, nie. Mój powrót jest niemożliwy z powodu pana Tadeusza (Aleksandrowicza, drugiego trenera Zastalu - dop. red.). I dopóki on tu będzie, ja nigdy nie będę w tym miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska