[galeria_glowna]
Sobotni zwiad lotniczy i miękkie, idealne do "kopytkowania" mokasyny ze ściętymi czubami zadały egzamin. Trener Roman Jankowski przekazał swym zawodnikom dokładne informacje, co do stanu nawierzchni zielonogórskiego toru. Unia zaczęła i skończyła niedzielny mecz tak, jakby jechała u siebie. Wynik 39:51 nie oddaje tego, co zobaczyliśmy.
- Byliśmy bardzo zmobilizowani. Przyjechaliśmy do Zielonej Góry powalczyć i udało się nam to. A dlaczego Falubaz był taki słaby? Nie potrafię powiedzieć - skwitował Jankowski.
Do XI biegu, kiedy "Byki" miały na liczniku 42 "oczka" i ścigały się z pełną determinacją na najlepszych motocyklach, Falubaz nie istniał. Indywidualnie wygrali tylko Greg Hancock i Patryk Dudek. Nasz młodzieżowiec, był przy tym jedynym "kolarzem", do którego nie możemy mieć pretensji. Zrobił swoje, bo wygrał bieg juniorów i pokonał Juricę Pavlica.
- Może nie kibiców, ale swoje oczekiwania spełniłem - ocenił "Duzers", który skończył w niedzielę 18 lat. - Cieszę się, że zaczynam dobrze punktować w lidze.
A seniorzy? Po pierwsze, zdecydowanie wolniejsi na starcie i dystansie. Po drugie, popełniali błędy podczas pokonywania łuków. Po trzecie, mniej zdeterminowani niż goście. Efekt? Sześć wyścigów przegranych 1:5, jeden 2:4, dwa remisy i zaledwie raz zwycięstwo 4:2.
- W pierwszej części meczu widać było, że to nokaut. Nikt nie jechał. Nawet nie miałem jak zrobić zmian, bo zawodził cały zespół - ocenił szkoleniowiec Falubazu Piotr Żyto. - Mam nadzieję, że dojdziemy wspólnie do tego, co było przyczyną takiej słabej jazdy. Nie ma usprawiedliwienia. Z szybkiej analizy już nam coś wyszło, ale nie będziemy się tym ze wszystkimi dzielili - podsumował tajemniczo trener.
- Nie potrafię tak po prostu i w jednym zdaniu określić, co było powodem porażki - powiedział Piotr Protasiewicz. - Zaczęliśmy zawody jakbyśmy jechali w Lesznie, a nie u siebie. Czy Unia odpuściła? Na pewno nie, bo tu każdy walczy o punkty, pieniądze i nie jeździ tak sobie w kółko. Od połowy zawodów wzięliśmy słabsze motocykle i spisywały się lepiej niż te przygotowane na nasz przyczepny tor. Szkoda, że zorientowaliśmy się dopiero po dziesięciu biegach. Z tej lekcji trzeba wyciągnąć wnioski. Nie ma co się obrażać czy kłócić, bo to nic nie daje. To nie był ostatni mecz przed fazą play off i musimy zbierać punkty. Wiemy już, w jakim miejscu jesteśmy w porównaniu z najlepszą aktualnie drużyną w Polsce. Trzeba się mocno wziąć w garść, wejść do szóstki i nie zaczynać rywalizacji z ostatniego miejsca. Jeśli się tak stanie, to trafimy na Leszno i będziemy mieli koniec sezonu.
Czy "Byki" odpuściły pięć ostatnich biegów? Nie dosłownie, ale zawodnicy gości wyjeżdżali na czyściutkich motocyklach, które w pierwszej fazie meczu spokojnie czekały w parkingu. W końcówce przyszedł czas na testy. Janusz Kołodziej odpalił nawet swą słynną jawę, na której wygrał Złoty Kask. Trudno też mówić o determinacji.
- Pod koniec było troszkę rozluźnienia, ale wynik był wysoki nie musieliśmy się sprężać i gospodarze wykorzystali ten moment - powiedział Jankowski. - A Musielak w XV wyścigu? Po prostu daję szansę młodym, żeby zdobywali doświadczenie. Cały czas tak robię.
Zdaniem trenera Unii nawet rozegranie trzech dodatkowych wyścigów nie spowodowałby porażki przyjezdnych. I niestety, trudno się z tym nie zgodzić.
Wybierz najlepszego żużlowca X kolejki speedway ekstraligi - wejdź i zagłosuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
