Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawirowały falbany i wstążki

LESZEK KALINOWSKI
Księża dostali książki, foldery, porcelanowe figurki, obrusy. Prezydent miasta wódkę, koniak, orzechy w miodzie. To tylko niektóre dary, jakie podczas powitania składali uczestnicy VI Międzynarodowego Dziecięcego Festiwalu Folkloru Zielona Góra 2001.

Tradycyjnie już międzynarodowe spotkanie rozpoczęło się niedzielną mszą św. w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze. Zabrakło na niej tylko przedstawicieli Finlandii i Mołdawii, którym powywracane przez burzę drzewa uniemożliwiły dotarcie na czas do festiwalowej stolicy. Dzieci z pozostałych krajów zaprezentowały podczas mszy swoje narodowe pieśni. Reprezentanci Indii, Niemiec, Węgier i Polski przeczytali w ojczystych językach prośby o modlitwę.
- Choć dzieli nas bariera językowa, kulturowa, to stanowimy wspólnotę. Rozumiemy się przez sztukę, która też jest językiem mówił w kazaniu proboszcz ks. Zbigniew Stekiel. Religia też ma swój język ponadczasowy. Nie musimy się bać zestawienia sztuki i religii, bo te dziedziny nie są konkurencyjne.
Słuchające mszy dzieci ożywiły się podczas komunii św. Całe zespoły z Indii, Ukrainy, Niemiec ustawiły się w kolejce po Ciało Chrystusa. Niektórzy wracając do ławek, pokazywali opłatek w ustach. Inni klęcząc dziękowali i modlili się w swych intencjach.
Za gościnę w imieniu organizatorów festiwalu dziękowała wicemarszałek woj. lubuskiego Jolanta Fedak. Gdy skończyła, ks. prałat Konrad Herrmann zwrócił się do proboszcza:
- Pani marszałek tak pięknie mówi. Myślę, Zbychu, że w przyszłym roku poprosimy z kazaniem...
Mów było więcej, bo po korowodzie, na małej scenie przy hotelu Śródmiejskim, nastąpiło uroczyste otwarcie festiwalu. Potem w ratuszu delegacje zespołów przyjął prezydent miasta. W obu miejscach nie zabrakło VIP-ów, którym w poprzednich latach nie zawsze było po drodze. Teraz okazało się, że są ,,młodzi i mówią do młodych".
Mimo że gospodarz festiwalu, Józef Broda z Istebnej, odganiał czarne chmury, słońce na przemian z deszczem towarzyszyło dzieciom. Raz cieszyli się więc mali tancerze z Indii, mający na nogach tylko motylki lub klapki, innym razem z Ukrainy czy Białorusi, prezentujący się w kozakach. Publiczność gorąco oklaskiwała wszystkich, niezależnie od pogody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska