Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Smejlis: - Startuję żeby wygrać

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Zbigniew Smejlis ma 46 lat, od 1991 r. służy w policji. Od 2006 r. jest radnym powiatowym, wcześniej był radnym gminnym. Jest absolwentem Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, jest prezesem klubu HDK w Bobowicku.
Zbigniew Smejlis ma 46 lat, od 1991 r. służy w policji. Od 2006 r. jest radnym powiatowym, wcześniej był radnym gminnym. Jest absolwentem Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, jest prezesem klubu HDK w Bobowicku. fot. Dariusz Brożek
Policjant Zbigniew Smejlis chce zostać burmistrzem Międzyrzecza. Jako pierwszy zarejestrował swój komitet. W rozmowie z dziennikarzem "GL" mówi, że jednym z największych problemów miasta jest barak mieszkań socjalnych i komunalnych.

- Dlaczego chce pan zostać burmistrzem?

- Mam odpowiednie kwalifikacje, ale przede wszystkim społeczny mandat do sprawowania tego urzędu. Do startu w wyborach zachęcało mnie wiele osób. Od ośmiu lat jestem radnym. Wpierw przez cztery lata zasiadałem w radzie gminy, od 2006 roku sprawuje mandat radnego powiatowego. Poznałem w tym czasie kulisy samorządu i administracji. Między innymi mechanizmy tworzenia budżetu i procedury związane z pozyskiwaniem unijnych dotacji.

- Jako pierwszy zarejestrował pan swój komitet. Ma pan już kandydatów na radnych?

- Mam już ponad 30 osób, które wystartują pod szyldem mojego komitetu we wszystkich okręgach. Niebawem zarejestruję ich listę w biurze wyborczym. Wciąż zgłaszają się do mnie kolejni mieszkańcy, którzy chcą mi pomagać w kampanii. Sam jestem tym zaskoczony.

- Startuje pan z własnego komitetu. Czy to atut, czy raczej utrudnienie?

- Uważam, że to duży plus. Kandydaci poszczególnych partii są ich zakładnikami. Po wygranych wyborach muszą się liczyć z partyjnymi szefami i wykonywać ich polecenia. Zatrudniać wskazane osoby i wspierać partię na rozmaite sposoby. Ja nie będą marionetką i nikt nie będzie mną sterować z drugiego rzędu.

- Kogo zamierza pan powołać na zastępców i sekretarzy po ewentualnym zwycięstwie?

- Za wcześnie na nazwiska. Ujawnię je przed drugą turą wyborów. Pierwsza raczej nie przyniesie rozstrzygnięcia. Przy sześciu kandydatach głosy tak się rozłożą, że żaden z nas nie uzyska poparcia ponad pięćdziesięciu procent wyborców. Jestem przekonany, że wejdę do tej dogrywki. Startuję, aby wygrać. I jestem przekonany, że większość mieszkańców poprze moją kandydaturę.

- Co uważa pan za swój największy atut?

- Znam gminę i jej mieszkańców. I oni mnie też znają. Na portalu "Nasza Klasa" mam ponad tysiąc trzystu przyjaciół. Mieszkańcy sami przysyłają mi zaproszenia. Uważam to za zaszczyt. Poza tym codziennie spotykam się z kilkudziesięcioma osobami, zwierzają mi się ze swoich problemów, proszą o wsparcie. I pomagam im w miarę możliwości. Jestem też prezesem klubu honorowych dawców krwi w Bobowicku. Za działalność w tym klubie otrzymałem brązowy krzyż zasługi i wiele resortowych odznaczeń. Ludzie to widzą i doceniają.

- Niektórzy zarzucają panu prowadzenie wyborczej agitacji w czasie pracy. Takie głosy pojawiły się na naszym forum internetowym. Co pan na to?

- To bzdury. Na forum gazety pojawiło się na mój temat wiele kalumnii i kłamstw. Wypisuje je tylko kilka osób. Przed kilkoma tygodniami przy pomocy prokuratury ustaliłem ich nazwiska. Jeśli ataki na mnie i moją rodzinę będą się powtarzać, spotkam się z nimi w sądzie. Jeśli do tego dojdzie i uzyskam korzystne dla mnie orzeczenia sądu, wtedy opublikuję ich nazwiska. Teraz mogę tylko powiedzieć, że kampanię oszczerstw na mój temat prowadzili między innymi były radny i jeden z radców prawnych. Wielu obelżywych wpisów na mój temat dokonano na przykład w ościennych gminach, niektórych aż w Małopolsce.

- Konstytucja gwarantuje nam wolność słowa i prawo do krytyki. Dlaczego więc chce pan ścigać przeciwników?

- Jestem otwarty na konstruktywną krytykę. Zawsze chętnie słucham rad i podpowiedzi. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy podzielają moje poglądy. Każdy ma prawo do swoich opinii. Nie należy jednak mylić wolności słowa z kłamstwami naruszającymi dobra innych osób. Każdy musi się liczyć z odpowiedzialnością karną za wygłaszane lub wypisywane na forach obelgi.

- Był pan radnym gminnym w okresie, kiedy zdaniem śledczych i inspektorów Najwyższej Izby Kontroli w ratuszu oraz spółkach komunalnych dochodziło do nieprawidłowości. Dlaczego wtedy nie zgłaszał pan tych spraw do prokuratury?

- Wtedy nie miałem żadnej wiedzy na temat nieprawidłowości. Przypominam, że ujrzały światło dzienne dopiero dwa lata temu, kiedy aresztowano między innymi prezesa spółki wodnokanalizacyjnej, burmistrza i jednego z jego zastępców. Ja wtedy byłem radnym powiatowym. Aferę ratuszową znam tylko z publikacji prasowych i komentarzy mieszkańców. Poza tym prokuratorskie zarzuty nie dotyczą radnych, tylko urzędników.

- Kiedy był pan radnym pana żona została zatrudniona w opiece społecznej, która podlega gminnym władzom. Co pan na to?

- To była decyzja żony, a nie moja. Nie miałem na to żadnego wpływu. Nie zabiegałem o jej przyjęcie do pracy. Ani w opiece, ani ratuszu. Poza tym urząd miejski jest jednym z największych pracodawców w gminie. Dlatego krewni wielu byłych i obecnych radnych pracują w ratuszu, ale także w szkołach, gminnych spółkach i zakładach budżetowych. Po prostu nie da się tego uniknąć.

- Jakie problemy mieszkańców uważa pan za najważniejsze?

- Brak mieszkań. Tymczasem w mieście jest wiele pustych lokali komunalnych. Uważam, że trzeba je jak najszybciej przydzielić osobom, które znajdują się w najgorszej sytuacji, lub najdłużej czekają na przeprowadzkę. Kolejny krok należy do Międzyrzeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. To spółka należąca w całości do gminy. Jak sama nazwa wskazuje, powinna się zająć budownictwem. Zarówno mieszkań komunalnych, jak i socjalnych, które mają wprawdzie niższy standard, ale są tańsze w utrzymaniu, co jest ważne dla ubogich rodzin.

- Co jeszcze boli mieszkańców?

- Bezrobocie i brak perspektyw dla młodych. Szczególnie trudna jest sytuacja słabo wykształconych kobiet. Dlatego gmina powinna walczyć o inwestorów, którzy stworzą tutaj nowe miejsca pracy. I zatrzymają młodzież, która wyjeżdża za chlebem.

- Którego z rywali uważa pan za najgroźniejszego?

- Żadnego nie lekceważę. Niech wygra najlepszy.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska