Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Kara dla miasta za nieuczciwą konkurencję

Tomasz Czyżniewski, Janczo Todorow 68 324 88 34 [email protected]
W Zielonej Górze nękają nas wszyscy policja, inspekcja drogowa, a nawet sokiści- mówią od lewej Tadeusz Motyl, Marian Erazmus, Stanisław Salamon i Piotr Bednarski (fot. Janczo Todorow)
W Zielonej Górze nękają nas wszyscy policja, inspekcja drogowa, a nawet sokiści- mówią od lewej Tadeusz Motyl, Marian Erazmus, Stanisław Salamon i Piotr Bednarski (fot. Janczo Todorow)
200 tys. zł - tyle wynosi kara, którą miastu wlepił prezes urzędu ochrony konkurencji. Za nieuczciwą konkurencję. - To my jesteśmy poszkodowani. Nie zgadzam się z prezesem i się odwołam - grzmi prezydent Janusz Kubicki.

To kolejny akt awantury o zatoczki autobusowe w Zielonej Górze. Dwa przedsiębiorstwa z Żar: PKS i Żaranin, chcą móc się zatrzymywać na przystankach MZK w mieście. A magistrat na to się nie zgadza.

- Miasto Zielona Góra ograniczało konkurencję odmawiając zgody na korzystanie z przystanków autobusowych dwóm spółkom przewozowym z Żar. Prezes UOKiK nakazała miastu zaniechanie stosowania niedozwolonej praktyki i nałożyła na nie karę w wysokości ponad 200 tys. złotych. - czytamy w komunikacie wrocławskiej delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - W wyniku postępowania Urząd ustalił między innymi, że miasto Zielona Góra, odmawiając obu przedsiębiorcom zgody na korzystanie z przystanków autobusowych w pobliżu dworca kolejowego w Zielonej Górze, postępowało niezgodnie z prawem. (…) Zdaniem Prezes UOKiK, praktyki stosowane przez Zieloną Górę prowadziły do dyskryminacji niektórych przedsiębiorców i ograniczały konkurencję na rynku przewozu osób. W rezultacie osobom korzystającym z komunikacji miejskiej ograniczono wybór przewoźników, z których usług mogli korzystać, a co za tym idzie zmniejszono szansę na uzyskanie lepszych cen i jakości usług.

Czytaj też: Zielona Góra: Czy miasto przejmie PKS?

- Nie zgadzam się z tą decyzją. To jest nieuczciwa konkurencja, ale wobec miasta - uważa prezydent Janusz Kubicki. - Żarskie firmy chcą się zatrzymywać na wybranych przystankach i wozić pasażerów w mieście. A dostają z budżetu państwa 50 proc. dofinansowania. Natomiast MZK nie ma ani grosza budżetowego wsparcia. Niech nam też dadzą takie pieniądze!

Józef Słowikowski, prezes żarskiego PKS: - Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji po raz drugi stwierdził, że urząd miejski w Zielonej Górze łamie przepisy. Kara, którą nałożył jednak jest zbyt łagodna wobec arogancji urzędników. Gdyby wzięto pod uwagę zmowy urzędu miejskiego z innymi przewoźnikami, czyli tzw. kartelu, wówczas kara byłaby znacznie wyższa.

Z kolei Krzysztof Kaliszuk, wiceprezydent Zielonej Góry uważa: - Nasi inspektorzy sprawdzali te autobusy. Wsiadali do nich i kierowcy sprzedawali im bilety po złotówce na przejazd kilku przystanków - dorzuca

Prezes UOKiK nie przejął się jednak tym wątkiem, natomiast nakazał udostępnienie przystanków wszystkim zainteresowanym.

- I co mam się zgodzić, żeby wszystkie autobusy stawały na przystanku przy ul. Waryńskiego, gdzie nie ma zatoczki? - pyta Kubicki. - Odwołamy się.

- Jednak prezes postanowieniu nadał klauzulę natychmiastowej wykonalności. Odwołanie się nie oznacza wstrzymania wyroku. Zbojkotujecie go? - dopytuję.

Jednak magistrat takich werdyktów bojkotować nie może. Trzeba jednak pamiętać, że miasto chce skomunalizować zielonogórski PKS, by uratować miejsca pracy. Firmy z Żar są jednym z największych jego konkurentów.

- Udostępnimy przystanki - zapowiada Kubicki. - Jak się do nas zgłoszą zainteresowane firmy to określimy na jakich warunkach.

Kierowcy żarskiego PKS SA nie mają wątpliwości - w Zielonej Górze nękani są na okrągło przez policję, inspekcja drogowa, a nawet przez sokistów, którzy przeganiają ich spod dworca PKP. - Był taki okres, że nie dopuszczali nas w ogóle do dworca PKS w Zielonej Górze. Musieliśmy stawiać autobusy przed dworcem kolejowym i stamtąd zabieraliśmy pasażerów - mówi Marian Erazmus. - Przy dworcu PKP była tabliczka, że to przystanek autobusowy. Potem przerobili go na parking dla samochodów osobowych i nie możemy tam ani wysadzić, ani zabierać pasażerów - dodaje Stanisław Salamon. - Nasyłają na nas policję i inspekcję drogową, które grożą nam mandatami, jeżeli zatrzymamy się przed dworcem PKP. A na dworzec PKS w ogóle nie możemy wjechać - mówi Tadeusz Motyl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska