Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra. Urodził się w 5 miesiącu ciąży. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie

Aleksandra Sierżant
Aleksandra Sierżant
Choć wszyscy odradzali Adrianowi uprawianie sportu, to on uparcie dążył do wyznaczonego celu. Za dwa lata chce wziąć udział w mistrzostwach Polski w Street Workout
Choć wszyscy odradzali Adrianowi uprawianie sportu, to on uparcie dążył do wyznaczonego celu. Za dwa lata chce wziąć udział w mistrzostwach Polski w Street Workout Aleksandra Pazda
740 gram, 31 centymetrów długości i 0 szans – takie słowa usłyszeli rodzice dziecka, które urodziło się w 5 miesiącu ciąży. Dziś Arek ma się świetnie – uprawia sport i motywuje innych do działania. Poznajcie historię chłopaka, który przez 19 lat walczył o normalne życie.

Arek Strzelczyk na świat przyszedł w 5 miesiącu ciąży, dokładnie 7 grudnia. Ważył zaledwie 740 gram i miał 31 centymetrów długości. Jego rodzice, zamiast słów: ,,mają państwo pięknego syna”, usłyszeli, że chłopiec praktycznie nie ma szans na przeżycie. A nawet jeśli jakimś cudem mu się uda, to do końca swoich dni będzie przykuty do wózka i będzie potrzebował całodobowej opieki.

- Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Niosę żonie rosół do szpitala, wchodzę, a tam…puste łóżko. Dowiedziałem się, że wzięli ją na porodówkę. Po wszystkim lekarz powiedział do mnie: musieliśmy ratować żonę i wywołać poród. Miał Pan syna, który ważył 740 gram i mierzył 31 centymetrów. Kiedy zapytałem dlaczego mówi do mnie w czasie przeszłym, odpowiedział, że to dopiero 25 tydzień, organy nie są wykształcone i najprawdopodobniej mój syn umrze – opowiada nam tata Arka. – Miałem wtedy 22 lata. Nie wyobrażałem sobie, że mogę stracić żonę albo dziecko – dodaje pan Paweł.

Już od pierwszych godzin rozpoczęła się walka o życie chłopca. W ciągu 7 dni Arek miał kilka wylewów do mózgu. Z powodu niedokrwistości wymagał pięciokrotnych transfuzji. W 40 dobie życia został przetransportowany do Poznania. Jego mama wspomina, że każdy dzień był dla niej na wagę złota.

- Cały czas strach. Co chwila dostawaliśmy informację o kolejnych wylewach. W poniedziałek modliłam się, żeby przeżył do wtorku, we wtorek żeby przeżył do środy i tak w kółko – opowiada nam pani Lucyna,

Zobacz też: Zlot wcześniaków

19 lat walki o zdrowie

Mimo to, Arek okazał się być bardzo silnym dzieckiem i nie poddał się tak łatwo. Rodzice żartobliwie nazywali go ,,małym Herkulesem”. Kolejne lata upływały pod znakiem zapytania: czy chłopiec będzie mógł normalnie żyć? Zdarzało się, że wychodził ze szpitala we wtorek, a już w środę musiał do niego wracać. Mimo to, jego rodzice robili wszystko, by miał szczęśliwe dzieciństwo.

Z powodu astmy nie mógł biegać, jak inne dzieci. Nie mógł jeść słodyczy, ponieważ jest na nie uczulony. Przez to, że większość życia spędził w szpitalu do szkoły poszedł o rok później, niż jego rówieśnicy. Mimo to, Arek dobrze wspomina swoje dziecięce lata.

- Rodzice starali się, żebym nie odczuł tego, że jestem trochę inny od reszty dzieci. Nie było częstych wyjazdów, musiałem wracać do domu o stałych porach żeby wziąć leki, cały czas nosiłem przy sobie inhalator – opowiada nam chłopak.

Większość problemów ze zdrowiem odeszło dopiero, gdy Arek skończył 19 lat. 19 lat batalii zakończyło się sukcesem. W tej chwili pozostała tylko astma i mnóstwo alergii. To niebywały sukces, patrząc na to, jakie były rokowania po narodzinach chłopca. Sukces zarówno chłopca, jak i jego rodziców.

- Gdyby nie determinacja moich rodziców skończyłbym pewnie na wózku - przyznaje Arek.

,,Doceniam każdy dzień”

Dzisiaj Arek Strzelczyk ma 22 lata, studiuje, pracuje dorywczo i drugi rok ćwiczy Street Workout. Jest to trening siłowy, który polega na wykorzystywaniu elementów zabudowy miejskiej. Wykorzystuje się w nim przede wszystkim własną masę ciała.

Pomimo tego, że wszyscy odradzali mu uprawianie sportu, to chłopak od kiedy tylko stanął na nogi już wiedział, że to właśnie tym chce się zajmować. Swoją determinacją i chęcią walki zaczął również zarażać innych. Udziela wskazówek innym, układa plany treningowe i motywuje do działania. Za dwa lata ma zamiar wziąć udział w mistrzostwach Polski w Street Workout.

- Chce pokazać wszystkim, że dzieciak, który był skazany na wózek inwalidzki i stałą opiekę, teraz może przenosić góry. Taką samą ciężka prace, jaką włożyłem ze swoimi rodzicami, żeby przeżyć, taką samą wkładam w treningi i naukę nowych elementów. Dzięki tym przeszkodom, jakie mnie spotkały, poznałem znaczenie słowa determinacja.– podkreśla Arek i zaprasza do śledzenia jego rozwoju na profilu na Instagramie.

Zobacz też: Michalina Latuszek - jedno z najmniejszych dzieci w Polsce. Jak się rozwija?

TO WARTO WIEDZIEĆ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska