Na bramie wisiał transparent: Witamy Klan Fediuków. By nikt nie miał wątpliwości, że trafił pod właściwy adres. A że nie wszyscy dobrze się znają, więc każdy w zjazdowym biurze otrzymał stosowny identyfikator. Do tego jeszcze specjalnie przygotowaną Gazetkę Zjazdową i drzewo genealogiczne, na którym znalazły się cztery pokolenia Fediuków.
Otwarty dom
Bogusława Fediuk-Pelińska pracuje w PCK w Zielonej Górze i od lat organizuje różne imprezy, nie tylko honorowym dawcom krwi. Jej mąż Zbigniew także ma duszę organizatora i artysty. Córka Paula odziedziczyła zaangażowanie i zapał do pracy po rodzicach. Nic więc dziwnego, że pan Zbyszek postanowił skrzyknąć swoją rodzinę, a potem pani Bogusia - swoją. Pelińscy postanowili spotykać się co pięć lat, a Fediukowie co roku. W minioną sobotę odbył się drugi zjazd rodzinny.
- Nasz dom był i jest otwarty. Wtedy gdy stanowiło go dwupokojowe mieszkania na os. Pomorskim jak i teraz, gdy mamy jednorodzinny domek w Łężycy - mówi gospodyni. - Krzeseł nam wystarczyło, stoły pożyczyliśmy jeszcze od sąsiadów. Mąż zrobił specjalny plac zabaw dla dzieci i już mogliśmy świętować całą rodziną. Dużo czasu w przygotowanie imprezy poświęcił też kuzyn z Zielonej Góry - Wojciech Fediuk.
Mamy jedną prababcię
Najpierw poszły po rodzinie wieści o spotkaniu. Chętni wpłacali po 30 zł i obiecali, że na pewno przyjadą.
Zjazd rozpoczął się o 12.00, a zakończył, gdy cyfry zmieniły swoje miejsce, czyli o 21.00. Wspominano cztery pokolenia Fediuków, dawne przedwojenne losy przodków na Wschodzie i niedawne zdarzenia z Zielonej Góry, a także z innych regionów. Bo rodzina rozpierzchła się po Polsce, Zieloną Górę zastąpiła Jelenią. Inni członkowie wybrali Kraków, Toruń, Szczecin, Jastrzębie Zdrój, Gubin, Łężycę, Stary Kisielin…
Ród Fediuków składa się z sześciu podkolanów: Fredków, Piotrków, Grześków, Torcików, Wandków, Wisi. Seniorem jest Grzegorz Fediuk z Zielonej Góry zwany w klanie Geremkiem (ze względu na podobieństwo). Ma 75 lat. Najmłodszymi zaś Michalina Fediuk z Zielonej Góry oraz Maja i Jakub Kulikowie z Kisielina.
- Mamy w swoim gronie jedną prababcię: Gertrudę Fediuk - mówią z dumą uczestnicy zjazdu.
Śpiewać każdy może
Każda rodzina przywiozła ze sobą na spotkanie blachę… pełną pachnącego ciasta. Nie brakowało więc serników, jabłeczników, przekładańców. Stoły suto zastawione różnymi sałatkami, bigosem, krokietami z barszczem, faszerowaną papryka , paluszkami krabowymi (specjalność pana Zbyszka), grillowanymi nogami drobiu, karkówką, kaszanką zachęcały do biesiadowania. A że rodzina muzykująca pod kierunkiem Edmunda Fediuka chętnie umilała czas śpiewaniem. By łatwiej było wykonywać znane przeboje, organizatorzy przygotowali także zjazdowe śpiewniki. Karaoke też znalazło się w programie.
Paula Fediuk przygotowała też dla każdego sentencje, które znalazły się w loterii. Wcześniej razem z mamą kupiła w sklepach wygrane: ramki do zdjęć, papcie z owczej wełny, zgrzewki mydeł, szczotki do kurzu. Dzieci otrzymały zaś wiaderka z grabkami i łopatkami. Uczestnicy spotkania dostali też film z pierwszego zjazdu oraz Dary Łężycy, czyli zaprawy pani Bogusławy (jogody, maliny, wiśnie, śliwki, ogórki).
Rozmowom nie było końca, więc wszyscy uznali, że za rok trzeci zjazd, a między nimi spotkania w mniejszych grupach. Fediukowie z Jeleniej Góry znaleźli osoby o tym samym nazwisku w Karpaczu. Jeśli okaże się, że są w jakiś sposób spokrewnieni, dołączą do klanu i zjawią się na następnym zjeździe. Klan musi przecież trzymać się razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?