Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żłobek? Przecież tam krzywdzą dzieci!

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
Według matek kobiety zmuszały maluchy do jedzenia, wulgarnie się do nich odnosiły, straszyły wielkim psem, czy klapsem, gdy będą się ociągać.
Według matek kobiety zmuszały maluchy do jedzenia, wulgarnie się do nich odnosiły, straszyły wielkim psem, czy klapsem, gdy będą się ociągać. sxc.hu/gurss
Wpieprzaj!" "Pchaj naleśnika" tak opiekunki z żarskiego żłobka zmuszały dzieci do jedzenia. Płaczące trzylatki uciszały krzykami. Dowód? Szokujące nagranie zarejestrowane przez mikrofon, który w koszulce córki zaszyła Joanna Łapczyńska.

- Zrobiłam to, gdy Julcia poskarżyła się, że pani ją bije po główce i rączkach - opowiada mama trzyletniej dziewczynki - Nikogo nie chciałam oczerniać, ale zrobiłam to dla mojego dziecka, nie pozwolę, by ktoś wyzywał ją od "mend". Inne dzieci nazywa się tam "cymbałami".

Julka chodziła do żłobka ledwie dwa tygodnie, zaczęła się w nocy moczyć, ale kiedy któregoś ranka zapytała mamę "czy idziemy bić panią", pani Joanna zdębiała. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. 14 lutego, z jeszcze jedną matką, poszła z płytą CD do żarskiej prokuratury. Na nagraniach słychać, w jak wulgarny sposób kobiety zwracają się do maluchów.

Grożą dzieciom biciem, straszą wielkim psem... Jedno nagranie trwa 23 minuty, drugie - niewiele ponad godzinę. Julka od tamtej pory nie chodzi do żłobka, wyjechała z mamą na kilka dni z Żar. Tymczasem w żłobku wrze. Personel jest w szoku.

- Od tamtej pory pracujemy pod presją, z łatką najgorszego żłobka w Polsce, odbieramy sarkastyczne telefony, a niektóre z nas mają nawet dwudziestoletni staż pracy - mówią opiekunki. - Czy gdyby panował tu taki terror rodzice przyprowadzaliby dzieci?

Zgadzają się, że słowa z nagrania nigdy nie powinny paść z ust opiekunek. - Źle się stało, ale te same panie, gdy trzeba było przytuliły dziecko, wzięły na kolana. Tego już matki nie powiedziały. Zrobiono z nas potwory, a takie uogólnienia są krzywdzące. Boli nas, że mówi się o przemocy, podczas gdy my codziennie oddajemy dzieciom swe serce. Traktujemy je jak własne.

Nagonka na żłobek

Do Miejskiego Żłobka nr 1 w Żarach uczęszcza blisko 70 dzieci, są to trzy grupy, w tym jedna dla dzieci niepełnosprawnych. Jedynie od wychowawcy wymagane są studia z przygotowaniem pedagogicznym, w przypadku pomocy wystarczy średnie wykształcenie. Ale najbardziej liczy się podejście do dzieci. A to, jak wynika z nagrania, pozostawia wiele do życzenia.

Zdania, co do jakości opieki w żarskim żłobku są podzielone. Odbierający po południu swe dzieci rodzice nie kryli oburzenia. - Robi się wielki szum, sugerując się opiniami dwu niezadowolonych matek, a nikt nie zapyta pozostałych, o to jak odbierają żłobek - pyta Magdalena Kaczmarczyk, mama dwójki bliźniaków?- Tydzień temu spotkaliśmy się z burmistrzem. Aż 80 proc. rodziców wyraziło swe zadowolenie ze żłobka. Takie wyzwiska nie powinny się nigdy zdarzyć. Ale ta nagonka na żłobek i to, w jakim stresie muszą pracować wychowawcy, udziela się naszym dzieciom.

- Niczego, co nagrano na taśmach nie doświadczyliśmy, moja córka wymienia imiona opiekunek częściej niż żony- mówi Mirosław Matrunionek - to świadczy o przywiązaniu do tych osób. Gdy w sobotę czy niedzielę przechodzimy obok żłobka, mała mówi, że chce do dzieci, a gdy w żartach, gdy straszymy małą, że gdy będzie niegrzeczna nie pójdzie do żłobka - płacze. I dodaje, że korzystał z dwu żłobków, teraz dziecko przychodzi najedzone i bardziej zadbane, niż z poprzedniego, które ponoć cieszyło się lepszą renomą.

Potwierdza to Beata Wojtasiewicz. Jej syn chodzi do żłobka już rok i nigdy na nic się nie skarżył. - Dlaczego dziennikarze nas nie pytają o zdanie - zastanawia się kobieta. Córka Jadwigi Kidoń ma trzy lata i wręcz uwielbiała zwolnioną opiekunkę. - Ciągle opowiadała o pani Gosi w domu, o tym, jakie ma paznokcie, jak razem tańczyły- wylicza matka. - Jeśli było jak na nagraniu, kobiety powinny ponieść karę, ale dziwi mnie bezczynność dyrektorki. Była tu przecież cały czas. Nie słyszała, co dzieje się na salach? Ona pierwsza powinna stracić pracę.

Nie radziła sobie

W środę rano, burmistrz miasta zawiesił ją w obowiązkach Teresę Karaś od obowiązków. Wcześniej to ona odsunęła od pracy obie opiekunki. - Skoro były skargi, nie wierzę, by dyrekcja nic o nich nie wiedziała - mówi Wacław Maciuszonek, burmistrz Żar - widocznie nie umiała sobie z tym poradzić. To naganne i nigdy nie powinno się zdarzyć w miejscu, które powinno zapewnić właściwą opiekę dzieciom.

Czy w żarskim żłobku stosowano przemoc wobec dzieci? Wyjaśni to prokuratorskie śledztwo.-Wszczęliśmy dochodzenie w sprawie znęcania się nad wychowankami żłobka - informuje Robert Brzeziński, zastępca prokuratora rejonowego w Żarach.- Przesłuchujemy świadków, badamy czy dochodziło do rękoczynów czy tylko do wyzwisk. Na razie nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Do czasu konkursu i wyboru nowej osoby, pieczę nad placówką ma sprawować Ewa Czarny, dyrektorka Żłobka nr 3 w Żarach.

- Widać, że poprzednia sobie najwyraźniej nie radziła, skoro nikt do tej pory nie zajął się sprawą traktowania dzieci - tłumaczył swoją decyzję W. Maciuszonek Trzeba oczyścić sytuację, by żłobek mógł normalnie pracować. Widocznie trzeba postawić na młodych, takich, którym chce się pracować. Zrobię wszystko by podobne historie nigdy się nie powtórzyły, choć cała ta sprawa nie jest taka jednoznaczna.
T. Karaś, zawieszona dyrektorka żłobka jest w szoku. - Dzieci są moim drugim życiem. Poświęciłam im lata mej pracy, nie byłabym obojętna na ich krzywdę. Gdyby ktoś z rodziców zasygnalizował mi problem, na pewno ostro zareagowałabym. Gdybym tylko wiedziała... - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska