Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żłobki już za ciasne - sprawdzamy, jak przebiega nabór

Leszek Kalinowski
W żłobku nr 1 dzieci nie tylko mają opiekę. Panie bardzo dbają o rozwój intelektualny i emocjonalny maluchów.
W żłobku nr 1 dzieci nie tylko mają opiekę. Panie bardzo dbają o rozwój intelektualny i emocjonalny maluchów. fot. Mariusz Kapała
Nie tylko rodzice trzylatków martwią się o miejsca w przedszkolach dla swych pociech. Stres przeżywają także ci, którzy starają się o przyjęcie dzieci do żłobków. Sprawdzamy, jak przebiega nabór w tych placówkach.

W przypadku żłobków - a miejskich mamy tylko trzy - nie ma elektronicznego naboru.
- Złożyliśmy już podania do dwóch, zaniesiemy jeszcze do trzeciego - mówią Ilona i Zbyszek, rodzice małej Natalki. - Może się do jakiegoś załapiemy. Bo wiemy, że jest bardzo ciężko. Jeśli Natalka nie znajdzie miejsca w żłobku, mama nie będzie mogła iść do pracy.

Nabór do żłobków potrwa do końca miesiąca. Ale na dobrą sprawę już mógłby się zakończyć. Bo np. w żłobku nr 4 Wisienka przy ul. Wiśniowej podań wpłynęło już bardzo dużo.
- Mam 47 miejsce, w tym 17 dla dwulatków - mówi dyrektorka Urszula Wikierska. - Tymczasem do tej pory wpłynęło już dwa razy tyle wniosków o przyjęcie. Codziennie przybywa po cztery, pięć kart.
Wisienka ma jeszcze strych do dyspozycji, który po adaptacji mógłby pomieścić kolejne grupy dzieci. Jednak to przyszłość. - Liczymy, że 2,5-latki pójdą do przedszkoli i nie będzie tak źle - dodaje U. Wikierska. - Bo ich sytuacja jest najtrudniejsza.

Ze żłobka nr 7 Kubusia Puchatka przy ul. Braniborskiej odejdzie 70 dzieci. I tyle będzie można przyjąć nowych podopiecznych.
- Do tej pory mamy już 50 wniosków - przyznaje dyrektorka Lucyna Anczura. - Najwięcej chętnych dzieci jest w wieku 1,5 roku.

Podobnie jest w trzeciej placówce - żłobku nr 1 przy ul. Wandy, skąd także odejdzie 70 dzieci.
- Utworzymy jedną grupę niemowlęcą, ale czy będą dwie grupy starsze czy średnie, to okaże się już po zakończeniu naboru - mówi dyrektorka Renata Szylderowicz i dodaje, że do września sytuacja może się zmienić. Bo np. babcia pójdzie na emeryturę, znajdzie się opiekunka albo mama zdecyduje, że jednak nie wraca do pracy.

Dotychczasowy obraz naboru może być też zamazany, bo wielu rodziców składa podania do kilku żłobków.
- Spotkamy się we trzy i będziemy patrzeć, które podania się powtarzają. Wtedy poznamy dokładną liczbę wniosków - wyjaśnia U. Wikierska.

Nowością są żłobki niepubliczne. Do tej pory w naszym mieście takich nie było. Bo w przeciwieństwie do przedszkoli, znacznie trudniej było sprostać wymaganiom ministerstwa zdrowia, bo te placówki podlegają właśnie temu resortowi, a nie oświacie. Mimo to właśnie zaczął działać niepubliczny miniżłobek ,,Iskierki" przy ul. Wąskiej, niedaleko Focus Malla.

- Mamy jeszcze 12 miejsce. To ma być kameralny żłobek, maksymalnie trzy grupy po pięć osób - mówi Aneta Glegoła, właścicielka Iskierki. - Otwieramy się o 7.00, a zamykamy o 17.00.
Cena zależy od tego, na ile godzin pozostawimy swoje dziecko. Jeśli na 8-10, będziemy musieli zapłacić 700 zł. Dzienna stawka za pięć posiłków zaś wynosi 7 zł. Podobny miniżłobek jest na os. Zacisze, ale tam miejsc już nie ma.

- Takich placówek będzie więcej. Bo zainteresowanie jest duże - mówi wiceprezydent Wioleta Haręźlak. - Jeśli zostaną złagodzone warunki tworzenia żłobków, a to ma się stać niebawem za sprawą nowej ustawy, jeszcze w tym roku powstaną żłobkowe oddziały, np. przy niepublicznych przedszkolach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska