Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złota okazja

Rafał Darżynkiewicz
Podobno jestem szczęśliwcem, bo widziałem i pamiętam wszystkie tytuły zdobyte przez zielonogórskich żużlowców.

Nawet ten pierwszy to nie jakaś tam mgła, która zamazuje mi obraz występów drużyny Kazimierza Górskiego podczas mistrzostw w Niemczech. Mogę nawet powiedzieć, że w tym pierwszym uczestniczyłem bardzo aktywnie. Ze wspomnieniem wyprawy do Poznania i wygranej ze Stalą Gorzów Wlkp. porównanie może wytrzymać tylko mój pierwszy wyjazd na Igrzyska Olimpijskie, choć to zupełnie inne emocje. Kolejne triumfy Falubazu, przynajmniej dla mnie nie miały jakiegoś specjalnego smaczku. Dopiero ten pod szyldem Morawskiego znów utkwił mi w pamięci. Odkurzył ją historyczny materiał filmowy odkopany w archiwach TVP Poznań.

Małe fiaty śmigające ulicą Wrocławską, Lars Gunnestad, wreszcie dobrodziej Zbigniew Morawski, pierwsze fajerwerki na stadionie i wreszcie nieśmiertelne "We are the Champions" zespołu Queen. Inne czasy inny świat. Chwilę po wygraniu ligi ówczesny szkoleniowiec Czesław Czernicki charakteryzując, mistrzów powiedział: "Wszyscy spełnili swoje zadanie, ale najbardziej cieszy mnie postawa Andrzeja Zarzeckiego, który jeszcze rok będzie juniorem i najmłodszego w zespole Artura Pawlaka. To potencjał na przyszłość".

Co było potem wszyscy wiemy. Do tych dwóch tragicznych postaci zielonogórskiego żużla, kilka lat później dołączył Rafał Kurmański. Fatum znad toru i klubu odeszło w zapomnienie, nadszedł czas radości i triumfu. Zupełnie jednak niespodziewanie, a może po prostu los tak chciał, u progu następnego sezonu pojawia się okazja, by w świetnej obsadzie uczcić pamięć nie tylko tej trójki. Myślę tu o zaległym finale Złotego Kasku 2009. Przed laty impreza tej rangi rozgrywana we Wrocławiu była już memoriałem dr. Lecha Barana. Ten jeden wyjątkowy raz mogłaby znów być memoriałem, a jednocześnie pierwszym krokiem ku organizacji turnieju, o którym w środowisku mówi się raz ciszej, a raz głośniej. Okazja jest.

Nie liczyłem ile dni dzieli nas od inauguracji kolejnego sezonu, ale start podobno nastąpi w wielkanocny poniedziałek 5 kwietnia. Trochę tych dni zostało, choć ta zima ma minąć kibicom żużlowym w iście ekspresowym tempie. Wszystko za sprawą ponoć gorącego jak nigdy okresu transferowego. Kto będzie tym pierwszym, który poruszy lawinę klubowych zmian? Wszystko wskazuje na Krzysztofa Kasprzaka. Kierunków wędrówki klanu Kasprzaków jest co najmniej kilka. Na mój nos to "Kasper" nadal pozostanie unitą, w końcu Zenon Kasprzak z Romanem Jankowskim nie jeden sukces wspólnie odnieśli.

Nie czas na transferowe dywagacje. Najbliższe dni to czas klubowych licencji. Ma być bez pobłażania, bez odstępstw od obowiązujących przepisów, a tym bardziej bez przeciągania w czasie. Chciałbym, by wszystkie kluby wykazały się finansową płynnością, by spełniły wszystkie warunki przewidziane przepisami i w komplecie rozpoczęły przygotowania do sezonu 2010. Takie informacje tylko potwierdzą siłę dyscypliny i dodadzą wiarygodności klubowym sternikom. Ci w dobie kryzysu, o którym mówią od co najmniej roku, okażą się sprawnymi menedżerami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska